Mrocznobrokatowy zakątek umysłu Adama Lamberta

część 1 "Szampon"

Adam siedział sobie w swoim brokatowym domu, pogrążony w swoich mrocznobrokatowych planach przejęcia władzy nad showbiznesem. Muszę dodać, iż Glambert uważa świat showbiznesu za bezbarwne legowisko szarych, nudnych hipopotamów, którzy zasiewają ziarna nienawiści do gejów w umysłach nastolatków. Ten proces całkowicie i nieodwołalnie zakłocił perfekcyjnie brokatowy życiorys Adasia, który uznał, że trzeba coś z tym zrobić.

Nagle niewiadomo skąd, niewiadomo jak, niewiadomo po co spadło Wiadomoco. Adam patrzył ze zdziwieniem na lustro firmy Wiadomoco. Pokręcił głową. To nie mieściło sie w jego zajebiście brokatowym, ciasnym (żeby nie powiedzieć ograniczonym) umyśle, jak ktoś mógł nazwać firmę produkującą lusterka Wiadomoco? Zastanawiał się nad tym odkąd dostał je od Tommy'ego na 150 rocznicę wynalezienia tuszu do rzęs.

Więc jak Wiadomoco juz spadło, nieważne jak, skąd i po co, to można się w nim przejrzeć. Tak też zrobił nasz nierozgarnięty Adam, który wpadł na ten genialny pomysł dopiero po 15minutowych przemyśleniach pt. "Po co Wiadomoco".

No i jak już spojrzał w to lustro i ujrzał swoje zajebiście brokatowe oblicze (prawie mdlejąc przy tym na widok swoich pięknych oczu, których pozazdrościłby mu każdy bohater anime) dostał nagłego olśnienia. Spadło na niego tak nagle i niespodziewanie, że nie zdążył się zorientować.

A najgorsze było to, że nie było to pozytywne olśnienie. Adam nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Boże! To straszne! Potworne! Jak mogło do tego dojść? Nieee! Adam się chyba zabije ...

To najpotworniejsza rzecz, jaka przytrafiła mu się od ... odkąd zablokowali mu dostęp do darmowych odcinków Hanny Montany...

Jezuuuu ... Jego włosy były tłuste! Tłuste!

Jak mogło do tego dojść? Buuu...

Szybko! Adam zerwał się na równe nogi i pobiegł do łazienki. Żeby tylko był, żeby tylko był ...

- Nieeeeeee 1000xe!

Jego krzyk zakłócił teleportację Harry'ego Pottera, który zamiast w Hogwarcie znalazł się na zlocie fanów Lady Gagi.

Ale wracajmy do naszego Lamberta, który właśnie przeżywa najgorszą katastrofę swojego brokatowego żywota.

W łazience nie ma szamponu!

Szybko pobiegł do drzwi. Pchnął z całej siły i ...(bez skojarzeń) .. nic. Kurwa! Kurwa! Kurwa!

Znowu się zamek zaciął!

Nie no... co za badziew...

Mógł kupić ten zamek za 350 tysięcy ...

Te po 349 są do dupy ... ;

Nagle ktoś zawołał jego imię. Głos dochodził z salonu.

Adam pobiegł zobaczyć kto zakłóca jego dramatyczną próbę zdobycia szamponu. Minął po drodze trzy zajebiście brokatowe szczury, które wpieprzały różowe ... żelki? Zanotował w pamięci, że trzeba potem się tym zająć. Tzn żelkami, nie szczurami.

Wbiegł do salonu i rozglądał się na wszystkie strony, aż kark go rozbolał.

- Tutaj idioto! - krzyknął do niego zza okna Harry Potter.

Podbiegł i otworzył okno wpuszczając do środka zapach czegoś spalonego.. i dymu. Kurwa, ten kretyn znowu bił się ze smokiem?

Adam spojrzał na jego miotłę. Z przodu było napisane złotymi literami Wiadomoco. To ta firma produkuje lustra i miotły?

- Co się tak patrzysz jak na niewiadomo co? - spytał Harry.

- Kurde! To jest Wiadomoco!

Ale ten Potter jest głupi. Nie wie jak nazywa się firma jego miotły. Wstydź się!

