Z dedykacją dla Kocilapki! ^.^

Nic się nie zmieniłeś, Tetsuya.
To ja odkryłem twój dar i ja go wykreowałem. Beze mnie byłbyś niczym.
Dałem Ci wszystko, a ty? Pewnego dnia odszedłeś bez słowa. Tak po prostu.
Jakbyśmy nic dla ciebie nie znaczyli. Bo tak było, prawda?
Masz już nowe światło, nową drużynę, nowego kapitana szlifującego twój talent.
Ale powiem Ci jedno - nic się nie zmieniłeś, Tetsuya.
Tylko przy mnie mogłeś się rozwijać. Ale tego nie chciałeś.
Zrobiłem Ci coś, Tetsuya?
Tak naprawdę dałem Ci więcej, niż na to zasługujesz.
To takie żałosne. Nic się nie zmieniłeś.
A może stałeś się tylko bardziej żałosny, niż byłeś wcześniej.
Szkoda, że tego wcześniej nie zauważyłem.

*.*.*

Do końca meczu zostało tylko kilka minut.
Tak jak mówiłem. Jesteś żałosny.
Może i potrafisz ze mną zrównać, ale mnie nie prześcigniesz.
Nie ze swoim śmiesznym, żałosnym światłem.
Tak naprawdę jest bardzo podobny do ciebie.
Obaj żałośni i skończeni.
Podniosłem koszulkę i otarłem kropelki potu zbierające się na moim czole.
Gdy ją opuszczałem kątem oka spostrzegłem, jak na niego spoglądasz.
Tak żałośnie.
Kąciki twoich ust unoszą się lekko w górę.
To dość rzadki widok - co nie, Tetsuya?
Coś w twoim spojrzeniu sprawia, że chcę podejść i zacisnąć dłonie na twojej szyi.
Powiedz mi, Tetsuya, co to powoduje?
To nienawiść, prawda?
Ustawiasz się koło niego i podajesz mu piłkę.
Nie pokonasz mnie, Tetsuya.
W ostatniej chwili twoje światło podaje do ciebie.
Spoglądasz na mnie.
Czy to litość widzę w twoich oczach?
Jesteś naprawdę żałosny….
Mijasz mnie. Jak to możliwe? Wykonujesz rzut i trafiasz.
Przecież nigdy tego nie potrafiłeś. Głupie szczęście, prawda?
Zresztą mecz się jeszcze nie zakończył. …

Gdy piłka upadła usłyszałem gwizdek.
Nic się nie zmieniłeś, Tetsuya.
Odwracasz się i znów spoglądasz na mnie.
Teraz wiem. To na pewno litość widzę w twoich oczach.
Ehh… Tetsuya.
To ja nic się nie zmieniłem