Teatrzyk „Pod Gargulcem"

Sekcja specjalna im. Ryśka z Klanu Durina

[nagroda im. Milorda za suchar sezonu wędruje do…]

.

ma zaszczyt przedstawić

wątpliwej jakości dzieło pt.

.

HOBBIT

Niespodziewana parodia

.

Scenki rozmaite

zebrane przez

Bazylię de Grean

.

Na podstawie filmu

Petera Jacksona

(Który to film z kolei powstał na podstawie książki Tolkiena,

ale książka niczemu nie winna.)

.

.

- Dramatis personae -

.

Bilbo

200% hobbita w hobbicie,

obsadowy cud ostatnich 10 sezonów,

itp., itd., etc.

.

Gandalf

Czarodziej hipster. Popyla w srebrnym szaliczku.

.

Thorin [Posępny] Dębowa Tarcza

Przywódca kompanii Thorina, dziedzic tronu pod górą.

Nieszczęśliwie zakochany w Arcyklejnocie.

.

Kompania:

Balin – głos rozsądku.

Dwalin – typowy krasnoludzki tank.

Fili – następny w kolejce do tronu. Jako jedyny zachował kanoniczny wygląd.

Kili – nieporozumienie, udające krasnoluda.

Gloin – ojciec Gimlego.

Bombur – ten okrągły z warkoczem zamiast brody.

Bofur – ten w czapie.

Oin – ten co czytał znaki i ma problemy ze słuchem.

Ori – ten co dzierga sweterki.

Nori, Dori, Bifur – tło.

.

Elrond

Tym razem już nie agent, a prawie jak elf.

.

Galadriela

Prawie jak elfka, nadal mówiąca zbyt niskim głosem.

.

Saruman

Na razie jeszcze dobry, największy badass wśród dobrych.

.

Radagast

Hodowca jeży.

.

Thranduil

Emo elf, napawający się własną zajedwabistością.

.

Legolas

Królewski syn. Primabalerina Mrocznej Puszczy.

.

Tauriel

Elfka ex machina.

.

Smaug

Najlepiej wyanimowana bestia wszechczasów.

Z zawodu i charakteru: sukinsmok.

.

Bard

Potomek Giriona.

Jego umiejętności posługiwania się łukiem sugerują, że jest krewnym Robin Hooda.

.

Gościnnie wystąpili:

Peter Jackson

Zwany dalej PJ-em. Człowiek odpowiedzialny za film.

Jego zasługi są równie wielkie co jego występki.

oraz

Mandos

w roli narratora.

. . .

. . .

. . .

Część I

Niezwykła podróż

.

Bilbo: Ach, Frodo! Erebor!

Bazylia: Ach, Erebor! Jeśli będą takie wnętrza, w następnej kolejności chętnie obejrzę trylogię o krasnoludach! Kolejna trylogia to dużo złotych monet, PJ!

. . .

Bazylia: Zaraz, chwila. Thorin nie mógł dowodzić obroną Ereboru, bo był za młody żeby walczyć, a w ogóle kto wpadł na pomysł, żeby wystawiać na odstrzał dziedzica? A w ogóle Balin był młodszy od Thorina! A w ogóle… rany, a w ogóle to po co ja się wysilam?!

Mandos: Powoli się uczysz. Wróćmy jednak do Ereboru…

Thorin: Pomóżcie nam!

Thranduil: Nie.

Thorin: To po co w ogóle przyjechałeś tu na tym swoim łosiu, prowadząc tę swoją armię?!

Thranduil: Właściwie sam się nad tym zastanawiam…

. . .

Thorin: Gandalfie!

Gandalf: Thorinie!

Thorin: Mówiłeś, że łatwo tu trafić. Dwa razy zgubiłem drogę.

Bazylia: Dwa razy zgubiłeś drogę w Shire, a chcesz trafić do Ereboru przez Góry Mgliste i Mroczną Puszczę?!

Mandos: Ha. Sprytny plan zaiste jest sprytny. Ale wróćmy do Shire…

Thorin: Gdyby nie znak na drzwiach…

Bilbo: Na drzwiach?! Tylko nie moje świeżo malowane drzwi!

Gandalf: Khem! Thorinie!, widzę, że wciąż nie masz brody.

Thorin: Jak to nie?!

Balin: Chłopcze, chłopcze, spójrz, to jest broda. Nawet twój siostrzeniec ma dłuższy zarost.

Bazylia: I w ten oto sposób wszystkie te wspaniałe, bardziej zgodne z kanonem koncept arty postaci poszły się ganiać po Morii z Balrogiem.

