Aomine przyspieszył, nadając pchnięciom gwałtowniejszy rytm. Brunetka leżąca pod nim jęknęła głośno i objęła ramionami za szyję, przyciągając go do pocałunku. Kończył im się czas, oboje zdawali sobie z tego sprawę. Kilka ruchów później partnerka Aomine szczytowała, oznajmiając to jękiem jeszcze głośniejszym niż wszystkie poprzednie, co sprawiło że i osiągnął spełnienie. Opadł na nią, zasapany i namiętnie pocałował.
- Dobraaa i cięcie! Mamy to! - rozległ się głos samozwańczego reżysera. Kamera została wyłączona a masa ludzi zbiegła się do aktorów niosąc im ręczniki i szlafroki. Aomine wysunął się z brunetki i założył szlafrok.
- Dobra robota Aomine! To było naprawdę dobre! - poklepał go po ramieniu kamerzysta.
- Taa, dzięki Arnold. Starałem się jak mogłem - mruknął Daiki i wziąwszy swoje rzeczy poszedł do łazienki. Szybki prysznic to coś czego teraz najbardziej mu potrzeba. Umył się, ubrał i ogólnie ogarnął w rekordowym tempie i poszedł do gabinetu szefa po wypłatę.
- Yo, szefie - przywitał się, spoglądając na swojego przełożonego. Genta Takeuchi był przeciętnym mężczyzną wyróżniającym się swoją tuszą i błyskotliwym umysłem, który marnował na kręcenie pornoli. Prawdą jest jednak, że osiągnął na tym spory sukces, co widać było po jego sportowych samochodach, willach i panienkach. Genta rozmawiał akurat z Inu, partnerką Aomine z dzisiejszego nagrania. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego ciepło. Nagrywał z nią wiele razy, dwa albo trzy spotkali się też prywatnie, lubił ją za jej miłe i kompromisowe usposobienie, które jednak przestawało istnieć w łóżku. Wtedy była głośna, nieskrępowana, stanowcza, taka, jakie Daiki najbardziej lubił. Inu odebrała kopertę z zapłatą, po czym pożegnała się, cmoknęła Aomine w policzek i wyszła.
- No to tego szefie, jestem - mruknął ciemnoskóry i klapnął na fotel, pocierając potylicę.
- Cieszę się, że szybko przybyłeś. Mam do ciebie sprawę. A, no i wypłatę, tu jest, proszę bardzo - starszy mężczyzna podał mu kopertę. Aomine otworzył ją i szybko przejrzał, czy kwota się zgadza. - Zawsze płacę Ci tak samo - uśmiechnął się Genta.
- No wiem, ale wolę się upewnić - wyszczerzył się Daiki. - A jaka to sprawa?
- Nie wiem, czy ją zaakceptujesz, ale po pierwsze naprawdę bym chciał żebyś to zrobił, a po drugie potroję za to twoją zapłatę. Otóż. Co sądzisz o seksie między facetami?
- Chcesz żebym wystąpił w gejowskim porno? Luzik, nie pierwszy raz. Najważniejsze, że to ja jestem na górze, wtedy nie bardzo mnie obchodzi co rucham, grunt że rucham - stwierdził z typową sobie inteligencją Aomine. Po chwili jednak widząc minę swojego szefa zmarkotniał. - Jest jakiś haczyk, tak?
- Zależy z której strony na to popatrzeć. Dla ciebie raczej nie będzie to problem, ale wiedz, że chłopak jest młody. Bardzo młody.
- No ale pełnoletni?
- Nie. Tu jest właśnie problem - Genta, widząc minę Daikiego westchnął. - Słuchaj, facet, który za niego ręczy to naprawdę gruba ryba. Jest chyba z mafii, nie jestem pewien, ale nie chcę nawet wiedzieć. Wolę nie ryzykować stracenia tego wszystkiego, z własnym życiem włącznie, tylko dlatego, że nagnę przepisy. Napiszemy w papierach, że chłopak jest pełnoletni i problem z głowy. A spodoba ci się na pewno, widziałem zdjęcia. Jest uroczy, ma blond włosy i śliczną twarzyczkę, do tego złote oczy i długie rzęsy, można by go wziąć za panienkę jakby tak z dalsza spojrzeć.
