Connie Marie
Kochaj go za mnie
Dziecko, tak rzadkie i urocze
Oczekiwane tak długo.
Nosiłam pod sercem, mego życia
Najsłodszą piosenkę.
A, gdy mu oczy zabłysły zachwytem
Na opowieść pierwszą i
Na pierwszą gwiazdę
Dusza, która słowom Elbereth wyniosłej
Odpowiadała własnym światłem.
Niechże tej jasności nie zaćmi
Żadna skaza zła.
O, Pani nasza!
Pozwól mi być wartą,
Powierzonego mi skarbu.
Zbyt prędko lata odmieniają się,
Zbyt prędko skończony mój czas.
Zimna jest głębia rzeki rwącej,
Żegnaj mi mój synu.
Niepocieszony,
Pozbawiony swego domu.
Czuje się tak mały w przepastnych
Korytarzach Hallu,
Dryfujący i sam.
Merry, młody, a tak szczodry,
Wyciągnij do niego dłoń.
Reszta widzi go elfim odmieńcem,
Oni nie rozumieją.
Spraw by się znów uśmiechnął,
Potrzebujemy jego śmiechu.
Och, Merry!
Ty, który widzisz go jasno,
Obejmij go i kochaj go za mnie.
Bilbo, kuzynie, duchu pokrewny,
Obolałe serce opatrzysz, lecz
Mnie przeraża wciąż ten gęsty
Cień, co w Bag End zaczaił się.
Najohydniejszy z Ciężarów!
Nie mój chłopiec, nie mój syn!
Przerażoną wolę nagina, dusi wewnętrzne
Światło aż, całą nadzieję przykryje.
Sam, trzymaj się blisko! Chroń kwiat
Od zimna mroźnego.
On to gwiezdny blask, srebro czyste,
Ty zaś złoto słońcem spalone.
Wybacz mu i osłoń go w twych ramion cieple.
Och, Samie
Ty, który widzisz go jasno,
Strzeż go i kochaj go za mnie.
Głupcy, ślepi na dar od niego otrzymany,
Mimo, że już odpływa Zło, a Król ukoronowany.
Roztrzaskany, walczący tylko, aby żyć dalej,
Wiernością i miłością spętany.
Dusza tak rzadka i piękna.
Teraz rozszarpana i zbrukana.
Żadna łaskawość ziemska nie scali już tego,
Mój dzielny, moje dziecko.
Choć was smutek rozrywa zwolnijcie go,
Z pęt swych, moi kochani.
Okrutny jest koszt Zwycięstwa.
Żagiel się wypełnia, łódź zawraca
Na zachód.
Oby duch, który został na ofiarę wydany,
Był na zawsze błogosławiony.
Och, nasza Pani
Usłysz matki wezwanie,
Ulecz go i kochaj go za mnie.
Szybko mijają pór roku odmiany i już
Wkrótce zacznie się nasz wspólny czas.
