Autor: Akolitka
Tytuł: Awenaking
Fandom: Zmierzch
Parring: Edward Cullen/Jacob Black
Rating: M
Edward
Kilka dni temu zdałem sobie sprawę jak bardzo jestem zmęczony...
Zmęczony głosami wciskającymi się w moją czaszkę z intensywnością tornada.
Zmęczony swoim wyborem, Bella zostawszy wampirem, przestała mnie zauważać. Uśmiechała się do mnie, ale tylko po to by zaraz znowu wyruszyć na polowanie.
Mimo jej silnej woli to jednak krew zwyciężyła...
W końcu byłem zmęczony chłodem.
Wampir, co prawda nie może zmarznąć, bo i trudno znaleźć coś zimniejszego od wampira.
Ale po stu dwudziestu latach pustej egzystencji zapragnąłem śmierci, a w tym stanie tylko jeden człowiek mógł mi ją przynieść.
Pojechałem do Blacka.
Z opowiadań Belli wynikało, że stał się zmiennokształtnym, ale nie widziałem go od czasu balu szkolnego, podczas pierwszego roku Belli w Forks.
Pamiętałem go jako wysokiego, atletycznie zbudowanego chłopaka, który z całej siły unikał patrzenia mi w oczy.
Podjechałem na posypany żwirem podjazd Blacków, zastanawiając się, czego jeszcze nie zostałem zaatakowany po przekroczeniu granicy.
Zapukałem cicho do drzwi, świadom, że mógłbym rozwalić ten dom jednym palcem. Skrzypienie znamionowało otwarcie drzwi, więc otworzyłem oczy.
W drzwiach stał Black.
Jacob
Uchyliłem drzwi i oniemiałem.
Boska istota w nich stojąca odebrała mi dech. Całe powietrze z moich płuc uciekło, w zamian zastąpione słodką, porażającą zmysły wonią.
Czy tak mógł pachnieć wampir?
Podniosłem wzrok i w jednej chwili zdarzyło się kilka rzeczy, moje serce przyśpieszyło, nogi się pode mną ugięły, a włosy stanęły dęba.
Zobaczyłem niezwykle bladą skórę okalającą jego usta, złote oczy patrzące na mnie z wyczekiwaniem i tak miękkie, brązowe włosy.
Pragnąłem go pocałować, wbić się w te dumne, małe usta i zostawić na nich swój ślad. Chciałem go dotknąć, chciałem by i on mnie dotykał...
Nie wiem czy to było wpojenie, ale jeśli nie to nie wiem, co nim jest...
Edward
Black zachowywał się co najmniej dziwnie, oddychał z trudem ledwo łapiąc powietrze, jak gdyby było żywym ogniem.
Był blady, a jednocześnie zdawał się płonąć, to było raczej niespodziewane.
Zrobił krok w moją stronę i automatycznie cofnąłem się do tyłu. Black wyglądał na zaskoczonego, przerażonego i szczęśliwego jednocześnie.
Blask w jego oczach przybierał na sile a ciemne wargi były wilgotne tak jak gdyby kilkakrotnie je oblizywał.
Zdziwiło mnie to, że nie słyszałem dotąd jego myśli, Black mimo może był wilkołakiem nie mógł ich ukryć przede mną, a teraz...?
Nagle zgiął nogi w kolanach i wyskoczył w powietrze.
Jacob
Opadałem coraz niżej, jak gdyby chwila, w której nasze ciała miały się ze sobą zetknąć miała nigdy nie nadejść.
Moje usta były gotowe do pocałunku, a umysł wolny i pusty.
Opadłem na ciało Edwarda wpijając się w jego chłodne wargi.
A Edward mnie nie odepchnął