- Ej ale to ile on ma lat?
- Powiedziano mi, że siedemnaście, ale wydaje mi się, że tamten typek skłamał. Ten chłopaczek, patrząc na zdjęcia, ma co najwyżej szesnaście lat, ale i tak skłaniał bym się ku mniejszej liczbie.
- Żartujesz sobie ze mnie? Mam przelecieć szesnastoletnie dziecko? Przecież on by mógł być moim synem! - Aomine wstał, wzburzony. To że lubi sobie poruchać nie znaczy, że jest do tego stopnia nieczuły.
- Kto normalny ma dziecko w wieku czternastu lat? - spytał Genta, podnosząc brew do góry.
- W Starachowicach dwunastolatka jest w ciąży - mruknął ciemnowłosy.
- Słuchaj, wiem, że to dziwne, i tak dalej, ale pomyśl o tym tak. Dzieciaka już raczej nigdy w życiu nie spotkasz. Znając ciebie i twoje sumienie, które zgubiło się gdzieś na Madagaskarze, zapomnisz o tym chwilę później.
- W sumie masz chyba rację - zamyślił się Aomine. - Potrojona wypłata mówisz, tak? Dobra, wchodzę.
Aomine szedł szybkim krokiem przez ulicę, pragnąc jak najszybciej dostać się do baru "Pod glonami". Zobaczył niebotycznie długą kolejkę pełną rozwrzeszczanych ludzi, na co pokręcił tylko głową i podszedł do bramkarza. Ten, rozpoznając go, od razu go wpuścił.
Wystój baru od samego początku istnienia nie przypadł Daikiemu to gustu. Ciemno zielone ściany, kanapy, lampy, dekoracje. Wszystko było tu zielone, nawet darkroomy. Mężczyzna rozglądał się po obrzydliwym pomieszczeniu, próbując znaleźć właściciela. Wkrótce się poddał i podszedł to baru.
- Te, gonzales - krzyknął na barmana. Ten poszedł do niego z typowym dla siebie bananem na twarzy i chytrym spojrzeniem.
- Jak mogę Ci pomóc, kaktusiku? - spytał Takao, chichocząc. - Co podać?
- Szkocką. I nie nazywaj mnie kaktusikiem, tak nazwać możesz raczej tego glona z którym się ruchasz. Gdzie on jest?
- Ale to ty jesteś oschły i kolczasty! - odparł niższy mężczyzna, podając mu szklankę. - A Midoś gdzieś się tu kręci, na pewno zaraz przyjdzie po coś do picia, więc posiedź tu.
Aomine upił porządny łyk. Od razu zrobiło mu się przyjemnie ciepło. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Na parkiecie znajdowała się masa ludzi, tak samo na kanapach, na podłodze, w korytarzu prowadzącym do darkroomów, w samych darkroomach pewnie też. Pachniało tu alkoholem, seksem i tanim seksem. Z głośników leciała magnetyzująca muzyka, wprawiająca człowieka w nastrój sprzyjający ruchaniu.
Upijał właśnie kolejny łyk, kiedy ktoś klepnął go w ramię.
- Yo yo yo yo meeeeeeeeeeeeeeeen - rozległo się za plecami Aomine. Ułamek sekundy później na stołku koło niego usiadł zielonowłosy mężczyzna w full capie, bluzie i z masą złotych łańcuchów. - Co tam u ciebie, aktorzynko moja? Co taka mina posępna? Nie udało się wystrzelić na czas? - roześmiał się glon. Aomine spojrzał na niego spode łba, ale uśmiechnął się. Przyjaźnił się z Midorimą od czasów gimnazjum, kiedy zielonowłosy był jeszcze nudnym frajerem, którego nikt nie lubił. Dopiero w liceum, po uderzeniu się głową w betonowe wiadro i przeleżeniu w śpiączce dwóch tygodni Shintarou stał się tym człowiekiem, którym jest teraz. Wielkim M, posiadaczem najlepszych klubów w mieście, królem imprez, przyjacielem wszelkich renomowanych burdeli.
