To przecież dziecko! – stwierdzasz z trwogą w myślach, patrząc na małą, przerażoną buzię, która spogląda zza okna. Widzisz jak dziewczynka szamocze się z okiennicami płonącej gospody i już wiesz, że sama nie da sobie rady. Spoglądasz na swoich towarzyszy i w jednej chwili podejmujesz decyzję. Biegniesz w kierunku drzwi, nie zważając na krzyki ludzi byś zawracała.
Wchodzisz i rozglądasz się na tyle, na ile pozwala ci na to dym. Powoli zaczyna ogarniać cię panika. Gdzieś tutaj powinny być schody, ale ich nie ma. A co jeśli się zawaliły? Mrużysz oczy i w końcu je dostrzegasz. Pokonujesz dzielącą cię od nich odległość trzema susami i zaczyna się wspinać. Uważnie stawiasz stopy, by nie trafić przypadkiem na uszkodzony szczebel. W końcu udaje ci się wejść na górny korytarz. Zastanawiasz się gdzie iść, gdy nagle do twych uszu dobiega ciche łkanie. Instynktownie kierujesz się w jego stronię.
Otwierasz drzwi, a twój wzrok automatycznie kieruje się ku małej skulonej w koncie postaci. Podchodzisz do niej, szepcząc przy tym uspokajające słowa. Mówisz, że wszystko będzie dobrze i zaczynasz siłować się z oknem. W końcu je otwierasz. Bierzesz dziewczynkę na ręce. Krzyczysz w stronę ludzi zebranych na dole, by ją łapali i wychylasz się przez okno. Puszczasz ją. Przez kilka sekund boisz się, że coś pójdzie nie tak, dlatego, gdy jakiś mężczyzna łapie dziecko wypuszczasz wstrzymywane powietrze. Z twojego gardła wydobywa się kaszel. Dym powoli zaczyna wkradać się w twoje płuca, a oddychanie jest coraz cięższe. Zamykasz oczy, cofając się i przygotowując do skoku. Już chcesz uczynić pierwszy krok, gdy nagle dobiega do ciebie niepokojący szmer. Spoglądasz w górę, nie wiedząc, że będzie to ostatnia rzecz jaką zrobisz. Sufit pęka, a na ciebie spadają gruzy.
Czujesz wszechogarniający ból, który zawładnął twoim ciałem. Chcesz krzyknąć, ale nie możesz. Łzy spływają po twoich policzkach, gdy przed oczami staje ci jego twarz. „Wybacz mi, Willu" – szepczesz, a następnie zapada mrok.
— Panienko, niech się panienka ocknie —słyszysz cichy głos, wołający z oddali.
Postanawiasz poddać się przeczuciu i podążasz za nim, by wyjść na światło. Nie wiesz, że to wydarzenie na zawsze zmieni twoje życie. Nie możesz wiedzieć, że przekreśli wszystko, co było kiedyś, że rozpocznie twój nowy rozdział.
Otwierasz oczy, a wszystkie twe wspomnienia znikają. Nie pamiętasz już sierocińca w Redmont ani szkolenia u lady Pauline. Nie zachował się w twej pamięci żaden z przyjaciół ani Horace, ani George'a, ani Jenny. Nie pamiętasz też jego. Twojego ukochanego Willa. Chłopaka, o którego kłóciłaś się z Evanlyn. Nie pamiętasz o tym, że byłaś dla niego poświęcić wszystko. Nie znasz już Halta i Gilana. Nie wiesz, że byłaś kurierką. Nie wiesz nic o swojej przeszłości. Stałaś się pustym naczyniem, z którego wylano wodę. Teraz tylko musisz przetrać, by zapełniono je na nowo.
Tym razem miniaturka do Zwiadowców. Jakoś nie mogę pogodzić się z śmiercią Allys. To dla mnie nie do przyjęcia!
