Piłka leci, a ty pojawiasz się znienacka. Stoisz pewnie, choć prawie cię nie widać. Robisz, co musisz, chociaż często pot leje się z ciebie strumieniami, a ciało masz słabsze niż inni. Nadrabiasz to walką, całym sobą, całym sercem. Ruch ręką. Piłka leci w zupełnie innym kierunku. Dostrzegasz zdumione spojrzenia przeciwników, ale to uszczęśliwiony wzrok kolegów z drużyny daje największą satysfakcję i radość z dobrze wykonanego zadania. Posiadasz zupełnie inne umiejętności, a mimo to pozostajesz kimś ważnym dla całej drużyny. Dla mnie. W końcu jesteś moim przyjacielem. I cieniem. Mam piłkę. A ty znów znikasz, by za chwilę ponownie się pokazać.
Teraz patrzysz na mnie z innej perspektywy – siedzisz na ławce. W twoich oczach dostrzegam to pytanie. Skupiam wzrok na obręczy, piłce, przeciwniku, czymkolwiek – byle nie spotkać twojego spojrzenia. Myśli przelatują przez głowę w rytmie kozłowanej piłki.
Nie wiem.
Wciąż się waham. Wymijam przeciwnika, kolejny wsad, kolejne punkty dla Seirin.
Decydujący kosz. Mam szansę zabłysnąć w ostatnich sekundach meczu, ale niemal czuję twoje rozczarowane spojrzenie. Nagle już wiem, co stanowi dla mnie większą wartość. Dostrzegam Hyuugę w pobliżu. Podaję do niego. Rzut za trzy. Wygraliśmy. A ja odwracam się i widzę radość w twoich oczach.
Okazałeś się ważniejszy, przyjacielu.
