A/N: Witam,
To moje pierwsze, dłuższe opowiadanie w języku polskim dla tego fandomu. I choć to delikatne AU, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Krótkie wprowadzenie w historię i czas:
To, co się stało w Thorze miało miejsce, z wyjątkiem tego, że Loki nie spadł w otchłań. To, co się stało w Avengerach, miało miejsce, z wyjątkiem tego, że to nie Loki poprowadził inwazję Chitauri, a zrobił to Red Skull i Doktor Doom - raczej już nie pojawią się w opowiadaniu, choć będą wspomnieni przez Tony'ego. Tony wleciał z pociskiem w portal, ale już nie wrócił, został pojmany przez Thanosa i resztę jego sług. Ani Thor ani Loki nie brali udziału w inwazji kosmitów, ani nie byli na Midgardzie w tym czasie.
Summary: Po wleceniu z pociskiem w przestrzeń, Tony zostaje pojmany przez Thanosa. Po torturach w królestwie Tytana, Tony zostaje sprzedany jako niewolnik do pałacu Odyna, by ukraść Tesserakt ze skarbca. W Pałacu, Stark zostaje osobistym sługą i nałożnicą księcia Lokiego. Czy na końcu Tony będzie posłuszny swojemu Panu - Thanosowi - i odda mu Tesserakt, czy będzie posłuszny nowemu Panu - Lokiemu - w którym się zakocha? A może Tony ma własny plan dotyczący Kamieni Nieskończoności?
Oczywiście dominującym pairingiem w tym opowiadaniu będzie FrostIron.
Bohaterowie należą do Universarium Marvela i nie czerpię z tego opowiadania żadnych korzyści majątkowych. To opowiadanie powstaje tylko i wyłącznie dla celów rozrywkowych.
Miłego czytania.
Tony Stark: playboy, filantrop, milioner, geniusz, od niedawna Iron Man – jeden z Avengersów – a także sługa. Tak, to ostatnie to nie pomyłka. Niegdyś jeden z ziemskich superbohaterów teraz był nikim więcej niż sługą w odległym świecie. Gdyby ktoś go zapytał, jak jego życie wyglądało kiedyś, powiedziałby, że było cudowne, wspaniałe, najlepsze, jakie mógł sobie wymarzyć. Pławił się w luksusach, mógł mieć każdą kobietę, której zapragnął, ba mógł mieć wszystko, czego zapragnął. Każdy go pragnął, choćby maleńką cząstkę Tony'ego Starka. A teraz…teraz Tony musiał walczyć każdego dnia, by przeżyć, by nie ulec słodkiemu pragnieniu zakończenia życia, choć to nie było takie proste, ponieważ na okrągło był pilnowany w celi. Oczywiście mógł wyciągnąć reaktor z klatki piersiowej, ten reaktor, który utrzymywał go przy życiu, odkąd wrócił z Afganistanu. Ten sam reaktor łukowy, który uratował go od śmierci w próżni, po wybuchu pocisku.
Ostatnią rzeczą, którą Tony pamiętał był jego telefon do Pepper, gdy wlatywał w tunel i wybuch pocisku przy statku-matce Chitauri. A potem była ciemność, w którą on spadał.
Tony obudził się w przeraźliwie zimnym miejscu, na mokrej podłodze lub ziemi, w pierwszej chwili nie mógł ocenić. Ów miejsce było ciemne, gdzie niegdzie świeciły małe niebieskie punkty. Z przyzwyczajenia Tony nakazał Jarvisowi zgasić te niebieskie punkty, ale Jarvis nie odpowiadał. To wtedy dotarło do niego, że nie jest w swojej sypialni, a ostatnie wydarzenia powoli wypełniały jego umysł. Jak rażony próbował podnieść się z ziemi. Geniusz z przerażeniem odkrył, że jest przykuty do mokrej, lodowatej ziemi.
- Obudziłeś się, Ziemianinie. – Jakiś głęboki głos się odezwał, choć Tony nie mógł odnaleźć źródło głosu. – Jesteś niezwykłym zjawiskiem. Posiadasz pomocne zdolności. Dasz nam Tesserakt.
