To co łączy te tekściki to słowo "porażka". Miłego czytania.

1.
Jego życie płynęło zbyt szybko, by udało mu się uniknąć pułapek. Nigdy nie zauważał momentu wypalenia się jego kolejnego małżeństwa. Wiele razy coś przemknęło przed oczami, lecz on nawet nie zdążył się zorientować, co. Właśnie to doprowadziło go do samozagłady.
Jego życie płynęło zbyt szybko, by mógł osiągnąć zwycięstwo. Kiedy zorientował się, że stracił swojego najlepszego przyjaciela było za późno na reakcję.
Oczami pełnymi łez wpatrywał się w granitową płytę nagrobną. Stojąc tak zdał sobie sprawę, że poniósł największą porażkę swojego życia. Nie zauważył bowiem, jak, dzień po dniu, jego przyjaciel odchodzi w nieznane.
Teraz pozostał mu tylko niemy krzyk.

2.
James bronił się z całych sił. Lecz będąc słabszym od House'a był skazany na klęskę. Powoli, godząc się z nieuniknioną porażką, podjął jeszcze jedną próbę.
- House, błagam.
W tym samym momencie starszy mężczyzna oderwał się od szyi swojego towarzysza. Wpatrywał się z nieukrywanym zadowoleniem w swoje dzieło. Tuż nad kołnierzem niebieskiej koszuli lśniła czerwona malinka.
James stęknął cicho. Wiedział, że House jest zdolny do wszystkiego, ale żeby do tego stopnia? Towarzysz zbliżył się do niego. Przeszedł go dreszcz, gdy poczuł jego oddech na policzku.
- Teraz już wszyscy będą wiedzieć, że należysz do mnie – wyszeptał mu do ucha jego oprawca.

3.
Patrzył w niemożliwie błękitne oczy z niedowierzaniem. Szukał w nich jakiejś kpiny bądź czegokolwiek co wskazywałoby na kłamstwo. Nic takiego jednak nie odnalazł. Nieśmiały uśmiech wkradł się na jego twarz. Dokładnie w momencie, gdy spisał na straty swoje uczucie, stojący przed nim mężczyzna postanowił wywrócić jego życie do góry nogami.
Wszystko przestało się dla niego liczyć. Najważniejsze były te nieskazitelnie błękitne oczy. Od nich zaczęła się jego porażka. To właśnie w nich się zakochał. To przez nie postanowił odejść…
- Ja ciebie też – odparł drżącym głosem. Nie wierząc w swoje szczęście połączył ich usta w pocałunku.