C. Baillie
Król Shire
I. The Ring
Zawierz w siły woli próbę krzyżowaną
Zbierz odpad prawdy ze stopionych w lawie kłamstw.
Potem pozwól wciąż istnieć bezczelnej odwadze
I oszukańczość przebierz w maski słodsze.
Nędznej alchemii, słaby, bezowocny zamiar,
Gdy potęga domaga się pieśni wszechwładzy,
Drogocennej chęci, aby kształtować lub niszczyć,
Wydawać rozkazy, w determinacji być silnym.
II. The Dark Lord
Razu pewnego włożył żółte złoto na swą dłoń, wtedy
Przez jego wypiękniałą moc świat mógłby upaść.
Jego miało być dominium, wiecznie rozszerzane.
Cień jego pychy przykryć miał już wszystko.
Napędzany mieczem, gorzkim trudem i łańcuchem
By zamordować dusze i ugiąć uparte kolana.
By spijać jego myśli, podlegać jego woli,
I albo być niewolnikiem albo sługą mu powolnym.
Otoczył niebiosa czarnym toczącym się kołem, z piekieł
Niech żar z komór swych kuźnie wypluwają w noc.
I wszystko co żyje padnie na kolana w popiół,
Bowiem on jeden będzie w złotym świetle kroczył.
III. Mordor
Tam, gdzie burza i ciemność walczą z sobą
w niebie, ubijając powietrze grzmotem swojej wojny
Pod polem bitwy leży martwa ziemia, szarość
Jej świadkiem jest jej smutków przeszłych.
Obsydianowa jest wieża nocy, lecz ogarniony
góry strasznym spływem, jakoby krwią jest
szklisty jasny szpic, czerwony kamień na
kamieniu czerwonym w okrutnym tableau.
Ten klif przeklęty dzieli drogi, rzeki,
Podkowy czarnej nienawiści udeptują szlak
A śladem jego rydwanu obrzydliwość jedzie, strzemię
w strzemię trzymając się blisko wstrętu i ruiny.
IV. Valinor
Panowie niebios krzyknęli naprzeciwko wroga
I zapłakali widząc świat pchnięty na manowce,
Radzili mędrcy przeciw zgubie nadciągającej.
Pragnąc powstrzymać groźbę prędko nadchodzącą.
Inaczej noc spadnie na ziemię jak gwiazda z popiołu
I oślepi nowonarodzony dzień ostrzami łez.
I śmierć w triumfie wzniesie się nad narodzinami
Uradowana do pustoszenia lat zabierze się.
Kogóż ześlemy przeciw potędze tak wielkiej?
Gdzie naszych odnajdziemy paladynów?
Prawowitego Króla, aby miecz do walki podnieść,
Niewinności Ofiarę, aby ciężar zanieść w ogień.
IV. The Lamb
Tam, gdzie świat obramiony jest zielenią wzgórz,
Kraina leży pod porannym słońcem, gdzie
Mieszka cnota, co potrzebna i przepowiedziana, tam
Znajdziemy narzędzie dla naszej ofiary.
Śmiertelny zrodzon dla tej właśnie chwili, dla tej
Potrzeby, schwycony jak ptak w dłoń,
By ponieść skażenie do gorzkiego końca, by po
Swej ścieżce przeznaczenia zdążać.
Przez niego całość ziemi stanie się błogosławioną.
Wlejcie więc tą płynną światłość gwiazd w to czyste szkło.
Z ran głębokich nie uleczy i spoczynku nie da nic na
ziemi, niech dla niego kręgi świata swe bramy otworzą.
VI. The King
Miecz był strzaskany a korona zapomniana,
Potomstwo skryło się w tajemnicy pośród świata.
Z odległej ery nadchodzi teraz nieupadły tron,
Oznaka na fladze jeszcze nierozwinięta wiatrem.
Wyślij Nadzieję przeciw więzieniu twych wrogów.
Niech prawda i sprawiedliwość udzielą odpłaty.
Przeciwko mrokom staw nowo wschodzącą Gwiazdę,
Przeciwko wieży staw przekute ostrze.
Olśnij mrok światłem z epok pierworodnych, co długo
Wędrowało z jasności pradawnego słońca
Przybądź do domu, aby świat rozkołysany odzyskał
Spokój, staw pieczęć króla na z dawna rozpoczętym celu.
VII. Finis
A gdzieś, daleko, koniec jest początkiem,
I tam, to co pierwsze, staje się finałem,
Epoki w wirze czasu złączą się w śpiewie radosnym,
Król staje się barankiem a baranek królem.
