Dedykowane:

Przez Połowę Środka Pustyni Połowie Środka Pustyni (co razem tworzy dwie połowy i cały Środek).

Dedykowane przyjaciołom, których się nie traci.

Mogą skoczyć z dachu, a my w nich wierzymy i tak, w tych skórkowańców.

Mogą dać się zamknąć w kiciu, a my i tak don't need one more.

Twórczość Środka Pustyni można znaleźć, wpisując w google Środek Pustyni: Kącik Twórczości Swawolnej.

Prawdziwych Przyjaciół można znaleźć nawet w kostnicy, ale czasem nie trzeba szukać aż tak daleko.

Natchnienie można znaleźć u Sienkiewicza, efekt murowany.

Poniższy twór jest Pieśnią i tak też należy go postrzegać.

Niepoważne, napisane w porywie chwili, wzniosłe.

.

.

Dumka na serce i intelekt

.

.

Mój Sherlocku, mój geniuszu

Natrzeć by ci trzeba uszu

Śmierć sfingował, lud skołował

I opuścił mnie

mój miły!

.

.

Mój Watsonie, ty idioto

Po cóż szukasz mnie piechotą?

Siądź w fotelu przyjacielu

Daj mi martwym być

choć trochę!

.

.

Mój Sherlocku, mój kudłaty

Należą ci się dziś baty

Nie trzy lata, wieczność świata

Odkąd nie ma cię

mój miły!

.

.

Mój Watsonie, mój zajadły

Grzeszne myśli cię opadły

Szukasz w grobie, kości skrobiesz

By odnaleźć mnie

Mój Johnie!

.

.

Mój Sherlocku, ty kretynie

Moja zemsta cię nie minie

Żuli spytam, wnet cię schwytam

I natrzaskam cię

po pysku!

.

.

Mój Watsonie, mój blogerze

Własnym oczom już nie wierze

Nękasz w krzakach bezdomniaka

By przesłuchać go?

Niedobry!

.

.

Mój Sherlocku, mój wysoki

Przez zaułki i rynsztoki

Tropów szukam, w okna kukam

Może dojrzę cię?

Mój miły!

.

.

Po cóż szukasz mnie w Londynie?

Chyba masz źle w łepetynie

Bądźże cicho, nie budź licha

Bo dopadną mnie

źli ludzie!

.

.

Mój Sherlocku, gdzieś w oddali!

Źli mi ciebie odebrali

Wyrwę serca, zjem w panierce

i odnajdę cię

mój miły!

.

.

Po cóż pytasz Jima-żmiję?

Wszak Moriarty już nie żyje

Jabłka w piekle kroi wściekle

Nie dosięgnie mnie

mój Johnie!

.

.

Mój Sherlocku wiktoriański

Mam ja z tobą tu krzyż pański

Dłoń w chłodziarce traci palce

Gdy nie głaszczesz jej

Regularnie!

.

.

Po cóż pytać chcesz Mycrofta?

On sekretów mych nie odda

Choć jest gadem, lecz mym bratem

I nie wyda mnie

Sukinsyn.

.

.

Wyrwę język Moranowi

A Mycrofta dam Gregowi

On zagada tego gada

Sekret wydrze mu

podstępnie!

.

.

Po cóż pytasz Sebastiana?

Wykiwałem jego pana

W zemście marzy, by mnie smażyć

Nie prowokuj go

Idioto!

.

.

Mój Sherlocku, mój nieżywy

Grób porosły ci pokrzywy

Wróć do domu po kryjomu

Kawa parzy się

słodzona!

.

.

Mój Watsonie, mój Hobbicie

Smutne jest bez ciebie życie

Szal wiotczeje, płaszcz szarzeje

Nikt nie karmi mnie

tostami!

.

.

Mój Sherlocku, mój w szlafroku

Napisz chociaż raz do roku!

Esemesa ślij ekspresem

I znak życia daj

Mój miły!

.

.

Mój Watsonie, mój żołnierzu

Powinienem w grobie leżeć

Zamiast tego z kablem biegam

Żeby złapać sieć

mój Johnie!

.

.

Mój Sherlocku utracony

Wróćże, wróć w rodzinne strony

Nowa sprawa u Lestrade'a

I szarlotka już

się piecze!

.

.

Mój Watsonie, jak ty kusisz

Wnet mnie do powrotu zmusisz

Ciasto, kawa, nowa sprawa

Jakże oprzeć się

Twym wdziękom?

.

.

Mój Sherlocku, mój Odysie

Znikłeś z domu, nudzi mi się

Wróć, pomarudź, jak za dawnych lat

Dam ci za to plastrów cały płat

nikotynowych!

.

.

Mój Watsonie, serce moje

Narazić się ciebie boję

Już spozierasz w spust mauzera

Choć nie widzisz go

Idioto!

.

.

Mój Sherlocku, socjopato

Poczęstuję cię herbatą

Kupię mleka, więc nie zwlekaj

I na Baker Street

powracaj!

.

.

Mój Watsonie, tracę głowę

Drżą mi kości policzkowe

Bez blogera wręcz umieram

W samotności tu

Mój Johnie!

.

.

Mój Sherlocku jasnooki

Czas, byś zbierał czaszkę w troki

Skrzypce pakuj, w taxi wskakuj

Dwa dwa jeden be

Baker street...

.