Oryginalny tytuł: A Breakfast Conversation
Autor: RicardianScholar Clark-Weasley
Link do oryginalnego opowiadania: s/9217247/1/A-Breakfast-Conversation
Zgoda na tłumaczenie: jest
KONWERSACJA PRZY ŚNIADANIU
To był kolejny nudny sobotni poranek i Sherlock marudnie przeszukiwał po kolei gazety z zamiarem odnalezienia nowej- i najlepiej fascynującej- sprawy, podczas gdy siorbał swoją kawę.
John siedział naprzeciwko z otwartym laptopem i przeszukiwał strony przeżuwając śniadaniowy toast.
Po bardzo niezręcznej konfrontacji w Scotland Yardzie rytuałem stało się dla niego, spędzanie jednego ranka w ciągu tygodnia na czytaniu ostatnich fanfikach,napisanych na ich temat. Jeśliby John tego nie robił, wtedy mógłby skończyć jako takie pośmiewisko, jak wtedy, gdy głupio mrugał przy ostatnim wewnętrznym dowcipie z Sherlockowego fanfikowego życia.
Wierzcie mu, po tym, jak Anderson patrzy na was, jakbyście byli kretynami, wolelibyście sprawdzać nowe opowiadania fanów.
Tego ranka po przeczytaniu kolejnego, piątego tego dnia fanfika, John czuł się zmuszony żeby o coś zapytać:
-Czemu wszyscy myślą, że jestem uzależniony od dżemu?
To nie było wycelowane w Sherlocka, to było po prostu pytanie, które John chciał zadać na głos. Po tym jak został zignorowany kilka razy; po tym, jak detektyw nawet nie zauważał, że Watsona nie ma już w mieszkaniu, John był przyzwyczajony, że jego pytania pozostają bez odpowiedzi.
Dlatego zaskoczyło go trochę, kiedy Sherlock jej udzielił.
-Prawdopodobnie dlatego, że jesteś uzależniony. -powiedział oschle.
-Zgadza się. -powiedział John sarkastycznie. –Tak jak to, że się bzykamy.
-A robimy to? -spytał Sherlock.
John parsknął ze złością i zwalczył potrzebę uderzenia głową w stół (pani Hudson by mu nie wybaczyła, gdyby uszkodził antyczny stół, który należał do ciotecznej babci Roweny) szczerze, dla kogoś tak inteligentnego i przywykłego do użycia sarkazmu na co dzień, młodszy Holmes nie był w połowie tak błyskotliwy, jak powinien.
-Hmmm… Musiałem to wykasować. -powiedział detektyw z namysłem, biorąc kolejny łyk kawy. –Nie jesteś zbyt dobry w łóżku, co?
Kiedy ratownicy spytali detektywa, co było przyczyną zgonu, mógłby im powiedzieć, swoim zwyczajowym, nieznośnie wyniosłym tonem (traktując wszystkich, jakby byli dziećmi):
-Zapluł się ze złości na śmierć… oczywiście.
