To mój pierwszy fanfiction umieszczony na tym serwisie, więc proszę o wyrozumiałośc ;) W najbliższym czasie postaram się przetłumaczyć go na angielski. Życzę miłego czytania i z góry arigatou za opinie!
Cichy grzmot zwiastujący burzę, przeszedł przez opuszczone i pogrążone w ciszy uliczki. Okiennice we wszystkich mieszkaniach były pozamykane, a sklepowe szyldy poruszały się z cichym jękiem pod wpływem wzmagającego się z każdą chwilą wiatru. Pojedyńcze krople deszczu powoli zamieniały się w coraz gęstszą ulewę, tworząc na ziemi kałuże, z których następnego dnia nieszczęsne matki będą na marne próbować wyciągnąć swe roześmiane pociechy.
Nie wszystkim jednak dane było ukryć się przed ulewą w przytulnym domku. Mury Konohy były obstawione przez gotowe na wszystko oddziały ninja, których zwykły deszcz nie zwalniał z obowiązku patrolowania terenów położonych przy murze i w pobliżu głównych dróg prowadzących do wioski. Po wcale nie tak odległym w czasie ataku ninja z wiosek Sana-Gakure i Oto-Gakure, Tsunade-sama jako Piąta Hokage wzmocniła obronę wioski, nie chcąc pozwolić na kolejną masakrę. Wydała również rozkaz uważnego śledzenia i strzeżenia Sasuke Uchicha, który naznaczony piętnem Orochimaru, pragnął za wszelką cenę zwiększyć swą siłę, uciekając "pod opiekę" zabójcy III Hokage.
- Chyba trochę za wcześnie na początek pory deszczowej... - Powiedział znudzonym głosem jeden z wartowników pilnujących wejścia do Konohy. Wiatr z deszczem siekał po czerwonych od zimna policzkach i moczył średniej długości, czarne włosy.
- Taa... - Odpowiedział drugi ninja również nie okazujący żadnego zainteresowania czy emocji. Nagle jednak bystre, brązowe oczy rozszerzyły się i spoglądając spod blond grzywki opadającej mu niesfornie na czoło spostrzegł coś w oddali. - Ty! - Szturchnął kolegę. - Ktoś się zbliża...
- Huh? - Drugi ze strażników podniósł głowę i wpatrzył się w majaczącą w oddali ścieżkę. W ciemnościach trudno było cokolwiek dostrzec, jednak dla wyszkolonego oka ninja od razu stało się jasne, że średniego wzrostu postać w płaszczu zmierza prosto w stronę wioski.
Dwójka shinobi wymieniła między sobą porozumiewawcze spojrzenia i stanęła w pozycji obronnej, oczekując na nieznajomego. W miarę, jak postać zbliżała się do bramy Konohy, strażnicy mogli rozróżnić kobiece kształty zarysowujące się pod płaszczem, kosmyk granatowych włosów wysuwający się spod kaptura, niewielki bagaż na plecach oraz pełen ekwipunek ninja.
- Kim jesteś? - Odezwał się blondyn i razem z kolegą zagrodził drogę kobiecie, która nie zareagowawszy na słowa strażnika szła dalej przed siebie.
- Odsłoń twarz! - Krzyknął drugi shinobi i w ostrzegawczym geście wyciągnął kunaia.
Postać zatrzymała się i w pewnym geście rezygnacji podniosła głowę i zdjęła kaptur. Na twarze strażników spojrzała para oczu o intensywnie niebieskim kolorze, które zdawały uśmiechać się promiennie. Nie była to kobieta, ale zaledwie piętnastoletnia (jak sądzili) dziewczyna.
- Kim jesteś i co tu robisz o tej porze? - Spytali trochę zbici z tropu.
- Nazywam się Kaoru Niimura - powiedziała miękkim głosem i uśmiechnęła się, jakby to jedno zdanie wszystko tłumaczyło.
Bez dalszych pytań brunet podszedł w kierunku bramy, obrócił się przez ramię i rzucił za sobą - Tsunade-sama Cię oczekuję. Chodź ze mną.
Kaoru obdarzyła uśmiechem blondyna, który został na straży, po czym skierowała się w stronę siedziby Hokage.