-Nie mam tego cholerstwa. Gdzie jestem?
- Tesserakt znajduje się w pałacu Odyna, a ty nam go przyniesiesz. – Tony nadal nie mógł odnaleźć wzrokiem osoby, która do niego mówiła. – Słudzy Odyna odebrali go z rąk Ziemi. Tesserakt należy do Thanosa i musi wrócić do domu. Ty nam go przyniesiesz.
- Posłuchaj, kimkolwiek jesteś…nie zamierzam bawić się z wami…nie z takiego bagna udało mi się wyrwać…- Coś zaświstało koło ucha Starka, a po chwili poczuł zimne, oślizgłe dłonie na swojej szyi. – Gdzie jestem? Znów Afganistan?
- Witamy w królestwie Thanosa, Ziemianinie.
Królestwo Thanosa było dla Tony'ego niemal jak pobyt w Afganistanie, a może i gorszy. Nie tylko jakieś kosmiczne kreatury wielokrotnie go torturowały, ale także żądali od niego oddania Tesseraktu, który znajdował się w pałacu Odyna w Asgardzie. Tony, jak na naukowca przystało, wiedział, że w układzie słonecznym jest osiem planet i Pluton, który można liczyć jako karłowatą planetę. To było oczywiste. A jakieś królestwa…to były bajki dla dzieci, mity, w które Tony nie wierzył do momentu, gdy nie ujrzał ich na własne oczy.
Tortury trwały przez wiele miesięcy, a może lat, w pewnym momencie Tony przestał liczyć. Powoli tracił nadzieję na jakikolwiek powrót do domu, o ile jeszcze miał do czego wracać. Często się łapał na rozmyślaniu, czy ktokolwiek go szukał, choć to nie było możliwe. Nikt ze znanych mu naukowców nie odnalazł jeszcze sposobu, by otworzyć portal. Te wszystkie zdarzenia, które miały miejsce od pojawienia się jednego Asgardczyka na ziemi, zminiły myślenie Tony'ego. W kosmosie istniały inne życia, potężniejsze od Ziemian.
Jedynym, co go trzymało przy życiu w tej ciemnej, zimnej celi była myśl, że wkrótce Inny zabije go, bo Tony nie był pomocny. Chcieli, by zbudował im broń do ataku na Asgard, lecz Tony, nawet jako geniusz, nie potrafił zbudować broni, która przedarłaby się przez magiczną ochronę Asgardu. Tony marzył, by Inny go zabił, bo sam nie miał odwagi odebrać sobie życia.
- Zabijmy go - odezwał się jeden ze sług Thanosa. – Nie jest nam potrzebny.
- Nie. – Do jego uszu dobiegł kobiecy głos. – Wciąż może się nam przydać.
- Pani, nie sądzę, by mógł…
- Mów córko. – Kolejny głos odbił się od ścian jaskini. – Czyżbyś miała jakiś plan?
- Tak ojcze, nawet jeśli nie możemy przebić się do Asgardu, póki co, powinniśmy mieć tam szpiega. Wyślijmy tam Ziemianina i kontrolujmy go, a w odpowiednim momencie zmusimy go do zabrania Tesseraktu z pałacu.
- Tak zrobimy. Wezwać Ronana Oskarżyciela i przynieść berło.
Tony stał z łańcuchami okręconymi wokół szyi, rąk i nóg, na środku jakiegoś targu; a przynajmniej to coś przypominało targ, jak na Ziemi, choć Stark wiedział, że nie wrócił do domu. Ludzie…istoty o różnych odcieniach skóry, różnych kształtach, z różnymi oznaczeniami przechadzali się w między podestami, na których stała grupa innych istot, w tym Stark, w swoim poszarpanym ubraniu. Nie, nie miał już dostępu do swojej zbroii, Chitauri zniszczyli ją, zostawiając niektóre, uzbrojone części, które i tak bez reaktora nie działały, choć Tony nigdy im tego nie powiedział. Trzech mężczyzn i kobieta, ubranych w skóry, z mieczami u boku przechadzała się między podestami, spoglądając na istoty stojące na nich. Większość istot była płci żeńskiej, o ile kosmici mieli płeć, Tony nie był pewien, zwłaszcza że nie mógł nic dostrzec pod naderwanymi, szarymi odzieniami.
