Mewa
Beta: Ingrid
Byliśmy sami w w moim domu, rodzice pojechali do babci, a rodzeństwo rozeszło się do przyjaciół... Zostaliśmy sami... Pierwszy raz od tamtego czasu, pierwszy raz od czasu gdy ja i Nathan zaczęliśmy się dotykać... Nie patrzył mi w oczy, no i lepiej... Nie chciałem czuć na sobie ciężaru winy, żalu i wstydu. tak często goszczącego w jego oczach gdy na mnie patrzył... Tej nocy spaliśmy w jednym pokoju... Wsłuchiwałem się w jego niespokojny oddech, w to jak rzuca się na łóżku, nie mogąc zasnąć... Chłonąłem wszystko z jego postaci, syciłem się powietrzem którym oddychał... Byłem tam i byłem z nim... Pewny że myślimy o tym samym i pragniemy tego samego, chociaż żaden z nas nie wypowie tego na głos...
Spytacie kim ja jestem? Jestem mewą unoszącą się nad bezmiarem wód, głodną, zmęczoną i niepewną siebie... Mewą która nie ma nawet piędzi suchej ziemi by na niej przysiąść i odpocząć...
