Nie trudno było ubrudzić się w garażu Toretto. Praca mechanika w końcu nie należała do najczystszych i najbardziej higienicznych. Leon wciąż jednak żartował z jego blond włosów, które pokrywały się ciemnym, tłustym olejem.
W silnikach przed wyścigiem musiało płynąć czyste złoto, aby tarcie było jak najmniejsze. Rozumiał to doskonale każdy z nich.
Brian zatem chodził z plamami po oleju na koszulce i spodniach. Niekiedy przypadkowo rozcierał maź nawet na twarzy, kiedy przecierał spocone czoło nad otwartą maską auta. To nie miało znaczenia, kiedy w kilka godzin później Dom podchodził do niego i kciukiem usuwał tłuste plamy zanim zaczynał go całować.
