historia drabble'ami pisana do promptu na pewnym forum - śnieg w sierpniu


Harry nie do końca był pewien, co powinien myśleć, gdy wyjrzał za okno i dostrzegł pierwsze płatki śniegu. W zasadzie zapewne ucieszyłby się. Kochał śnieg, odkąd mógł korzystać ze wszystkich jego zalet; od wspólnych zabaw na hogwarckich błoniach po psikusy, które mogli sprawiać wraz z Ronem Hermionie.

Jednak tym razem przetarł ze zdumieniem oczy i zamarł, bo był środek sierpnia. Zostały im ostatnie tygodnie wakacji, a tereny wokół Nory zaczynały pokrywać się mlecznobiałym puchem, którego tutaj powinno po prostu nie być.

- Co jest? – spytał na głos i od razu tego pożałował, bo Ron poruszył się niespokojnie na swoim łóżku.

- A co ma być? – spytał jego przyjaciel, przeciągając się jak kot.

Zapewne nie powinien spoglądać, bo piżama Rona podwinęła się, odsłaniając część jego brzucha. A jego przyjacielowi ewidentnie służyły ćwiczenia profesor Hootch.

- Śnieg – odparł Harry i założył okulary, a potem odwrócił się w stronę okna, bo przecież zawsze istniała szansa, że jednak wzrok go mylił.

Biały puch jednak nie znikał. A jeśli tylko to właśnie go przybywało.

- Poważnie? – spytał Ron, zrywając się z łóżka. – Ekstra! – rzucił jego przyjaciel. – Znaczy to dziwne – przyznał i Harry jakoś odniósł wrażenie, że dzieje się coś podejrzanego. – Poważnie. No bo śnieg w sierpniu? – stwierdził Ron.

Harry nie wiedział co tu jest grane, ale postanowił się dowiedzieć.