prompty:
myszko, myszko do dziury!
Steve jest wariatem, jest tak bardzo szalony, że czasami to udziela się i jej. I tylko tak tłumaczy dlaczego w środku nocy dała wywieźć się Bóg jeden wie gdzie, aby McGarrett jak pieprzony nastolatek, wsuwał jej rękę pod bluzkę, chociaż oboje są dobrze po trzydziestce i czekają na nich wygodne łóżka. Wie jednak, że to taki sposób Steve'a, aby być romantycznym, więc zagryza zęby, chociaż uderza łokciami w tapicerkę, bo chce, aby Steve następnym razem zapraszając ją na kolację, zabrał pieprzony portfel. I naprawdę – dziewczyna w tych czasach musi się nagimnastykować, aby cokolwiek było z związku.
- Myszko, myszko… - słyszy nagle i myśli sobie, że to na pewno pomyłka.
- Myszko? – pyta, bo może i jest mała, ale potrafi kopać i gryźć.
I wtedy dochodzi do niej, że pieprzony McGarrett nie mówi do niej. A przynajmniej nie do jego twarzy.
- Poważnie? – kpi. – Po pierwsze, jeśli planowałeś powiedzieć 'myszko, myszko, do dziury' jednoznacznie nazywasz swojego fiuta żeńskim przydomkiem, co jest totalnie okej jak dla mnie. Po drugie jak zwracasz się do mnie to patrz mi w twarz.
Steve krzywi się i spogląda na nią spode łba. Danni ma dziwne wrażenie, że na następną randkę znowu wybiorą się piechotą i z plecakami. Znając McGarretta może zabierze nawet cholerny namiot.
