White Gull
Krąg Światła

Najciemniejszą nocą, nad krawędzią świata,
niebios najczystsze światło się schylało, lśnienie
drzew pierwszych, martwych wieki temu,
uchowało rzemiosło tych, którym za życia służyły.

Sierpa lot łukowy i Borgila płomień,
Wraz z miriadami gwiazd co są bez skazy,
Kłonią się razem przed Earendilem i wiecznie
rozpromienionym Klejnotem z Silimy.

W głębokim zamyśleniu stała u zwierciadła
Złotolistnego Lasu Pani i poruszona własną
przepowiednią i, poruszona łzami, napełniała
kryształ – blaskiem, co strach ma odpędzić.

Z drzewa do kamienia, z kamienia do gwiazdy,
a z gwiazdy tam, gdzie zwierciadlane wody
są, światło olśniewające najohydniejszą noc
przenika i wzmacnia serca – pięknością.

Największej potrzebie dar był udzielony,
ze smutku pocałunkiem wysłany był w drogę
lecz, Pani modlitwy strzegły i błogosławiły ciągle,
tej, Kręgu Światła, misji beznadziejnej.

I oto Żeglarz sam, ujrzał blask, nieosłonięty,
pomocy, którą on dał wszystkim dla zwycięstwa,
tego samego światła, które teraz biło z drżącej ręki,
rozjaśniające ścieżki w kraju najczarniejszym.

I oto ujrzał, jak poza wszelkie nadzieje blask ten trwał,
jak trwał na końcu drogi i na końcu czasu, i
odpowiedział na jeden, ostatni, prośby płacz, by iskrę
życia tego, ustrzec i podsycić – w najwyższy blask.

Lecz teraz oto, w jedynej, ostatecznej próbie,
Pełnym okręgiem bieli kryształ rozpromieniał
W dłoni i, w pełnym strachu i nadziei sercu,
Które w tym świetle szuka uzdrowienia.

Z drzewa do kamienia, z kamienia do gwiazdy,
z gwiazdy tam, gdzie zwierciadlane wody są.
Z misy wód do szkiełka kryształowego, a stamtąd
do brzegów, na których drzewa światłość odnowiono.

W pokoju odpoczywa każde serce, gdy światło
ujrzało. Nigdy więcej nie tknięte strachem nocy.
I słodką Wzniecicielki Gwiazd radość być musiała,
bowiem ujrzała wreszcie kres – wyzwolenie światła.