Mandos: Przecież w scenach w Ereborze miał dłuższą brodę.

Peter Jackson: Ale mamy wyjaśnienie tego. Ha! Bo to dla uczczenia pamięci tych, co tam w Ereborze zginęli, o.

Bazylia: Macie sensowny powód, który by się obronił i uzasadnił brak brody, za który fani was zjedzą, ale nie podacie go w filmie bo…?

Peter Jackson: Bo możemy.

Mandos: Sprytny plan jak widać czasem jest jeszcze sprytniejszy.

Bazylia: To niezbyt w temacie, i to niezbyt dobrze o mnie świadczy, ale zapłaciłabym drugi raz za bilet do kina tylko po to, żeby zobaczyć Thorina lądującego na wycieraczce u Bilba, jak w książce. Myślicie, że jak nazbieramy złotych monet na kickstarterze to dokręcą tę scenę?

. . .

Bilbo: Co to za dźwięki?

Fili: Orkowie.

Kili: Atakują w nocy. Chcesz usłyszeć jeszcze parę strasznych rzeczy?

Thorin: Co wy sobie myślicie?! Atak orków to nie temat do żartów!

Kili: Jej, wuju, przepraszam…

Balin: Thorin ma więcej powodów niż większość by nienawidzić orków, drogi chłopcze.

Bazylia: Ja rozumiem, że trzeba było opowiedzieć to widzom, ale… Fili i Kili, dziedzice rodu Durina, nie znają historii swojej rodziny? Matka nic im nie opowiadała? Ani ich wuj nic im nigdy nie opowiadał? Poważnie? Thorin „Nadal Angstuję z Powodu Ereboru i Bitwy w Azanulbizarze" Dębowa Tarcza nie pisnął o tym ani słowem? Chcesz, żebym w to uwierzyła, PJ?

Mandos: Szczerze mówiąc, moja droga, sądzę, że PJ-a niewiele obchodzi, czy w to uwierzysz. Ekhm. Tak. Wróćmy do opowieści Balina.

Balin: Azog, najbardziej plugawy pośród z orków, poprzysiągł sobie, że zgładzi ród Durina. Zaczął od ścięcia króla Throra.

Mandos: Tak to jest, jak zamiast porządnego hełmu i zbroi wkłada się do walki koronę. I jak biegnie się do bitwy z rozpuszczonymi włosami.

Balin: Thrain, ojciec Thorina, oszalał z rozpaczy, odszedł i zaginął.

Bazylia: Zgadza się, odszedł i zaginął. Ale, na brodę Durina, zrobił to pięćdziesiąt lat po bitwie i wcale nie z rozpaczy, tylko poszedł odzyskiwać Erebor!

Mandos: Dałabyś już sobie spokój…

Bazylia: Ja? Spokój? Nigdy!

Balin: Ale wtedy Azog przekonał się, że ostatecznie ród Durina jednak zawsze skopie jego plugawy blady tyłek.

Mandos: Retrospekcja.

Azog: Ajajaj, moja łapka!

Thorin: A teraz cię nie zabiję, ponieważ… Chwila, przecież to bez sensu. Mam doskonałą okazję zabić swego śmiertelnego wroga.

Peter Jackson: Ale nie zrobisz tego, ponieważ ktoś was potem musi ścigać przez resztę filmu.

Bazylia: Wypuśćcie tabuny fanek… Khem, nic nie mówiłam.

Mandos: To niewystarczająco dużo kłopotów mieli w książce? Zresztą, po co się w ogóle wysilam… Tymczasem Thorin prowadzi atak, biegnąc na czele armii identycznych, komputerowo wygenerowanych krasnoludzkich wojowników w wersji Typowe Fantasy. Zauważmy przy tym, że każdy z tychże wojów jest zakuty w zbroję od stóp do głów, natomiast królewski syn nie dość, że nie ma hełmu, to nie ma nawet porządnej zbroi.

Bazylia: Zaczynam mieć wrażenie, że z królewskimi rodami Śródziemia coś jest nie tak…

Mandos: Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo… A, tak, koniec retrospekcji.

Balin: Wtedy zrozumiałem, że oto widzę kogoś, kogo mógłbym nazwać królem.

Bilbo: Bo poprowadził was do boju, prawda?

Balin: Bo znał starożytne techniki Durina i potrafił krzyczeć w slow motion.

. . .

Mandos: Teraz trolle, dużo hałasu i trochę dłużyzn.

