Spojrzała na jego zapłakaną wszelkich uczuć, nie umiała już poruszyć swojego serca. Poczuła, jakby przez całe życie wypłakała cały przydział łez. Patrzyła na klęczącego mężczyznę. Ukrywał twarz w dłoniach, a jego czarne jak smoła włosy zakrywały spływające po policzkach łzy.

Cóż za diametralna zmiana ról" - pomyślała, kładąc mu rękę na ął. Ocierając szatą zapłakaną twarz, delikatnie podniósł głowę.

-Tak chciał los – powiedziała twardo. Kolejny dreszcz, wstrząsnął jego przemarzniętym ciałem. Pokręcił delikatnie głową.

-Nie rozumiesz, że tak nie miało być? - głos mu się łamał, ze wszystkich sił chciał zachować resztkę godności. Po raz kolejny ukrył twarz w dłoniach. Dziewczyna westchnęła głęboko. Uklękła na mokrej ziemi przed mężczyzną przytulając go lekko. Poczuł jej ciepło, ciche bicie serca i zapach który go tak bardzo poruszał. Odepchnął ją. Upadła prosto w kałużę. Poczuł, jakby ktoś go uderzył w twarz, wstał gwałtownie, odwracając się do niej tyłem.
-To by było na tyle Panno Granger, skoro tak chciał los. - odszedł, nie zaszczycając ją chociażby jednym spojrzeniem. Deszcz zaczął ponownie padać, jednak nie ruszyła się. Poczuła jak słone łzy przekradają się po jej rumianych policzkach. Uśmiechnęła się gorzko.
-Zawsze umiałeś poruszyć moje serce. Zimny i cyniczny dupek z lochów, jedyny któremu się to udało...
Naciągnęła na głowę czarny kaptur. Wstała, po raz ostatni spoglądając w stronę którą odszedł.
Odeszła, zabierając jego serce...