Quererla.
Rozdział jedyny.
jesteś na liście moich spełnionych marzeń
i wspólnych grzechów
razem przekraczamy barierę dźwięku
kiedy jęk rozkoszy splata się z naszymi odgłosami
róbmy razem te wszystkie brzydkie rzeczy
to dieta kanibali
jestem jednym z tych, który zawsze wierzył w znaki
więc uderz mnie, ugryź mnie,
zostaw mi siniaki*
*dosłownie: „daj mi, podaruj"
** fragment piosenki „Matemática de la Carne" Rayden
Kochanie jej należy do najgorszych rzeczy jakie mogą ci się przytrafić.
Z jakiegoś powodu to ona zawsze ma na wszystko najlepszą odpowiedź, najbardziej uszczypliwą ripostę, ona ma najbardziej nienawistne spojrzenie. Takie, które może zabić.
Kochać ją, to stać się bezkształtną masą bez wartości i sensu wobec osoby, która stanowi uosobienie czystego dobra.
A kim ja jestem w obliczu tej kobiety, która przeżyła wojnę ocalając tysiące istnień? Kim jestem w obliczu tej kobiety, która łączy swoje życie prywatne z zawodowym i traktuje je jak jedno? Odnosi sukcesy we wszystkich swoich projektach, we wszystkim czego się podejmie, we wszystkim co robi.
Kim jestem ja, Draco Malfoy, w porównaniu do niej?
Co mam jej do zaoferowania, skoro jedyne co mogę jej dać to pocałunki i spojrzenia, pieszczoty i ból? Co takiego posiadam, czego ona pragnie i tak gorliwie pożąda?
- Nie mów o zmienianiu mnie, o naprawianiu. Nie chcę być jednym z twoich dorocznych aktów miłosierdzia.
Ale ona tylko się uśmiecha i nie mówi nic więcej. Przytula mnie mocno i całuje Mroczny Znak, który rozciąga się na moim przedramieniu już dość niewyraźny po siedmiu latach. Ciemna plama bez kształtu ani stwórcy, która skrywa w sobie wspomnienia i krzywdy, których nie potrafię zapomnieć, ale które ona zdaje się kochać z tą samą gwałtownością, z którą walczy przeciw niesprawiedliwości.
Kochać ją, to poddać się najbardziej banalnym rzeczom. Sprawom codziennym i przyziemnym, które normalnie nie miałyby najmniejszego znaczenia, a przy niej nabierają kolorów.
Tak jak zarys jej ciała, pod cienkim, bladoniebieskim prześcieradłem.
Drżenie jej śmiechu w powietrzu.
Zapach tostów i kawy z samego rana.
Ciepło jej skóry przy mojej w letnią noc.
Ślad lakieru do paznokci, który został na drewnianym stoliku, po tym jak upadła jej jedna z buteleczek podczas robienia manicure'u na sofie.
Niezliczona ilość książek, które piętrzą się na jej łóżku.
Błękit nieba w grudniu.
Wilgotna szarość burz w sierpniu.
To, jak wydłużają się spacery u jej boku i jak krótkie są rozstania.
Wszystko.
Przy niej wszystko wydaje się rozwiewać i tworzyć scenę, z której ona oślepia, a jednocześnie oświetla ciebie. Z nią wszystko jest niczym innym jak filmem, w którym czujesz się jak widz i główny bohater.
Ona tobą kieruje, ona cię prowadzi. Mówi to, co chce i zawsze poprawia twoje błędy.
Bo kochanie jej, Hermiony Granger, to jedna z tych zwyczajnych, ziemskich rzeczy, które ona przemienia w coś wiecznego.*
*w znaczeniu nadprzyrodzonego, nieśmiertelnego
LINK DO ORYGINAŁU: s/11756262/1/Quererla
