tytuł: Tragedia w aktach trzech...
podtytuł: czyli autor stworzył, ale nie wie czy się przyjmie...
podpodtytuł: Tragedia pisana wierszem...
autor: euphoria
ostrzeżenia: [HP/SS] - podpodtytuł jest dwuznaczny nie bez powodu... wspomniano o Harry/Molly W. | Harry\Ginny W. | Harry/Fred | Harry\George | Harry\Ron [w domyśle]
dedykuje Phoe za dzisiejsza wiadomość, bo obudziła mnie do życia...
AKT I
SCENA I
Pokój Wspólny, Gryfoni zajęci są głównie tym, czym zazwyczaj są zajęci późnym popołudniem. Wiele autorek fanficków twierdziłoby, że Ron i Neville grają w magiczne szachy. Seamus podrywa Parvati. Lavender plotkuje z całkiem bezimiennymi koleżankami, a Ginny prowadzi dysputy o quidditchu. Przychylam się zatem do tej wizji.
Do środka wchodzi Hermiona.
Hermiona:
Wszelki duch pana Boga chwali,
Ron, przybądź szybko ukradkiem
A powiem, co widziałam w oddali.
Czegom była świadkiem!
Ron nie odrywając się od partii szachów:
Jeszcze jeden ruch na szachownicy,
Skoczek zbije czarną wieżę,
Nic nie będzie się już liczyć,
Herm, potem pogadamy szczerze!
Nie widzisz, niewiasto rozczochrana,
Żem zajęty grą tą szlachetną
Co życie nam już raz uratowała?
O nie, skąd tu ten hetman?!
Ron prycha zdenerwowany przesuwając piony.
Hetman, hetman! Nie pokona
Mnie! Plan od dawna ułożony,
Więc panno urocza, panno piękna
Ścisz swój głos wzburzony.
Hermiona, czerwieniąc się:
Ja? Piękna? Nigdy nie mówiłeś…
Ron:
Nie, nie ty! Lavender przeklęta…
Rzuca w chichoczącą gryfonkę czarem uciszającym – słychać złorzeczenia oburzonych dziewcząt.
Znów się przez cię pomyliłem!
Z tym hałasem i do piekła!
Hermiona, podchodząc bliżej:
Ron, gdzie się podziewa Harry?
Wiesz co się dzieje?
Nie wiem czy to nie czary…
Coś jest nie tak z naszym przyjacielem.
Ron:
Wstrętne nietoperzysko z lochów
Wcisnęło mu szlaban wieczorem
Jak nie słychać pod drzwiami szlochów
To może Snape nie jest potworem.
A może rzucił na drzwi zaklęcie…
Ron zamyślił się.
I przerabia drogiego Harry'ego
Na składniki zacięcie?
Co robisz, na bogów, kolego?
Zwraca się nagle do Neville'a, którego piony próbują za wszelką cenę się poddać.
Hermiona, ciągnąc Rona za rękaw:
Byłam pod drzwiami sali,
Tam w kominku pali się ogień
Widziałam przez dziurkę z oddali
Coś, co nie zdarza się co dzień.
To nie na tutaj rozmowa
Chodź na słówko lub dwa
Bom przerazić się gotowa
Ty lepiej Harry'ego znasz.
Ron, zerkając na nią:
Harry nie jest moim przyjacielem,
Neville zajął to miejsce odkąd
Potter powiedział, że jest gejem.
Hermiona wzburzona:
I skreślasz go przez to?!
To nie jego wina, to nie choroba.
Ron, wydął wargi:
Harry uwiódł moją matkę, Ginny,
Freda, George'a oraz kuzyna Boba
Nie chcę stać na jego podrywu linii.
Hermiona zdezorientowana:
Molly i Ginny to kobiety…
Mówiłeś, że jest gejem.
Ron:
Do wtorku nie był pewien niestety…
Hermiona, protestując:
Wciąż jest twoim przyjacielem!
Hermiona wychodzi.
