I. Wspomnienia Remusa Lupina

Byłem mały, gdy to się zdarzyło. Rodzice nie wiedzieli wtedy, co ze mną zrobić. Miałem wrażenie, że najchętniej oddaliby mnie gdzieś, gdzie nie musieliby mnie oglądać. Kochali mnie. Wiedziałem o tym. Ale to i tak nie maskowało strachu w ich oczach. Wiele razy słyszałem jak moja matka płacze po nocach, a ojciec łka cicho w salonie. Czułem się wtedy winny. Przeze mnie muszą cierpieć. Dlatego starłem się jak mogłem żeby dostać się do Hogwartu. Dyrektor uważał jednak, że jestem zbyt niebezpieczny żeby móc żyć w społeczeństwie. Nawet nie wiedział jak te słowa mnie zabolały. Co on też mógł wiedzieć?! Był przecież dyrektorem Hogwartu. Głupi profesor Dippet...ach głupi...

Rzadko wychodziłem z domu. Bałem się ludzi. Bałem się światła i tego, że ktoś może się dowiedzieć. Bałem się odtrącenia. Dlatego wolałem siedzieć sam w pokoju i czytać. Wiedziałem, że rodzice się martwią. Było to widać w ich twarzach. Co miesiąc próbowali mnie wspierać, chociaż im to nie wychodziło. Doceniałem to jednak.

Potem dyrektorem został Dumbledore i wszystko się zmieniło. Pamiętam tą rozmowę jak dziś. Poprosił moich rodziców, aby wyszli i zapytał, czego najbardziej pragnę na świecie. Od razu powiedziałem, że chcę do Hogwartu. Zdziwił się trochę i zapytał czy czasem nie chciałbym przestać być, co miesiąc wilkołakiem. Z dziecięca naiwnością i zapałem spytałem czy mógłby jakoś temu zaradzić. Uśmiechnął się smutno i pogłaskał mnie po głowie. Pokiwał przecząco głową. Zaraz też przestałem się uśmiechać, a radość, która wypełniała mnie przed chwilą gdzieś odleciała.

- Remus – powiedział. – Cokolwiek się stanie, nie możesz nikomu powiedzieć, że jesteś wilkołakiem. Będą o tym wiedzieć tylko ja i pielęgniarka.

Kiwnąłem krótko głową. Co innego miałem też zrobić?

Potem było pakowanie, kupowanie rzeczy na Pokątnej i wyjazd do Hogwartu. Tak utęskniony wyjazd...

I wtedy wpadłem w panikę. Co się stanie jeżeli ktoś się dowie? Jak zareaguje? Co się ze mną stanie? Jak będę żył? Wtedy obiecałem sobie, że nie będę się z nikim zadawał i nikomu wchodził w drogę. Będę się uczył i nie zwracał na nic uwagi. Wtedy ten pomysł wydawał się wspaniały. Ale zaraz na początku roku chłopcy z mojego dormitorium zauważyli, że coś jest ze mną nie tak. Gdy tylko ich widziałem, uciekałem gdzie pieprz rośnie. Panicznie bałem się, że przyprą mnie do mury i siłą wyciągną ze mnie moja tajemnicę.

Lata mijały. Już nie bałem się tak ludzi. Znalazłem nawet przyjaciół. Moi wcześniejsi 'prześladowcy' nimi byli.

Jamesa, Syriusza i Petera zapamiętam do końca życia. To właśnie oni nauczyli mnie żyć. Nie traktowali mnie jakoś inaczej, wszyscy byli w ich oczach równi. Oprócz Severusa Snape'a. Mniemaniem Jamesa był on połączeniem czegoś obślizgłego z tchórzostwem. Nigdy tego nie pojąłem. Patrzyłem bezradnie jak James i Syriusz się z niego naśmiewają. Tylko patrzyłem...i nie reagowałem. Nie jestem z tego dumny. Nie chełpię się tym. Ale co też mogłem zrobić? Bałem się, że jedyne życzliwe mi osoby w Hogwarcie, odwrócą się ode mnie. Sam byłem tchórzem.

