Pamięć naszej krwi

Geralt stał przed domem Triss w Wyzimie Handlowej. Od paru wyjątkowo długich minut gapił się w mosiężną klamkę, która przypominała zwiniętego węża, z główką wysuniętą tak, jakby miała zaatakować tego, kto tylko jej dotknie. Zapukał. Triss otworzyła drzwi i uśmiechnęła się. Spodziewała się go. Wiedziała, że Geralt boi się o Alwina i będzie próbował ją nakłaniać do zmiany decyzji. Wiedziała również, że to on tę decyzję podjął i jak bardzo się z tym wszystkim zmaga. No i nade wszystko Shani była jego jedyną przyjaciółką - nie licząc tego buca Jaskra.

Zaprosiła Geralta do środka, poczęstowała go herbatą i kazała mu usiąść na niewielkim taborecie tuż przy kredensie, w którym - jak wiedział – znajdowały się magiczne księgi, wywary, skrawki papierów starannie wypełnione zapiskami w nieznanym mu języku oraz bestiariusz, który Triss zdobyła w nie do końca legalny sposób. Zgadywał, że od Leuvaardena.

- Domyślam się, że nie wpadłeś poplotkować, hmm?

- Przyszedłem porozmawiać o Alvinie.

Triss westchnęła ciężko, a chwilę później w pomieszczeniu rozległ się jej śmiech.

- Geralt, idioto, kiedy w końcu zrozumiesz, że ona sobie sama nie poradzi? Widziałeś, do czego on jest zdolny? Wiesz, co on wczoraj zrobił? - spoważniała. - Zabił wszystkie kury cholerną kulą ognia. Masz pojęcia, jakie to było niebezpieczne?

Przerwała, a w izbie zapanowała cisza, którą przerywało wesołe trzaskanie płomieni w kominku.

- Myślisz, że naprawdę będzie mu lepiej u niej? – Triss spytała się cicho. Znała doskonale odpowiedź, wiedziała, że on przytaknie. Może mógłby skłamać, gdyby nie był prawdomównym sukinsynem.

- Tak.

Geralt wiedział, że powinien wyjść. Dopiął swego, będzie mieć spokojne sumienie i Shani będzie bardziej zadowolona niż zwykle.

Alvin potrzebował przede wszystkim matki, nie szalonej czarodziejki.

o0o

Zakon Płonącej Róży to banda sukinsynów, tylko Zygfryd jest dobry. Geralt powtarzał to sobie, jak mantrę, za każdym razem, gdy musiał z nimi współpracować. Nie było to łatwe - nie lubił i nie potrzebował towarzystwa, zwłaszcza gdy rzecz dotyczyła jego fachu.

Ale teraz sytuacja była inna; mieszkał z Triss, planował z nią życie i wiedział, że kiedyś musi się stać tym oswojonym wiedźminem.

Dlatego, gdy Zygfryd zaproponował mu wyprawę na wiwerny, zgodził się. Rozprawiali jeszcze jakiś czas o – jak to nazwał Yarpen - interesach; co, gdzie, jak, ile. Przystał na pięćset sztuk złota i pochodzącą z całkiem niezłego chowu kasztankę.

Wieczorem napili się wyborowej pieprzówki w Klasztornej, zadowoleni z udanych łowów. Zygfryd wygłosił krótka mowę o szlachetności i honorze, dobru i konieczności ich misji, o tym, jak Zakon cenił wszystkich sprzymierzeńców i dbał o ich losy.

Yarpen stwierdził później, że pierdolił jak poparzony.

o0o

Któregoś dnia przypomniał sobie pewną południcę.

Pamiętał, że rozmawiał z nią w maliniaku, a ona śpiewając, zbierała maliny; całe kosze soczystych malin.

Pamiętał, że świeciła - jak latarnia morska - a każdy jej promień wskazywał, że nie żyje, że była południcą, która nie wie o swojej śmierci i błąkała się wśród krzaków uginających się od słodkiego ciężaru malin.

Wieczorem powiedział Adamowi, że ją zabił.

o0o

- Geralt?

- Tak?

- Wyjdziemy z tego, prawda?

Powiedział Triss, że tak. Byli po tej samej stronie barykady; zachowali neutralność, gdy Zakon wyrzynał w pień Wiewiórki; zachowali obojętność, gdy jeden z elfich zabójców uśmiercił Wielkiego Mistrza Zakonu.

Teraz Triss stała u jego boku, gdy Yarpen i Zygfryd prowadzili krwawe czystki wśród swoich wrogów. Może to i dobrze – myślał wtedy, gdy czarodziejka pomagała zabić Azara Javeda. Może tak powinno być, może Yarpen i Zygfryd powinni byli umrzeć, może to nie była ich historia; zrobili wystarczająco dużo, a teraz kurtyna opadła i mogą zejść ze sceny.

Merigold, już jakiś czas później, namówiła go do odwiedzenia ich na cmentarzu, więc poszli razem, ramię w ramię, ręka w rękę; ona niosła białe kwiaty, on milczał.

(Potem Geralt zabił parę ghuli, które zbezcześciły grób Yarpena, i nic nie było dobrze, nigdy nic nie było dobrze i Triss o tym wiedziała)