Ostrzeżenie przed spoilerami! Punktem wyjścia poniższej historii jest odcinek 2. Sezonu MLB pt. „Goridzilla", do którego – z wiadomych względów – będzie bardzo dużo odwołań. Miłej lektury!

L.K.

o o o

Ten dzień był pełen wrażeń! Adrien czuł się tak podekscytowany wszystkim, co mu się dzisiaj przydarzyło, że w ogóle nie był w stanie zasnąć. Rozpamiętywaniem szczegółów doprowadzał do szału swoje kwami, które wymownie ziewało, słysząc po raz kolejny o filmie, który Adrien wreszcie obejrzał – z mamą w roli głównej.

- Aż dziwne, że ze wszystkich rzeczy, które ci się dzisiaj przydarzyły, to film wywarł na tobie największe wrażenie… - mruknął wreszcie Plagg z kwaśną miną.

- Od tak dawna chciałem go obejrzeć – odpowiedział Adrien zdziwiony. – I jeszcze oglądaliśmy go razem z tatą. To było naprawdę coś!

- Taa… Ja tam bym się bardziej przejął faktem, że twój skok z setnego piętra mógł być ostatnią rzeczą, którą zrobiłeś w życiu.

- Przecież Biedronka mnie złapała.

- Niewiele brakowało, a nie zrobiłaby tego. Na szczęście ty patrzyłeś w dół i nie widziałeś, że została złapana przez tego całego goryla. W sumie, sam nie wiem, czemu nagle ją wypuścił…

Adrien zmarszczył brwi. Jego też to niepokoiło. Posiedział w pięści Goridzilli kilka minut i doskonale zdawał sobie sprawę, że ucieczka z jego uścisku była niemożliwa. Nawet z supermocami Biedronki…

- Ależ ona ma cudowne oczy… - rozmarzył się nagle Adrien, przypominając sobie ten moment, kiedy go złapała.

- Co ja narobiłem! – jęknął Plagg. – Teraz będziesz robił te swoje maślane oczy?

- Plagg… Jak ona na mnie spojrzała wtedy! Nie masz pojęcia.

Plagg wyglądał, jakby miał mdłości.

- Sera, dajcie mi sera… - mruczał pod nosem i przewracał oczami na widok rozmarzonego uśmiechu Adriena.

- O mało co się wtedy nie wygadałem! – przypomniał sobie nagle Adrien. – Zupełnie się zapomniałem! Wszystko przez to jak na mnie spojrzała!

- A nie zauważyłeś czasem czegoś dziwnego wtedy? – zagadnął go nagle Plagg.

- Niby czego?

- Czy Biedronka patrzy tak na ciebie, kiedy jesteś Czarnym Kotem? – Plagg wymamrotał zaklejony camembertem, a Adrien zmarkotniał. Nie. Biedronka nigdy tak nie patrzyła na Czarnego Kota…

- Chcesz powiedzieć, że ona jest we mnie zakochana? – olśniło go nagle.

- Co?! Nic takiego nie powiedziałem! – zreflektował się Plagg.

- Ależ masz całkowitą rację! – Adrien aż poderwał się z łóżka.

- Nie, nieprawda. Wcale jej nie mam!

- To mnie musiała mieć na myśli wtedy, kiedy mówiła, że jest inny chłopiec. A to by znaczyło, że nigdy się we mnie nie zakocha, bo już jest zakochana we mnie!

- To straszne, jeśli to zdanie ma dla ciebie sens, dzieciaku…

- Plagg! Jesteś genialny!

- No to narobiłem… - podsumowało kwami pod nosem, uciekając przed roziskrzonym wzrokiem Adriena. – Tikki mnie zamorduje…

o o o

Adrien obudził się rano w tym samym nastroju, w jakim zasypiał – ogarnięty euforią wynikającą z faktu, że był zakochany z wzajemnością. Na chwilę przymknął jeszcze oczy, żeby dospać ten cudowny sen, który przyśnił mu się tuż nad ranem. Sen, w którym tulił do siebie Biedronkę ubraną w tę swoją obcisłą piżamę…

Otworzył oczy i potwornie się zaczerwienił. Nie, nie, nie! Ten sen nie miał miejsca! Potrząsnął głową, żeby pozbyć się sprzed oczu tego widoku. Nie, tylko nie Marinette! Nie w tej swojej piżamie. W której wyglądała tak… pociągająco. Nie, nie, nie! On wcale tego właśnie nie pomyślał! To wszystko przez ten sen! A we śnie wszystko mu się pomieszało, bo dzień był pełen wrażeń i jego mózg po prostu zrobił z nich koktajl. Lub raczej totalny bigos.

Zerwał się z łóżka, ale wspomnienia poprzedniego dnia wróciły do niego ze zdwojoną siłą. I to te, które wczoraj pominął przy rozpamiętywaniu wydarzeń, które miały miejsce. Widział Marinette w piżamie. Przytulał się do Marinette w piżamie. Praktycznie rzucił się na Marinette w piżamie. O Boże… on na niej leżał… Jak była w piżamie…

Twarz mu płonęła, jak sobie to wszystko przypominał. Kiedy spojrzał w lustro w łazience, miał wrażenie, że jest koloru purpurowego. Przemknęło mu przez myśl, że jeśli zacznie ją myć, woda zamieni się w parę. Oblał się strumieniem zimnej wody.

Jak on dzisiaj spojrzy w oczy Marinette? Oparł się ciężko o umywalkę i spuścił głowę. Woda skapywała z jego włosów, które z rozpędu też zmoczył.

- No co tam, dzieciaku? – zagadnął go Plagg, który już wchłonął poranną porcję sera.

- Nawet nie pytaj… - jęknął Adrien, wciąż pochylony nad umywalką.

- Dotarło do ciebie, że Biedronka jednak cię nie kocha? – spytał Plagg z nadzieją, że uda się odkręcić to, na co przez przypadek naprowadził wczoraj chłopaka.

- Co? – Adrien poderwał głowę i spojrzał pytająco na swoje kwami.

- Nic, nic. Tak sobie tylko… - mamrotał Plagg.

- Chodzi o Marinette – wyznał Adrien.

- Marinette? A cóż tam znowu z Marinette?

- No… Wydaje mi się, że wczoraj przekroczyłem pewne granice dopuszczalnego zachowania się.

- Zabrzmiało to co najmniej jak fragment podręcznika dla uczniów pensji sprzed stu lat – mruknął Plagg. – Chyba ci się pogorszyło.

- No bo… - zaczął Adrien, po czym urwał zakłopotany i znów się zaczerwienił. – Nie zrozumiesz…

- Z całą pewnością. A nawet nie będę próbował – zapewniło go kwami i odleciało z powrotem do pokoju. Byleby dalej od problemów nastolatków.

Adrien znów spojrzał sobie w oczy odbijające się w lustrze. Będzie musiał dzisiaj stawić czoło Marinette. Będzie musiał udawać, że wczoraj nie zaszło nic nadzwyczajnego. Tak. Trzeba udawać, że wszystko było w porządku, że nie zauważył tej jej nieszczęsnej piżamy, ani że mu się w tej piżamie podobała.

Jęknął głośno. Nie podobała mu się. Marinette wcale mu się nie spodobała w tej piżamie! Ona jest tylko jego przyjaciółką. On jest dla niej tylko przyjacielem. Przecież… przecież gdyby był dla niej kimś więcej, to nie paradowałaby przy nim w piżamie, tylko by uciekła czym prędzej do domu się przebrać, prawda?