SCENA II
Gabinet Dumbledore'a, nieoskubany i nieugotowany Fawkes wciąż tkwi w klatce i z niepokojem patrzy na gotującą się w kociołku wodę z warzywami. Marchewka zaczyna już mięknąć.
Hermiona wchodzi do środka, trzaskając drzwiami.
Hermiona, podniesionym głosem:
Dyrektorze, musi Pan zareagować!
Zgodnie z kodeksem i prawem…!
Dumbledore szybko jej przerywa:
To nie Fawkesa chciałem ugotować!
Minerwa przyniesie kurczaka niebawem!
Fawkes wydaje z siebie głośne westchnienie ulgi.
Hermiona, niezmieszana, zaczyna ponownie:
Panie Dyrektorze! To ważne…
Zaważyć może na losach świata!
Choć z drugiej strony to straszne,
Że nie zauważyłam tego przez lata!
Do gabinetu wchodzi Minerwa McGonagall z czymś co do złudzenia przypomina kurę. Hermiona kontynuuje niezrażona:
Kiedy tak o tym myślę teraz,
Symptomy były dość widoczne
Zadziwiało mnie już nie raz…
Dumbledore do McGonagall, ignorując Hermionę:
Może skubanie już rozpoczniesz?
McGonagall, narzekając dobiera się do kurczaka:
Pierwszy wspólny rosół
A ty już się próbujesz migać,
Już ja znajdę na ciebie sposób
I sama zacznę dropsy wcinać.
Hermiona tupie głośno nogą i Dumbledore patrzy na nią zdezorientowany.
Dumbledore:
Cóż chcesz dziecko? Dropsa?
Dzisiaj jest pierwsza wolna sobota,
Zawsze możesz z nami rozstać,
Przy rosole znajdzie się robota…
Hermiona:
Nawet czasu wyjawić tajemnicę
Co trawi moje logiczne serce
Idę pogrążyć się w rozpaczy ciszę
Nie śmiem prosić o nic więcej.
Z niepokojem spogląda na McGonagall i kurczaka, i wychodzi z Gabinetu odprowadzana przez ciepłe spojrzenie Dumbledore'a.
Dumbledore do McGonagall, gdy drzwi zamykają się za Hermioną:
Odkryło dziewczę prawdę późno,
Cóż jej na to teraz poradzę?
Mówić nie chcę na próżno,
Przeczyszczę w kominku sadzę.
SCENA III
Hermiona przechadza się po lochach w poszukiwaniu ciszy i spokoju oraz kogokolwiek, kto byłby zainteresowany jej rewelacjami.
Hermiona do siebie:
Ja, co hołdowałam naukom,
Nic nie umknęło memu oku,
Logika była mą muzą, sztuką,
A teraz w myśli natłoku,
Nie potrafię dodawać dwa
Do dwu, by wyszło cztery,
Ukryta w ludziach nadzieja ma
Poszła sio, do cholery!
Znów walczyć z problemem
Muszę w ciszy sama sobie
Prawda jest mym jedynym celem!
Nikt już inaczej nie powie…
Oskarżana o wymądrzanie
Panna Wiem To Wszystko,
Poległam sromotnie zanim
Rozpaliło się mej wiedzy ognisko!
Jak przeoczyć mogłam
Coś tak wręcz oczywistego?
Zachowanie Snape'a co dnia…
Jakim cudem mi to umknęło?
Szepty, gdy warzył Harry…
Mniej zgryźliwe uwagi…
No i Gryffindor wychodził cały…
Z Eliksirów bez skargi!
To mogło zacząć się już wtedy
Gdy na pierwszym roku
Napytaliśmy sobie biedy
Używając eliksiru wielosoku…
A może na drugim, gdy
Harry pokonał bazyliszka?
Snape nie lubił tej wstrętnej pchły
Lockharta – oślizgłego jak traszka.
Hermiona odchodzi, nie zauważywszy, że w ciemności jej wywodom przysłuchiwała się pewna fretka, przez autorki fanficków utożsamiana z zacnym Draco Malfoyem.
