prompt: Jak pies z kotem, czyli o wielkiej miłości do...


Danny wpadł do ich siedziby niczym burza, starając się ukryć swoje rozczarowanie. Steve nigdy nie był zbyt wrażliwy na uczucia innych i z pewnych powodów nawet się cieszył ślepotą McGarretta. Może nie w takich chwilach jak ta.

- Żartowałem - jęknął Steve po raz dziesiąty.

- Co się stało? - spytała Kono, nie kryjąc nawet swojego rozbawienia.

- Steve powiedział, że moja twarz wygląda jak ananas - poinformował ją Danny bez mrugnięcia okiem. - A teraz idź do swojego biura i przemyśl swoje zachowanie, Steven - rzucił do McGarretta, który wyglądał na skruszonego.

- Ale ja lubię ananasy! - krzyknął Steve, podnosząc dłonie do góry, jakby błagał niebiosa o pomoc.