Kiedy przekroczył próg, dom się zmienił w coś w rodzaju afrykańskiej sawanny. Rozejrzał się i widząc kilka niepasujących rzeczy, jak okna migoczące w oddali oraz przypominające żyrandol słońce, zrozumiał, co się stało.

— Gabriel! — wrzasnął Sam. — Co to jest?

— Zawsze mówiłeś, że chciałbyś zobaczyć Afrykę. To proszę, twoje własne safari.

— Odkręć to!

— Najpierw musisz wygrać i złapać lwa — powiedział i zaryczał.

— Coś ty, u diabła, sobie myślał?!

— Skąd wiedziałeś, że byłem u brata, gdy to zaplanowałem? — Gabriel zrobił minę niewiniątka i zniknął. A Sam wrzasnął z własnej niemocy, obawiając się, że inaczej zwariuje. Albo zamorduje własnego męża. Gdy go już złapie.