Metalowa kula wreszcie się zamyka, przedstawienie skończone. Ocierając spoconą twarz miękkim, błękitnoniebieskim ręcznikiem podanym przez kogoś z ekipy, kieruję się do garderoby. Za sobą słyszę łapiącego dużymi haustami powietrze Toma, a dalej rozmawiających głośno Gustava i Georga. Wchodzę do jasnozielonego pomieszczenia, od razu zabierając się za zdejmowanie niewygodnego stroju.

- Pomóc ci? - Za bliźniakiem zamykają się drzwi.
Odwrócony tyłem do niego oglądam się przez ramię.
- Mógłbyś?
- Jasne. - Kładzie rękę na mojej szyi i mierzy mnie spojrzeniem z góry na dół. - Od samego patrzenia na twój anorektyczny tyłek w tym plastiku robi mi się gorąco.

- Już wiem, dlaczego fanki mdleją na koncertach.