- Asowie, witamy na Vanaheim. Hogunie, witaj w domu. – Kobieta z czerwonymi włosami i intesywnie niebieskimi oczyma ukłoniła się przed nimi. – Lady Sif, Fandralu, Volstaggu. Cóż was sprowadza?
- Potrzebujemy nowej służby w pałacu, a doszły nas wieści, że macie nowych niewolników.
- Och, tak. - Kobieta poprowadziła Asów w stronę pierwszego podestu, gdzie stała zielonoskóra istota. Tony raz po raz spoglądał na czarnowłosą kobietę odzianą w skórę – była piękna i jednocześnie biła od niej pewność siebie i siła. Czerwonowłosa kobieta mówiła o niewolnikach, wskazując na każdego z nich, aż w końcu doszli do Tony'ego. – A ten tu, został nam przywieziony, właściwie bez wytłumacznia, z którego królestwa jest. Dostarczony przez sługi Ronana Oskarżyciela. – Jej niebieskie oczy zabłysły ponownie światłem, podobnym do światła z reaktora Tony'ego. – Jeden z najlepszych niewolników, których mam. Na pewno mógłby się przydać w pałacu Wszechojca.
- Skąd przybywasz? Xandar? Nidravill?
- Ziemia. – Głos Tony'ego był zachrypnięty, od nieużywania go przez tygodnie.
- Midgard? Czym żeś zawinił Ronanowi Oskarżycielowi, żeś tu trafił? – Gruby mężczyzna z czerwonymi włosami, trochę przypominający Tony'emu Obeliksa, zwrócił się do niego.
Tony już nie odpowiedział, mając w głowie ostatnie wydarzenia, gdy Inny przy użyciu jakiegoś niebieskiego kamienia, świecącego się niemal jak Tesserakt, próbował kontrolować umysł Starka. Częściowo mu się udało, choć reaktor geniusza w większej mierze powstrzymał działania tego kamienia. Tony czuł wpływ tego kamienia w swojej głowie, gdzie nagle nastała pustka, jakby nie miał pojęcia, dlaczego tu trafił.
- Wygląda na silnego, przyda się w pałacu – stwierdził Robin Hood, dotykając ramienia Tony'ego. Geniusz automatycznie chciał go zaatakować, ale coś wewnątrz go powstrzymało, Tony zakładał, że to działanie tego kamienia. – Weźmiemy go i tamtą kobietę, do przygotowywania uczt.
Stark miał wrażenie, że wyrzyga swoje wnętrzności w momencie, gdy jego stopy stanęły na złotej podłodze, tuż po podróży tęczowym mostem. Samo to, że tęczowy most – coś, co Tony brał za bajkę dla dzieci – istniał, było czystym szaleństwem.
- Witaj, Heimdallu - cała czwórka powitała wysokiego mężczyznę, odzianego w złote szaty, z rogatym hełmem na głowie. Ten mężczyzna spoglądał z zaciekawieniem na Tony'ego i bladoskórą kobietę stojącą obok niego, oboje nadal mieli łańcuchy wokół nadgarstków. – To nowi słudzy do pałacu. Niech strażnicy odprowadzą ich do części dla służby.
I tak właśnie Tony znalazł się tutaj, w Asgardzie, w odległej krainie, która miała być tylko legendą, a stała się jego nowym domem.
A/N: I jak wrażenia?
To tylko wprowadzenie w opowiadanie. Bez obaw tortury, którym Tony był poddawany w królestwie Thanosa jeszcze będą przedstawione, gdy moc kamienia umysłu zacznie słabnąć. Wtedy również wyjaśni się wiele innych rzeczy.
Opinie będą mile widziane, tak samo jak wytknięcie błędów (zwłaszcza przecinków, bo to moja pięta achillesowa).
Intoxic
