Harry Potter po wielu godzinach włóczenia się bez celu po zamku w końcu dodarł do Wieży Astronomicznej z jednym celem. Dziś To zrobi.
Przykucnął, aby ściągnąć buty, by móc To zrobić. Jednak zanim zdążył zrobić cokolwiek zauważył, że za balustradą ktoś stoi i wygląda jakby chciał zrobić To, co on.
Jego oczy rozszerzyły się i nim mógłby się powstrzymać z jego ust wyszło; „Nie rób tego!".
Chłopak odwrócił się w jego stronę, a jego oczy były pełne smutku.
Chłopak w okularach opowiedział mu swoją historię. O tym jak wszyscy go nienawidzą. Szydzą z niego. Ignorują. Posyłają mu nienawistne spojrzenia na każdym kroku… A on chciał tylko odrobiny akceptacji… Tylko odrobinę.
W Potterze coś się zagotowało.
-Żartujesz sobie ze mnie!? Nigdy nie przychodź tu z tak błahego powodu! Nie możesz tego zrobić, tylko, dlatego, że nie masz tego, czego chciałeś, nie przede mną! Nie zgadzam się na to, słyszysz!?
Wtedy chłopak uśmiechnął się do niego z wdzięcznością i błyskiem w oku.
-Dziękuję, że mogłem ci o tym opowiedzieć, to mi pomogło- wyszeptał, a następnie zniknął.
Następnej nocy, ponownie po długiej tułaczce po zamku przyszedł do Wieży, by To zrobić.
-Dobrze, dzisiaj w końcu zamierzam To zrobić – powiedział cicho do siebie, pochylając się by zdjąć buty, jednak i tym razem spostrzegł kogoś wychylającego się zza balustrady.
I tak samo, zatrzymał go jak poprzedniej nocy.
Niski chłopak opowiedział mu o swoim bólu, stracie i poczuciu winy. O tym jak wielu ludzi przez niego zginęło. Jak cierpi, że nie może nic zrobić, a trumien przybywa i przybywa. Jak rozsadzało go to od środka.
Potter poczuł narastającą frustrację.
-Żartujesz sobie ze mnie?! Nigdy nie przychodź tu z tak błahego powodu! Czy nie ma na świecie jeszcze wielu ludzi, których możesz uratować?! Więcej od tych, którzy stracili życie! Nie możesz tego zrobić tylko dlatego! Nie zgadzam się na to, słyszysz?!
I niski chłopak spojrzał na niego zapłakanymi oczami, w których widniała ulga.
-Mam jeszcze tyle do zrobienia…- wydusił przez łzy i zniknął.
I jak wcześniej spotkał ich jeszcze wielu. Każdy przychodził w tym samym celu.
I każdy opowiedział mu o swoim bólu, który dusił w sobie.
Jednak on nie miał z kim podzielić się swoim.
Po raz pierwszy spotkał kogoś z takimi samymi problemami jak jego. Chłopaka w czerwonym swetrze, po tym jak widział wielu innych.
-Przyszedłem tu, bo miałem nadzieje, że moje rany, choć trochę się zabliźnią zanim będę musiał wrócić tam, gdzie one się tylko powiększają - powiedział chłopak do niego.
Słowa wyszły z jego ust zanim nawet mógłby je powtrzymać. To naprawdę nie była jego sprawa. Ale skończyło się na tym, że wypowiedział to, w co nawet sam nie wierzył…
-Proszę… Nie rób tego!
Co on robił?
Nie mógł zatrzymać tego chłopaka.
Nie miał prawa go zatrzymywać.
Ale błagał, by stąd po prostu odszedł.
To było za dużo dla niego.
Za bardzo bolało patrzenie na niego.
-Nie zrobię tego dziś, więc…- powiedział spuszczając wzrok z zrezygnowanym uśmiechem i… zniknął.
Tym razem, gdy wdrapał się na Wieżę, nie było tam nikogo.
Był tylko on.
On.
On sam.
On i jego myśli.
Nikt go nie zatrzyma.
Nikt nie chciał go zatrzymać.
Zsunął z oczy okulary.
Zdjął czerwony sweter.
Niski chłopak zamierzał skoczyć.
I w końcu być wolny.
END
Ten oneshot jest mocno inspirowsny piosenką "My R".
Usłyszałam ją dziś pierwszy raz i stwierdziłam, że idealnie pasuje do naszego Złotego Chłopca i nie mogłam sie powstrzymać, by napisać to co właśnie przeczytaliście.
Jeśli ktos chciałby ją przesłuchać to występuje ona w jezyku Japońskim, ale masz też swoje bardzo dobre angielskie covery.
Do zobaczonka!
