Mała, pedantycznie czysta kuchnia wypełniona była ciszą, którą raz za razem przerywał odgłos długopisu, szybko sunącego po kartce, gdy jego właściciel składał swój podpis na dokumencie sycząc z irytacji na panującą w pomieszczeniu ciemność, był jednak zbyt zajęty by wstać i zapalić światło, więc mrużył tylko oczy i niecierpliwym gestem poprawiał zsuwające się z nosa okulary. Midorima szczerze nienawidził papierkowej roboty, podjął się tej pracy by pomagać ludziom, a nie tonąć o stertach makulatury, jednak odkąd awansował pod koniec miesiąca tak właśnie wyglądały jego wieczory, noce i poranki. Może byłoby łatwiej, gdyby rozkładał pracę na cały ten okres czterech tygodni, jednak...
-Shin-chan – wesoły głos Takao rozległ się tuż przy jego uchu. Chłopak właśnie wszedł z kąpieli przynosząc ze sobą orzeźwiający zapach cytrusowego żelu pod prysznic. Z jego włosów skapywały krople wody, które z radością urządzały sobie wyścigi, która pierwsza zniknie pod koszulką Shintarou.
-Jak nie będziesz się dobrze wycierał to się przeziębisz – burknął Midorima, jednak nie odepchnął smukłych dłoni oplatających go wokół szyi, a czując, że chłopak chce coś powiedzieć, dodał szybko – niech ci nawet do głowy nie przyjdzie, że w ten sposób spędzimy więcej czasu razem, nie mogę wziąć teraz wolnego, więc nie przysparzaj mi kłopotów – skarcił go wciąż metodycznie składając podpisy na przeczytanych dokumentach. Takao zamknął naburmuszony usta, przez chwilę bawił się zielonymi włosami przeplatając je między palcami i w ciszy obserwował szybkie ruchy dłoni, które zmuszały długopis do stawiania kształtnych liter na papierze, lądującym później na samym szczycie wieży. Zawsze podziwiał porządek i spokój, które towarzyszyły Shin-chan'owi podczas pracy. On sam jak już się za nią zabierał sprawiał, że część dokumentów ginęła w nieznanych okolicznościach, a wokół panował kompletny chaos. W końcu niechętnie odkleił się od jego ciepłych pleców i podreptał nastawić wodę. Zadowolony, że udało mu się zyskać jeszcze kilka chwil na obserwację wlepił swój wzrok w chłopka. Shintarou miał podpuchnięte oczy i choć wciąż patrzyły bystro zza okularów, to widać było, że Midorima jest poważnie zmęczony, również zielone włosy zazwyczaj idealnie uczesane teraz spoczywały pod różnym kątem, gdy ich właściciel raz za razem przeczesywał je nerwowym ruchem. Tylko tak dobrze znane, charakterystycznie owinięte w taśmę palce pozostały niezmienne.
Takao podskoczył wyrwany z rozmyślań, gdy woda zaczęła się gotować, z ciężkim westchnieniem zalał kawę, postawił ją na blacie usłanym papierami i rzucając ostatnie tęskne spojrzenie poszedł spać.
Midorima dopił ostatni łyk zimnej kawy i wzdrygnął się z obrzydzeniem, jeszcze kilka takich nocy i będzie uciekał na sam jej zapach, ale obecnie tylko ona była w stanie utrzymać go na nogach całą dobę. Wyjrzał za okno, już prawie świta, ale może uda mu się przespać jeszcze z godzinę.
Drzwi do sypialni były uchylone, Takao nigdy ich nie zamykał, kiedy sam kład się spać, cały czas czekając aż „jego Shin-chan" skończy pracować. Teraz chłopak spał z lekko otwartymi ustami, rozrzucając czarne włosy po poduszce. Midorima miał nadzieję, że uda mu się bezszelestnie wślizgnąć do łóżka, jednak, gdy tylko wszedł do pokoju, jedno z ciemnych oczu się otworzyło i błysnęło radośnie. Poczekał aż Shintarou położy się do łóżka i bez słowa przylgnął do jego klatki piersiowej. Po chwili pomieszczenie wypełniło się spokojnym oddechem obu chłopaków.
