W pewien deszczowy dzień Sebastian i Alois siedzieli w posiadłości Ciela:
S:Nie pojęcia co możemy robić….
A:A ja wiem *rzuca Sebcia poduszką*
S:O-oi *odrzuca mu poduszkę w twarz*
A:nosz *Odrzuca poduszkę* bitwa
A:albo...nie
A:Kurdeczki nie wiem co możemy porobić
S:Cykorzysz że przegrasz rozumiem cię ;3
A:że niby ja przegram *Kpiąco patrzy sie na Sebcia* że niby ja?
S:Jasne że ty
A:Ta jasne *atakuje z zaskoczenia poduchą*
S:Alois...b-bo tak trochę...leżysz na mnie...
A:*zeskakuje* wcale że nie *cały czerwony odchodzi od niego*
S:Hehhee~~ czy widzę kogoś czerwonegoo?~
A:Właśnie że nie! *stoi obrażony*
S:Hehe~ coo taki obrażonyy?~ *chwyta go za ramiona i schyla się kiedy Alois jest odwrócony*coś się stałoo?~
A:Bo na ciebie wpadłem *łezka dyskretnie spływa mu po policzku* To twoja wina!
S:I to jakaś tragedia?
A:Tak! *wybucha płaczem i ucieka*
S:he?*zaczął gonić go do końca korytarza*złapał aloisa za ręke*Dlaczego?
A:B-Bo to tragedia i tyle *wychyla głowe zza drzwi*
S:*Zatrzymuje zamykające się drzwi* wytłumacz mi o co chodzi *otwiera drzwi i zrzuca aloisa na łóżko*siada koło niego*
A:Bo ja nie wiem jak to ci wytłumaczyć *wstał zcieraiąc łzy*
S:Jak chcesz nie musisz mi mówic ale możesz pokazać...
A:Nie mam nic do pokazania *wychodzi obrażony*
S:*Zatrzymuje go przed drzwiami i zamyka na klucz*nie wyjdziesz do kiedy mi nie powiesz.
A:No b-bo cie lubie *spuszcza smutno głowe*
S:Tylko tyle?...czuje ze masz coś więcej do powiedzenia niedużo osób rumieni się na kolege c:
A:*staje na palcach i całuje Sebastiana* Bo ja cie lubie inaczej
S:... wiedziałem że to powiesz *zwala go na łóżko i odwzajemnia pocałunek*
A:Zrobiłeś to specjalne!
A:czy ty nie powinieneś być na mnie zły?
S:Za co?...
A:za to że cie kocham *burak*
S:Niee...nawet się z tego cieszę tak szczerze mówiąc...
A:Ż-że co?
S:*Zamyka mu usta pocaunkiem* może skończ już hm?
S:To co może kontynuujemy alois?
A:*gwałtownie pocałował Sebastiana* to nadal wydaje mi sie snem
S:Jak to powiadają sny się spełniają *Zaczyna rozpinać mu koszulkę*
A:*zatrzymuje*a czy ty nie powinieneś iść do Ciela?
S:Nie narazie mój lord jest zajęty...
A:aaaa *udawane zdziwienie*
S:Chyba że mam go zawołać?~ wtedy by wszystko zobaczył~
A:nie! * odskoczył przestraszony spadając z łóżka*
S:Masz rację o wiele słodziej wyglądasz na ziemi*schodzi z łóżka i zaczyna całować go po szyi*
A:kurdeczki ja tylko spadłem *złapał jego twarz w dłonie i pocałował*
S:*wraca do szyi i zatrzymuje się na sutkach*
S:*Zaczyna namiętnie je lizać*
A:*cały czerwony* Jesteś pewny że jesteś trzeźwy?
S:Całkowicie jestem pewny...*kontynuuje*
A:*cały zaczerwieniony zaczyna zdejmować kamizelkę i koszule*
S:Jestem zdziwiony że w ogóle nie jęczysz c;
A:nie czuje potrzeby
S:Hm? Czyżbym był za słaby ?*schodzi niżej wiadomo gdzie*
A:*wydaje z siebie cichy jęk* zostaw go on jest nie winny
S:Za późno...*zaczyna mu dogadzać*Liże czubek*
A:*jęczy*
A:to nie sprawiedliwe!
S:Hm?
A:Nie lubie jęczeć...
S:Skoro nielubisz jęczeć to może zmieńmy pozycje?
A:A idź w huj *popycha go tak że jest nad nim*
S:?!*Przewraca się na plecy*
A:*zjeżdża w duł rączką chwytając wiadomo co*
S:!
A:coś nie tak?
S:Nie nie tylko niespodziewałem się tego...k-kontynuuj
A:A co na to nasz kolega *zaczyna ściskać i macać*
A:*zaczął go lizać i ssać nagle wsadzając go do ust*
S:*Bardzo cicho zaczął jęczeć*
A:Ooo jak słodko
S:H-hm?*przygryza dłoń*
A:Jesteś słodki kiedy jęczysz
S:* mówi pod nosem*b-baka...
A:Trudno *wspina sie na niego a ich oczy sie spotkały*
A:*pocałował* jednak nie jesteś taki twardy
S:T-tak ale tylko dlatego ͺ
A:akurat *kosną go w ucho*
S:*Sebby posadził na sobie aloisa*Trzeba zacząć prawdziwą rzecz...*nadział na siebie aloisa*
A:*jękną* on sie nie zmieści
S:Zmieści *próbuje mocniej*
A:ałć on sie nie mieści *smuta*
S:*po raz ostatni próbuje*udało się...
A:*krzykną*to boli!