- A w ogóle, to po chuja krzyczałeś? Przez ciebie zamiast walczyć w Hogwarcie z Voldemortem znalazłem się na zgrupowaniu półnagich wariatów czczących Zgago-coś tam! - zburmuszył się Harry, aż wypadły mu wszystkie włosy.

- Bo nie mam szamponu! - wrzasnął Adam - to jest katastrofa! I ten jebany zamek! Dawaj mi Wiadomoco!

Wyrwał Harry'emu miotłę i wskoczył na nią, zapominając, że jest w szlafroku. Poleciał przed siebie strącając Pottera i oddalił się, a jego różowy szlafrok falował na wietrze rozsypując po mieście tony brokatu.

Tymczasem biedny Harry spadł z 98 piętra prosto pod nogi Draco Malfoya.

-Ej stary, co to dzisiaj karnawał? Przed chwilą widziałem różowego dementora na miotle sypiącego brokatem, a teraz łysy Harry Potter?

Adam tymczasem stylowo wyhamował miotłę przed domem Tommy'ego. Niestety, źle obliczył drogę hamowania, bo zamiast prędkości przez odległość podzielił 2 banany przez 5 małp i wyszedł mu jakiś jebany ułamek oraz małpia bitwa w środku brokatowej dżungli. No co? Nie każdy musi byc dobry z fizyki...

Więc zamiast na parkingu dla mioteł wylądował w bocianim gnieździe na słupie telegraficznym.

Kurwa! I co teraz?

Zaczął wołać Tommy'ego w nadziei, że ten jest w domu.

Tommy w stroju batmana wybiegł z domu trzymając się za głowę i wrzeszcząc przeraźliwie, a za nim wyszedł mistrz Yoda wymachując na wszystkie strony dmuchanym, zielonym mieczem świetlnym.

- Ciemną stronę mocy wyczuwam w tobie, młody Radtliffie. Nie bardzo do radowania jest to powód.

Zauważył Adama na słupie.

- Cóż to za człek w gnieździe usadowił się? Różową stronę mocy w tobie wyczuwam, chłopcze. O nie, za dużo trochę tego. Poddać się chyba będę zmuszonym. Czarnoróżowa strona mocy prześladować zaczęła mnie. Depresję Amerykanie przez was złapałem.

Wykonał 2 salta w tył z okrzykiem, którego niepowstydziłby się Bruce Lee i zemdlał.

Tommy rzucił się na ziemię i zaczął płakać.

- Nieee - załkał - Yoda, nie umieraj! Jestem twoim fanem! Mam twoje plakaty nad kiblem ... I kupiłem zielone płatki do mleka na twoją cześć ...

Nie no ... To się nie mieściło w mrocznobrokatowym mózgu Adama.

Zaczął powoli zsuwać się po słupie, aż dotknął nogami ziemi.

Tommy przestał płakać i spojrzał na Adama z wyrzutem.

- Ej, może być mnie pocieszy zamiast obściskiwać się z słupem?

Ale Lambert nie miał najmniejszego zamiaru rozstawać się z jego zajebistym słupem telegraficznym.

Zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia. Był taki zimny i milczący. Taaki gruby ... No i błyszczący ...

- Mój słupku kochany ..

Pogłaskał słupek i przytulił się do niego.

Nagle zaczął padać deszcz, tak ni stąd, ni zowąd. Było to co najmniej dziwne, gdyż przeważnie najpierw zapowiadają go w prognozie pogody.

Jednak zanim Adaś zdążył stworzyć swoją deszczową filozofię, po słupie przepłynął prąd i kopnął Adama. W efekcie jego włosy stanęły dęba i sterczały na wszystkie strony. Wtedy Adam kopnął prąd, który prawdopodobnie nie znał jego 1 zasady. Przypomnę, że brzmi ona tak:

NIGDY NIE DOTYKAJ WŁOSÓW ADAMA, JEŚLI CI ŻYCIE MIŁE, CHYBA ŻE CI NA TO POZWOLI.

Biedny prąd rozmasował obolałą dupę po kopniaku Adama i odszedł ze spuszczoną głową. Chyba zrozumiał, że nie dorasta Adamowi do kolan (bo do pięt brzmi głupio) i usunął się w cień ustępując miejsca jego zajebistemu blaskowi oślepiającemu wszystko i wszystkich.

My również pokłońmy się i uznajmy geniusz Adama czcząc jego zajebiste, mrocznobrokatowe ja...