Autor: Akolitka

Tytuł: Korepetycje

Fandom: Garry Potter

Parring: Harry Potter/ Severus Snape

Rating: M


Dodatkowe zajęcia z eliksirów, wprowadzone na kilka tygodni przed SUM-ami okazały się być strzałem w dziesiątkę. Profesor Snape stronniczy, ale potrafiący utrzymać w ryzach podekscytowanych perspektywą zbliżających się wakacji uczniów, przechadzał się po pracowni samą swoją obecnością mobilizując do pośpiechu.

Pięcioroczni Gryfoni w znaczącej większości nie przepadali za swoim profesorem. Wielu z nich, tak jak Nevile Longbotton wręcz panicznie się go bało, inni jak Hermiona Granger z trudem znosiło jego humory, ale tylko jeden z nich wypatrywał z niecierpliwością zajęć dodatkowych.

Harry Potter, bo tak nazywał się ten uczeń, był szczerze zauroczony swoim nauczycielem. Intrygowała go aura tajemniczości i emocjonalnego chłodu otaczająca mężczyznę, mefistofeliczny wizerunek jaki ten kierował i wreszcie głos Severusa. Miał on tą właściwość że gdy jego właściciel stawał się szczególnie zirytowany nieudolnością swoich uczniów syczał nisko i prawie niedosłyszalnie posyłając gorące, niewidzialne dla ludzkiego oka iskry wzdłuż kręgosłupa Harry'ego

Zajęcia już się kończyły, na sali pozostali jedynie Nevile, Harry i Severus. Longbotton szybko pozbierał swoje rzeczy i spojrzał z wyczekiwaniem w stronę Harry'ego. Ten zaczerwienił się po koniuszki uszu nie pewien dlaczego to robi i skinął koledze głową żeby sobie poszedł. W chwilę później drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem i Harry zrozumiał – teraz albo nigdy.

Ruszył na palcach w stronę nauczyciela i stojąc za jego plecami wysyczał w języku węży:

– Sseverusie

Ciałem Mistrza Eliksirów wstrząsnął nagły i niespodziewany dreszcz, a jego członek ukryty pod kilkoma warstwami ubrania usilnie starał się wydostać się na zewnątrz. Ten głos, ten syk... Mężczyzna podniósł wzrok znad poprawianych egzaminów i oniemiał. Potter stał przed nim jedynie w spodniach! Wzrok nauczyciela błądził po oliwkowej skórze chłopaka, sięgał do jego jasnych i pewnych oczu, i zatrzymywał się na pełnych, różowych wargach, które wyglądały jak gdyby Harry kilkakrotnie je oblizał.

Chłopak podchodził powoli, niepewny swoich ruchów i tego czy jego nogi są jeszcze w stanie ze sobą współdziałać. Ogień, jaki widział w oczach kochanka, wzmagał ten płonący w nim. Drżał, mimo to kontynuował swój, jak mu się zdawało niekończący się marsz. W końcu dotarł do otulonych czernią ramion mistrza Eliksirów i zajęczał kryjąc swą zarumienioną twarz w zgięciu jego szyi.

– Panie Potter, wiem że nie radzi pan sobie dobrze na moich zajęciach, ale jestem pewien że ten sposób nie jest najlepszym by zaliczyć SUM-y.

Harry zachichotał cicho wtulając się bardziej w to silne, męskie ciało.

– Zamknij się i pocałuj mnie głuptasie...