S:*Zamknął usta pocaunkiem*szepta do ucha aloisa* tylko przez chwile będzie boleć...
A:N-naprawde?
S:Tak...
A:Oh *zaczyna ruszać biodrami co jakiś czas pojękując*
S:*Zaczyna cicho jęczeć*
A:Naprawde już nie boli *całuje*
S:*Odwzajemnia pocałunek*
A:Jesteś pewny że Ciel tu nie przyjdzie?
S:Nie przyjdzie...
A:Czemu ma wrażenie że zaraz mnie zabijesz? *opada na Sebastiana*
S:A za co miał bym cię zabić?~
A:Sam nie wiem tak sie czuje *tula sebcia*
S:To może już się połóżmy wyglądasz na wyładowanego...
A:Ja powinienem wracać do siebie...
A:Ale tak mi dobrze tutaj...
S:Może zostań tu jedną noc ;-;
A:Ale jak sie ciel dowie to będe skończony ... dosłownie o_o
S:Zanim Ciel się obudzi już nie będziemy spali w jednym łóżku bo odniosę cię jak będziesz spał oczywiście że przez całą noc tu będziesz ale rano już wstanę rano to cię odniosę ok?*całus*
A:No dobrze jeśli będzie ci sie chciało to ok *całusek*
S:~*Przytula aloisa i idą razem spać *
PART 2
*Rano Ciel wstał wcześniej i stanął w drzwiach pokoju sebastiana* CO TU SIĘ DO CHOLERY DZIEJE?!
S:*Sebastian się budzi* m-my lord!
A:*Alois odckną sie zaspany* c-co sie dzie... Ciel! *Nagle oniemiał*
S:*Wstaje *j-ja wszystko wytłumacze!
A:*Alois wystraszony co pare sekund chował nos pod koc* To nie tak jak myślisz
S:*Ciel z oczami typu ¤.¤ wychodzi*Sebastian dogania ciela w korytarzu i łapie go za ręke*Ciel odwraca się cały zapłakany* D-DLACZEGO?! DLACZEGO MNIE ZDRADZIŁEŚ?!
A:*w tym czasie alois załamany uciekał do swojej posiadłości* Wiedziałem że tak to sie skonczy mogłem mu nie wieżyć teraz zostaje mi oczekiwać na śmierć *rozpłakał sie i uciekł*
A:Co ja sobie muslałem mówiąc mu że go kocham jestem największym idiotą na świecie *zapłakany siada pod drzewem czekając*
S:*meanwhile in posiadłości ciela* j-ja przepraszam boo-chan a-ale-
C:Sebastian*przerwał w połowie*...nie przepraszaj ...
S;Hę?
C:J-ja to wszystko wczoraj widziałem...
S:C-co?!
C:A-ale podobało ci się tak?! *sigh*
S:B-boo chan...
C:idę go teraz przeprosić...*wychodzi*
C:*Ciel widzi aloisa pod drzewem*Alois!
C:*Idzie w jego strone*
A:* wystraszony wyprostował sie i odsunął*
A:Prosze nie zabijaj mnie *placze*
A:J-ja naprawde przepraszam!
A:Błagam ja nie chce umierać!
C:*Kuca koło niego i całuje w policzek*nic się nie stało
A:A-ale ja...przeciesz...u ciebie *szlocha* ty mnie zabijesz prawda?
C:Nie...nie zabije cie...
A:A tak w ogóle to co ty tu ro-robisz?
A:T-ty przecież mnie nienawidzisz!
C:Chciałem cię przeprosić...wiesz to troche był dla mnie szok kiedy pierwszy raz widziałem osobę oprócz mnie zabawiającym się z moim lokajem *~*
A: T-to ja powinienem cię przeprosić...
C: Nie masz za co przepraszać *kissu w policzek*T-tak szczerze t-to ...*rumieni się*
A:To ja przyznałem mu sie że go kocham to wszystko moja wina bardzo cie przepraszam!
A:Tak? Słucham coś sie stało źle sie poczułeś czy co?
C:N-nie j-ja poprostu...Zakochałem się w jednym pacanie i-i...
A:że-że co prosze?
C:T-tak..
A:No to idź do niego a nie!
C:Ale ja już przy nim jestem...*lekki uśmiech*
A:Stoi za mną i chce mnie zamordować?!*ogląda się za siebię*
C:Nie,siedzi pod drzewem i jest centralnie przedemną
C:Zgadnij kto siedzi przedemną?...
A:Ale to ja siedzę pod drzewem naprzeciwko ciebie
C:No nie serio? A to dziwne Jasne że ty *całuje w usta
A:No raczej że dziwne *odwzajemnia pocałunek*
A:Jak ktoś taki jak ty może zakochać się w kimś takim jak ja!?
C:Wiem że to dziwne...ale,jesteś słodki
C:A wiesz co...tak naprawde przekonał mnie o tym sebastian...
A:Ż-że co prosze? O_O
C:Tak...bo ostatnio rozmawialiśmy i on powiedział żebyśmy się trochę polubili i-i...
C:Ja chyba za bardzo cię polubiłem *cały czerwony*
A:*nagle pocałował go* To miło że mnie lubisz
C:Ale ja cie nie lubię...ja cie kocham *odwzajemnia pocałunek*
A:Toć się domyśliłem *skoczył na niego tak że razem upadli na ziemię*
S:Ahaha~ *Sebby za jakimś krzaczkiem patrzy się na nich* ~~oj boo-chan
A:*Alois nagle wybucha śmiechem* Wiesz że to nie ładnie,Sebastian?
S:Wieem~ ^^"
.·*°The End°*·.
