prompt: O mój boże, czy widziałeś jak właśnie pogłaskałem tę wiewiórkę?


Steve był niezwykłe upierdliwy, kiedy tego chciał. I Danny wiedział doskonale na co się pisał, kiedy zgadzał się na pierwszą randkę, ale to przechodziło ludzkie granice.

- Nie boję się pająków – poinformował McGarretta, który wskazywał paluchem na ptasznika.

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że na Hawajach ich nie ma – rzucił Steve.

- I co dalej? Każesz mi głaskać małpy, żebym się z nimi oswoił? Ty mi wystarczasz w zupełności. Poza tym ja nie boję się zwierząt, po prostu nie odczuwam przyjemności z przebywania w ich towarzystwie – odparł, czując czystą irytację, po czym wyciągnął dłoń nad jedno z terrariów. – Widzisz jak głaszczę wiewiórkę? – spytał, żeby podkreślić swój punkt widzenia.

Ku jego przerażeniu wiewiórka okazała się mieć całkiem piegowatą twarz.

- Może pan przestać głaskać po głowie mojego męża? – spytał okularnik z silnym brytyjskim akcentem.

Steve śmiał się tak głośno, że spłoszył wszystkie ptaki w klatkach, a małpy zaczęły przeraźliwie krzyczeć. Dlatego właśnie nie znosił przyrody.