Mineło 16 lat od ostatniej wielkiej bitwy z Chotenem. Przez ten czas wiele się zmieniło: z dawnych mistrzów pozostał tylko Kimora, a Ray, Allie i Gabe kilka lat temu zajeli stanowiska u jego boku. Jednak Mistrzyni Nadia i Mistrz Chavez, w przeciwieństwie do Mistrzyni Jahy i Isao, którzy zmarli, odeszli z zupełnie innej przyczyny...
15 lat temu
Nadia
Boję się spojrzeć na ten test – Powiedziałam do siebie szeptem gdy czekałam na wynik. Wynik który może zmienić moje życie, nie nie moje... NASZE życie. Te kilka minut zdawało się nie mieć końca. W mojej głowie miałam różne wizje: jeżeli byłby negatywny nic by to nie zmieniło, ale jeśli byłby pozytywny... Bałam się jak zachowa się Hektor i jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Wreszcie odważyłam się spojrzeć, widniały na nim dwie czerwone kreski.
No to się wpakowaliśmy – szepnęłam. W domu byłam tylko ja, zbyt słabo się czułam by jechać do świątyni, a teraz muszę wymyślić jak powiedzieć Hektorowi, że już nie będziemy sami, że za kilka miesięcy zostaniemy rodzicami. Rozmyślając nad tym zasnęłam.
Chavez
Od kilku dni Nadia dziwnie się zachowuje. Boję się o nią. - Zwierzałem się z moich obaw Mistrzowi Natury
Co dokładnie masz na myśli? - Zapytał mnie Kimora gdy pielęgnował swoje rośliny.
Chodzi jakaś zmęczona, rozkojarzona jakby się czegoś obawiała. Może jest chora od jakiegoś czasu rano słyszę jak wymiotuje. - Po moich ostatnich słowach uśmiechnął się i powiedział coś co bardzo mnie zdziwiło.
No to się szykuj, że zostaniesz tatusiem – Spojrzałem na niego ze zdziwieniem – Nie patrz się tak na mnie poranne mdłości i zmęczenie, nie ma co mi to wygląda na ciąże.
Gdy tylko wieczorem wróciłem do mieszkania Nadia siedziała na łóżku, wyglądała na zmartwioną.
Co się stało? - zapytałem gdy tylko usiadłem obok niej
Muszę ci coś powiedzieć... a raczej pokazać – wyjęła z kieszeni płaszcza mały podłużny przedmiot, gdy na niego spojrzałem nie mogłem uwierzyć, że Kimora miał rację
Nadia właśnie wręczyła mi test ciążowy i to pozytywny. Moja radość nie miała końca, gdy minął pierwszy szok chwyciłem ją w pasie i zaczołem się z nią kręcić.
Jestem taki szczęśliwy, nie mogę uwierzyć, że to się dzieje – Krzyczałem radośnie.
Na jej twarzy można było zobaczyć ulgę, pewnie się bała jak zareaguje.
Jeśli bałaś się jak zareaguje to właśnie otrzymałaś odpowiedź, że nie było się czego bać. - wyszeptałem jej prawie przez łzy.. łzy szczęścia.
Nic nie powiedziała tylko się wtuliła we mnie.
Kocham cię. - wyszeptała. Lecz po chwili powiedziała głośniej – Co teraz będzie, bo ja nie wyobrażam sobie chodzić z brzuchem po świątyni.
Jeżeli myślisz o odejściu ja odejdę z tobą.
Nie musisz. Ja się powinnam lepiej zabezpieczyć więc ja muszę odejść – Dalej stawiała na swoim.
Ale w ten sposób będziecie bezpieczni. Chcę się wami zająć a poza tym mistrzem będę tylko z tobą. - nie dałem za wygraną. Od teraz nasze życie miało się zmienić na dobre.
