Nie tęskniła za nim za dnia, bo przychodził w jej snach i było tak, jak gdyby nigdy nie umarł.

Nie odwiedzała jego grobu, bo to byłoby przyznaniem, że on w rzeczywistości nie żyje.

Od chwili przebudzenia niecierpliwie wyczekiwała nocy, aby móc zamknąć oczy i znów się z nim zobaczyć. Z czasem życie poza snem straciło dla niej znaczenie. Toczyło się po równi pochyłej w stronę nieuniknionego końca.

– Lata treningów, aby zostać wybitną kunoichi, żebyś teraz sprzedawała broń, TenTen? – zagrzmiał którejś nocy. – Przyjdź do mnie. Tutaj będziemy prawdziwymi shinobi. Na zawsze.

Zabrała swoje zabawki ze sobą. Zabrała je na samo dno.