Ginny przyszła do biblioteki. Wiedziała, że to koniec jej samokontroli. W momencie, w którym dostała list od swojej starszej koleżanki, cały czas walczyła ze swoimi myślami. Najciekawsze, że niebyły to myśli typu: Czy chcę? Chciała. Miała szesnaście lat i wiedziała czym jest pożądanie. Był w tym i dreszcz emocji, jak z zakazanym owocem. Chciała, tylko czy powinna?

Ginny zawsze cicho obserwowała otoczenie. Marzyła, pragnęła, wyobrażała sobie, och, sami wiecie co. Lubiła zawiesić na kimś oko, nie tylko na chłopcach. Kobiety miały w sobie tą oszałamiającą delikatność, której brakowało płci przeciwnej. Chciała jej posmakować. Kiedy dwa lata temu dzieliła pokój z Hermioną to były tortury dla jej wyobraźni. W Norze zawsze było zimno, więc jedna z dziewczyn co noc opuszczała swoje łóżko i wślizgiwała się do drugiej. Przytulały się i oplatały nogami. Nigdy o tym nie mówiły, bo i nie było o czym. Tylko rozstać się było jakoś ciężko.

Potem dwa lata unikała kontaktu fizycznego z Hermioną. Może trochę przypadkiem, a może wtedy nie mogłaby opanować myśli? Ginny nie umiała przeprowadzać samoanalizy. Jedyne co wiedziała, to to, że kiedy na nią patrzy, to żołądek (a może coś niżej?) dziewczyny zaciskał się kurczowo, póki nie odwróciła wzroku.

No a dziś rano przyszedł do niej list, nazwijmy go miłosnym. Propozycja spotkania w bibliotece. Niby neutralne miejsce, ale Ginny wiedziała, że jest się tam gdzie schować przed wścibskimi oczami innych uczniów. A teraz czekała, pewnie na autodestrukcję. Przymknęła oczy.

W pewnym momencie poczuła delikatne łaskotanie na karku, muśnięcie delikatnych palców. Nastawiła się na ich dotyk jak spragniony pieszczot kociak.

-Nie byłam pewna czy przyjdziesz. -powiedziała Hermiona, gdzieś blisko jej ucha -choć za mną.

Dziewczyny poszły kilka dobrych regałów dalej, na dział literatury antycznej. Tutaj ludzie zapuszczali się tylko, jak mieli karny esej z eliksirów, lub jak chcieli pogadać. Miona pociągnęła koleżankę (przyjaciółkę? dziewczynę? kochankę?) za rękę, aż do wnęki okiennej. Młoda usiadła na kamiennym parapecie, a Hermiona stanęła między jej nogami. Ich twarze były jedynie kilka centymetrów od siebie.

-Jesteś tego pewna? -spytała zachrypniętym głosem Miona.

Odpowiedział jej pocałunek. Żadna z dziewczyn nie wiedziała co się właśnie zaczyna i gdzie zawędruje. Pragnęły tylko każdego skrawka swoich ciał. Po chwili uciekły z biblioteki i pognały do pokoju życzeń. Ich oczom ukazała się przytulna sypialnia. Dziewczyny całując się i potykając zwaliły się na ogromne łóżko. Ubrania same zniknęły z ich ciał, zgodnie z naglącymi życzeniami właścicielek.

To Hermiona była tutaj seme. Obaliła Ginny na plecy i zaczęła torturować szalejącą z podniecenia dziewczynę swoim językiem, jednocześnie przytrzymując jej ręce. Spojrzała głęboko w oczy swojej ofiary. W źrenicach obu dziewczyn płonął ogień. Zaatakowały swoje usta i splotły swoje ciała jak tylko umiały. Obie chciały więcej i mocniej.

Miona w pewnym momencie przerwała zabawę i odsunęła się odrobinę. Spojrzała młodej w oczy i zaczęła sunąć palcem po jej szyi, między jej piersiami, po delikatnym łuku brzucha -w dół. Ginny, jak mogło być inaczej, była dla niej mokra. Hermiona bez trudu weszła w nią dwoma, rozkosznie długimi palcami, jednocześnie wracając do pocałunku. Ginny wystarczyła zaledwie chwila, by szczytować, gdyż Miona dokładnie wiedziała, czego jej potrzeba. Młoda zaraz odwdzięczyła się partnerce. Te uprzejmości wymieniały jeszcze długie, słodkie godziny.