Bazylia: Ale uroczy i bardzo bilbowy Bilbo, który jak na złodzieja przystało kradnie każdą scenę, w której się pojawia, i w ogóle ukradł reszcie obsady cały film, i ukradł również moje łuskate bazie serducho, bo jest tak bardzo bilbowy i uroczy i 200% hobbita w hobbicie i och, jestem zachwycona.

Mandos: A to się ma do sceny z trollami jak… jak, właściwie?

Bazylia: Nijak. Taka mała dygresja. Bo scena nudnawa przy drugim oglądaniu.

Mandos: Może jednak wtrąciłabyś cokolwiek w jakikolwiek sposób związanego z tematem?

Bazylia: Ciekawe jak to jest być ekipą filmową pakującą aktorów do worków… I przywiązującą ich do rożna, skoro już o wiązaniu mowa.

Mandos: Zapomnij, że pytałem…

. . .

Fili: Zbliża się do nas obłąkany facet w zaprzęgu ciągniętym przez wielkie króliki… Gandalfie, co było w tym zielu fajkowym, którym mnie poczęstowałeś?

Gandalf: Spokojnie. To Radagast, jeden z mojego bractwa.

Radagast: Zło zalęgło się w Dol Guldur.

Gandalf: Skąd wiesz?

Radagast: Byłem i widziałem! I jestem takim badassem, że odebrałem upiorowi ten oto miecz!

Thorin: Wargowie!

Radagast: Po wizycie w Dol Guldur włączył mi się tryb bohatera, więc odwrócę ich uwagę.

Gandalf: Dopadną cię! To wargowie z Gundabadu!

Radagast: A to króliki z Wariacja Na Temat Nazwy Tego Miejsca Które Było Wymienione Tylko Gdzieś Na Marginesie „Niedokończonych Opowieści", Dlatego Nikomu Nic Ona Nie Powie. Chciałbym zobaczyć, jak próbują mnie dopaść.

Peter Jackson: Ha!, i tak was dopadną.

Bazylia: I absolutnie nikt się tego nie spodziewał…

. . .

Elrond: Witaj, Thorinie, synu Thraina, który był synem Throra…

Mandos: Dużo, dużo później…

Elrond: …który był synem Durina. Znałem twego dziada, Throra, gdy był Królem pod Górą.

Thorin: Dziwne, ale on nigdy ani słowem o tobie nie wspomniał.

Bazylia: Dyplomacja poziom ekspert.

Mandos: Thorin jest z tego znany.

Elrond: ϔϋωϕçϖϊθώβεδϱ.

Gloin: Obraża nas?!

Gandalf: Khem, tego, zaprasza was na ucztę.

Thorin: ⫧⫢⫣⫩⫫⫬⫸⫵⫫⫭⫧⫳⫤⩾⪖⫼⫻⫺⫠⩥.

Gandalf: Khe-khem! Thorin bardzo ci dziękuje, Elrondzie.

Mandos: Właśnie w ten sposób Gandalf utrzymuje pokój w Śródziemiu od początków Trzeciej Ery.

. . .

Thorin: Wybaczcie na chwilę.

Elrond: To brak kultury, przychodzić z własną piersiówką na imprezę.

Gandalf: Jak widzę nasz Thorin właśnie na nowo definiuje pojęcie „impreza".

Bazylia: Nie wiem jak wy, panowie, ale ja bawię się doskonale.

Lindir: Ja mniej. Ktoś później będzie musiał posprzątać całe to jedzenie, które tu rozrzucają.

Elrond: Zaraz, chwila. Kim jesteś i co zrobiłeś z Erestorem?

Lindir: To nie ja. To PJ z ekipą i ich Imperatyw Fabularny.

Glorfindel: To jeszcze nic. Pamiętacie, co we „Władcy Pierścieni" zrobili ze mną?!

Bazylia: Czy jeśli dacie Thorinowi jeszcze trochę alkoholu, zacznie śpiewać krasnoludzkie pieśni biesiadne? To niezbyt dobrze o mnie świadczy, ale zapłaciłabym trzeci raz za bilet do kina tylko po to, żeby usłyszeć Thorina śpiewającego krasnoludzkie pieśni biesiadne.

Mandos: Ja właściwie chętnie bym to również zobaczył…

. . .

Lindir: Aaargh!

Elrond: Co się stało?

Lindir: Krasnoludy kąpią się w głównej fontannie! Aaargh, moje oczy! Nie mogę tego odwidzieć!

Bazylia: Mój biedny mózg…

Mandos: Oto opko stało się filmem. Po co w ogóle ten żenujący Element Komiczny?

PJ: Żeby fanki zastanawiały się, czy Thorin też się tam pluskał, rzecz jasna, a niby po co?

. . .