- Mam problem - powiedział Daiki, dopijając szkocką. Takao zaraz pojawił się przy nim, napełniając szklankę.
- Ou, coś poważnego? Zamieniam się w słuch - Midorima w momencie spoważniał. Owszem, był debilem, ale kiedy było trzeba potrafił naprawdę wysłuchać i dobrze doradzić. Pozostałości po zgubnym wpływie Oha Asy. Tak więc Aomine opowiedział mu o następnym nagraniu i swoich wątpliwościach co do tego, czy seks przed kamerą z dzieciakiem to na pewno dobry pomysł.
- Ojacie, niezły przypał - mruknął zielonowłosy. - Szczególnie, że to będzie pewnie jego pierwszy raz, nie? Gdyby był dziwką, czy coś, to by było widać po twarzy na zdjęciach. A skoro wyglądał jak wyglądał, to pewnie jeszcze nieskalane dziecię z niego.
- O jezus, nie pomyślałem o tym. Ale możesz mieć rację, boże, na co ja się zgodziłem - jęknął Daiki, zapijając wątpliwości szkocką. Pod koniec rozmowy opróżnił już prawie całą butelkę.
- Wiesz, nie ma już zbyt wiele do gadania teraz, bo się zgodziłeś - zakończył Takao. - Ale wiesz, poobserwuj go jutro. Bo możemy się mylić i chłopak może mieć więcej doświadczenia niż ty, mimo że to chyba niemożliwe. Ale jednak może być naprawdę niepokalany i wtedy byłby przypał, nie wyobrażam sobie stracenia dziewictwa z jakimś starym aktorem porno i to jeszcze przed kamerą, to musiałoby być straszne.
- Dzięki chłopaki. W sumie nie tylko nie pomogliście mi, ale przywołaliście chyba moje sumienie z wakacji na Madagaskarze, ale i tak to doceniam, dziękuję. Kocham was, nie wiem jakbym sobie bez was poradził. Czy to jest zielony jednorożec z glonami zamiast grzywy? - spytał bełkotliwie Aomine, wskazując przed siebie palcem. Midorima i Takao spojrzeli po sobie.
- Nie kotuś, to jest nasza nowa tancerka - powiedział Midorima. - A ty teraz pójdziesz lulu, bo chyba Daikiś za dużo wypił, prawda? - zielonowłosy zarzucił sobie jego rękę na ramię i zaczekał na Takao, który szybko schował telefon i chwycił Aomine z drugiej strony.
- Momoi już jedzie - oznajmił najniższy z mężczyzn, kiedy wyprowadzali przyjaciela z baru.
- Momoi? - ożywił się Aomine. - Żona moja, serce moje, nie ma takich, jak nas dwoje!
- Koteńku, Momoi to nie twoja żona, ona nie ma aż tak kiepskiego gustu - uciszył go Takao. Czas w którym czekali na Satsuki ciągnął się niemiłosiernie, prawdopodobnie była to wina śpiewającego Aomine. Zaskakujące ile hitów disco polo mężczyzna znał. Podtrzymujący go mężczyźni dzielnie wytrzymywali te katusze, jednak podczas "ani be ani me ani kukuryku" było naprawdę ciężko. Zbawieniem okazało się różowe camaro, które nadjechało z piskiem. Wysiadła z niego wysoka różowowłosa dziewczyna, ubrana w obcisłą i bardzo krótką skórzaną sukienkę. Z długimi do pół uda butami wyglądała jak zawsze seksownie, więc nie dziwne było, że nawet zdeklarowane dzieci tęczy, takie jak Midorima czy Takao nie mogły oderwać od niej wzroku.
- Dai-chan, ty ofiaro życiowa, nawet pić nie umiesz porządnie - westchnęła dziewczyna, pozwalając zapakować Aomine do swojego auta. - Tylko nie zarzygaj mi siedzeń - warknęła na niego, poczym spojrzała na dzieci tęczy. - Dzięki chłopaki za ogarnianie go. Przepraszam za kłopot - uśmiechnęła się do nich, po czym pomachała i wsiadła za kierownicę. Chwilę później odjechała z piskiem.
