Drabble 3x100, AU. Trochę o Billu, jego przemyślenia. Inspirowane Przerwą-Tetmajerem w wykonaniu szanownego pana Żebrowskiego. Polecam włączyć w tle - /TuFNxF1bywA . Oczywiste, że w tekście istnieją duże podteksty, no ale przecież inspirowałam się erotykiem.
Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię w przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.
Jeszcze chwila, a popełniłby najgorszy błąd swojego życia. Związałby się z nieodpowiednią osobą, kimś, kto nie był jego przeznaczeniem. Mały wypadek uchronił go od pomyłki i wskazał wyraźnie na prawdziwą bratnią duszę. Kropla krwi w połączeniu z aromatem perfum i zapachem skóry wprawiły w wibrację każdą cząstkę jego ciała. Wywołały istny ogień spalający go od środka. I wiedział, że nic nie powstrzyma go od uczynienia jej swoją. Naznaczenia w każdy możliwy sposób, od najbardziej prozaicznego po ten najintymniejszy. Żaden sprzeciw nie wchodził w rachubę, natura była silniejsza od wszelkich słów. Ale ona to przyjęła, pokornie, w milczeniu, z nieśmiałym uśmiechem.
Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.
Długo budził ją ze snu, jakim żyła dotąd. Sporo czasu minęło, zanim udało mu się rozbudzić w niej kobietę, pozbawić duszę i ciało resztek niewinności. Wypuścić bestię, która od dawna powinna być na wolności. Pozwolić jej rozwinąć skrzydła, wydobyć z niej zmysłowy głos, do cna pozbawiony przyzwoitości. Rozpalić ogień, który spali nieśmiałość i uwolni drugą, frywolną i dziką naturę jej osoby. Chciał zobaczyć jej rozognione oczy, usłyszeć gorący szept i poczuć miękkie usta, których pocałunki będą esencją wydobytej namiętności. Zobaczył, usłyszał, poczuł.
Naznaczył ją, ofiarowując siebie w zamian. I miał szczerą nadzieję, że nie zawiedzie się; że dokonał właściwego wyboru.
I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.
Mógł patrzeć godzinami na jej twarz, analizować każdy, najdrobniejszy szczegół. Właściwie każde kolejne studium było tylko powieleniem obrazu, który już na stałe wyrył się w jego głowie. Orzechowe oczy, okolone długimi, ciemnymi rzęsami, zgrabny nosek i miękko wykrojone wargi. Perfekcja minimalizmu. Do tego burza brązowych, zdecydowanie nieokiełznanych włosów łagodnie okalających jej twarz. Na co dzień twarz zupełnie niepozorna, zmieniała się po zapadnięciu zmroku. Stawała się blada, oczy traciły swoją codzienną przejrzystość, wargi rozchylały się bezwiednie. Ona sama oddychała szybko, nierównomiernie, tracąc kontrolę nad sobą. I szeptała, dużo, namiętnie, słowa głównie niecenzuralne. Czasem krzyczała bez opamiętania, czasem po prostu zwyczajnie milczała.
Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.
Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Lubię, kiedy kobieta...