Elrond: Nie martwi cię ani trochę, że jego dziad i ojciec popadli w obłęd?

Gandalf: Sugerujesz, że to może być dziedziczne?

Elrond: A tak nie wygląda?

Bilbo: Może w ogóle stańcie w jeszcze bardziej widocznym miejscu, które nada się jeszcze lepiej na poufne rozmowy? Albo mówcie jeszcze głośniej, tak żeby Thorin, który stoi tuż obok mnie, jeszcze lepiej słyszał?

. . .

Gandalf: Zło wypełza z Dol Guldur.

Saruman: Skąd wiesz?

Gandalf: Ponieważ Radagast tam był i widział.

Saruman: Masz dowody?

Galadriel: Ma.

Saruman: Pokaż.

Gandalf: Ta-dam! Ostrze Angmaru. Morgulu. Czy czegoś.

Saruman: To żaden dowód. Podsumujmy co wiemy. Właściwie nic konkretnego nie wiemy. Lalalalala-lalala-lalala, trololo.

Elrond: Dyskusję bezsprzecznie wygrywa Saruman.

Bazylia: Gdybym nie wiedziała, że Saruman jeszcze jest tym dobrym, chyba bym się nie domyśliła.

. . .

Mandos: Kompania opuszcza Rivendell, bez Gandalfa, idzie w Góry Mgliste, obserwuje walkę gigantów co wprawdzie było w książce, ale w filmie jest dużo bardziej bez sensu, następnie kompania zatrzymuje się na nocleg w jaskini, która okazuje się pułapką. Wszyscy poza Bilbem zostają schwytani przez gobliny, ale Gandalf jak zwykle pojawia się w ostatniej chwili, by uratować wszystkich, i ratuje wszystkich, a w międzyczasie Bilbo zdobywa pierścionek.

. . .

Bilbo: Ale pomogę wam, bo wy nie macie domu.

Mandos: Poza tą skromną siedzibą w Górach Błękitnych, o której Balin nawet mówi na początku filmu, ale jak widać Thorin zdążył już o tym zapomnieć… Dlaczego ja się jeszcze w ogóle wysilam?

Bazylia: Moje złe nawyki najwyraźniej są zaraźliwe. Ale, ale! Spójrzcie tylko na oczy Thorina. Człowiek-angst kontratakuje.

Thorin: Co najwyżej krasnolud-angst.

Bazylia: Khem-najwyżej-khem…

. . .

Mandos: Azog i orkowie atakują Thorina i kompanię.

Bazylia: A zgodne z kanonem tropiące ich gobliny były zbyt kiepskie do filmu ponieważ…?

Peter Jackson: Ponieważ były. Nie znasz się na kinematografii.

Mandos: Kompania ucieka na drzewa, Gandalf rzuca płonącymi szyszkami, ogromny dramatyzm, ponieważ drzewu na którym siedzą nieco się wyrwały korzenie, i zaraz wszyscy spadną w przepaść… Ale oto Thorin stwierdza, że woli polec w walce, i rzuca się na Azoga, po raz kolejny udowadniając, że godzien jest tronu, bo choć tym razem nie krzyczy, to pokazuje, że potrafi również oberwać w twarz w slow motion.

Bilbo: Ja rzucę się na pomoc Thorinowi, ponieważ nie mam zielonego pojęcia o walce, poza tym orków jest kilku, a ja jeden, a wy siedźcie tu na drzewie i patrzcie jak wasz król ginie.

Krasnoludy: Dobra myśl! Tak zrobimy!

Bilbo: A wy, Fili i Kili, patrzcie jak ginie wasz wuj.

Fili i Kili: Hej, dzięki za pomysł!

Gandalf: Dzieje się tu coś, czego nie jestem w stanie objąć rozumem…

Bazylia: PJ, to logika, logika, to PJ, poznajcie się.

Mandos: On najwyraźniej nie chce jej znać. Ach, tak, kompania oczywiście przeżywa, uratowana przez orły.

. . .

Thorin: Jeszcze nigdy w życiu się tak nie myliłem! Niechże cię uściskam!

Bilbo: Powietrzepotrzebujępowietrzapotrzebujępowie—

Gandalf: Już nigdy więcej nie użyję do leczenia kogokolwiek tych grzybków od Radagasta…

. . .

Mandos: Żądam lepszych dialogów w kolejnej części.

Bazylia: Um, nie wiem, jak ci to powiedzieć, Mandosie… Jesteś narratorem. Narrator nie ma zwykle zbyt dobrych dialogów.

Mandos: Cóż, mam chwilę, żeby samemu sobie jakieś dopisać…