Nigdy nie powiedziałem chłopakom, że jestem wilkołakiem. Nigdy. Co miesiąc wymyślałem przeróżne bajki o chorej matce lub ciotce, żeby tylko nic nie podejrzewali. Nigdy nie wpadłbym na to, że się sami o tym dowiedzą, domyślą. Nie wyglądali na ludzi, którzy siedzą godzinami w książkach i się uczą. Ale byli najzdolniejszymi uczniami w swoim roczniku. Pewnego wieczoru, bandażowałem sobie w łazience zakrwawione ramię. Gdy wyszedłem na łóżku Jamesa siedział Syriusz, na moim James i Peter. Gdy spojrzałem im w oczy zrozumiałem, że oni wiedzą. Nawet uśmiechali się od ucha do ucha. Pomału wpadałem w panikę. Stopniowo docierało do mnie, że właśnie kończy się moje trzyletnie życie w Hogwarcie. Chciałem jeszcze ratować sytuacje i uśmiechnąłem się delikatnie idąc do kufra z rzeczami.

- Remus – usłyszałem cichy głos Jamesa – My wiemy.

Zatrzymałem się w połowie drogi sparaliżowany. Nie wiem jak zdołałem odwrócić się do nich i spojrzeć im w twarz.

- Stary, czemu nam nic nie powiedziałeś? – zapytał z uśmiechem Syriusz.

W tym momencie nie wytrzymałem. Wybuchnąłem.

- A CO TY MOŻESZ WIEDZIĆ?! CO SOBIE WYOBRAŻASZ?! ŻE TO TAK ŁATWO MOŻNA POWIEDZIEĆ?! ŻE BĘDĘ CHODZIŁ I CHAWLIŁ SIĘ TYM, ŻE JESTEM WILKOŁAKIEM?! ŻĘ SPRAWIA MI TO RADOŚĆ?! NIE MASZ O TYM BLADEGO POJĘCIA!

Oddychając ciężko usiadłem na ziemi kryjąc twarz w dłoniach. Nie wiem co wtedy pomyśleli moi przyjaciele. Nigdy mi tego nie powiedzieli. Ale to, co zrobili później zmieniło całe moje życie.

Jeszcze wtedy w dormitorium, gdy siedziałam na podłodze, myślałem, że to już koniec, że po prostu wali się wszystko, co zdążyłem zbudować przez ostatnie trzy lata. Wtedy poczułem rękę na ramieniu i że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu.

- Remus, ty głupku – usłyszałem głos Jamesa – Jeśli teraz myślisz, że wszystko się skończyło to się grubo mylisz. Zawsze z tobą będziemy, zawsze. Obojętnie co by się stało. Jesteś jednym z nas. Jesteś przecież Huncwotem i moim przyjacielem.

Kompletnie ogłupiały odwróciłem się do chłopaków. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Byłem w kompletnym szoku. Nie spodziewałem się tego. Do dzisiaj nie umiem się temu wszystkiemu nadziwić.

Dwa lata później chłopakom udało się zostać animagami. Nie umiałem uwierzyć, że tak się dla mnie poświęcają i swoją wdzięczność próbowałem okazywać na każdym kroku. James zmieniał się w srebrnego jelenia, Syriusz w wielkiego czarnego psa i jako większe zwierzęta mogli panować nad wilkołakiem. Peter zamieniał się w szczura i jako jedyny mógł dotrzeć do jednego z sęków przy starej Wierzbie Bijącej, która była przejściem do Wrzeszczącej Chaty, gdzie przechodziłem swoją przemianę.

Przed każdą pełnią planowaliśmy dzikie akcje. I za każdym razem miałem wyrzuty sumienia wobec Dumbledora. Starał się przecież jak mógł żeby tylko mi pomóc, przyjął mnie do szkoły, okazał tyle zrozumienia i dobroci. A ja, nie dość, że nie przestrzegałem jego zakazów, to pozwoliłem na to, że trójka jego uczniów stała się nielegalnie animagami i włóczyła się, co pełnię po Hogsmeade. Jednak wyrzuty sumienia zaraz znikały, gdy wyruszaliśmy na kolejna wyprawę. Po jakimś czasie namalowaliśmy Mapę Huncwotów. Pokazywała wszystkie tereny Hogwartu i tajne przejścia w zamku jak i do Hogsmeade.

Byliśmy wtedy młodzi i głupi. Chociaż po zastanowieniu dalej jesteśmy. Nigdy nie żałowałem swojej decyzji o dalszej przyjaźni z Jamesem, Syriuszem i Peterem. Nigdy. Mieliśmy małe kryzysy, kłótnie, bijatyki ale to minęło. Teraz jesteśmy w ostatniej klasie Hogwartu i mamy zamiar przeżyć ten rok tak, jakby był ostatnim w naszym życiu.