Ciepło.
Rozkoszny ciężar męskiego ciała.
Zapach... ten charakterystyczny zapach cynamonu...
Otworzyła zaspane oczy.
W niekompletnej ciemności widziała czarne kontury obejmujących ją ramion. Silnych, owłosionych ramion, przytulających ją mocno do równie silnego, owłosionego torsu. Przesunęła dłoń wzdłuż pleców mężczyzny.
Jego ciało drgnęło delikatnie.
Uśmiechnęła się do siebie.
Jednak równie szybko uśmiech zninął z jej ust.
Była tu, przy nim, znów w jego ramionach. Obolała po nieziemskim seksie, jaki zawsze jej dawał. Powinno ją to cieszyć, prawda?
Był mokrym snem tysięcy kobiet. Nieustępliwym samcem alfa, wulkanem kipiącego testosteronu, pierwotnym mężczyzną, który siłą bierze to, co do niego należy.
Przestań Sky.
Wkrótce nadejdzie ranek, a on znów odejdzie.
Wiesz, że wróci. Zawsze wraca.
Lecz czuła, że dużo bardziej wolałaby, żeby został.
