Naruto Phenex - Reborn of Existence
Rating: MA
Paring: Naruto x harem
Ostrzeżenie: harem, nagość, podteksty seksualne, sceny seksu, zabójstwa, zdrady, itd.
Jeśli wam się podoba, skomentujcie. To naprawdę pomaga przy pisaniu, widzieć że ludzie lubią moją historię;)
If you like it, then leave your comment. Seeing that people like my story really help during writing ;)
Rozdział 1
"Diabły, miecze i feniks"
Rok 2010, 1 kwiecień. - Czwartek, wczesne popołudnie.
Honsiu - Akademia Kuoh, sala klubu Kendo.
- Haa! - młoda dziewczyna o blond włosach warknęła, wykonując ukośne cięcie w dół.
Stojąca naprzeciw niej czarnowłosa ugięła nogi i przesunęła się w lewo, unosząc i ustawiając momentalnie miecz pod ostrym kontem. W chwili zetknięcia kijów szybko przesunęła go niemal do pionu, pozwalając mieczowi blondynki gładko zsunąć się i uderzyć w ziemię, a następnie wykonała natychmiastową kontrę. Blondynka widząc nadchodzący, nieuchronny cios jedynie zamknęła oczy czekając na ból. Gdy ten jednak nie nadszedł, ponownie spojrzała w stronę broni. Drewniany miecz zatrzymał się zaledwie kilka milimetrów od jej szyi, a po chwili delikatnie stuknął w skórę. Jej przeciwniczka natychmiast rozluźniła mięśnie, wyprostowała się i odezwała.
- Nigdy nie powinnaś zamykać oczu gdy widzisz atak. Kiedy zamykasz oczy, zamykasz sobie jednocześnie ostatni cień szansy na zwycięstwo, Yuhara-san. - pouczyła ją, poprawiając okulary.
- Mou... Prawda jest taka że i tak nie miałam żadnych szans. Od kiedy dołączyłaś do klubu nikt z nas jeszcze cię nie pokonał, nawet gdy próbowałyśmy we trójkę, Saya. - odpowiedziała koleżance, odpierając miecz kendo o swoje ramie i spoglądając na nią.
Saya Kisaragi była piękną osiemnastoletnią dziewczyną o czarnych długich falowanych włosach związanych w okolicach szyi w dwa kucyki i kształtnej figurze. Posiadała ciemnoczerwone oczy i jasną cerę. Na sobie miała białe keikogi - ubranie treningowe oraz czarne hakama i proste okulary, będące nieodłączną częścią jej stroju.
Nagle dwójka została zawołana przez siedzące na matach przy ścianie dziewczyny które popijały herbatę.
- Saya-senpai, Yuhara-senpai! Herbata gotowa. - oznajmiła jedna z nich, nalewając napoju do filiżanek.
- Świetnie! - stwierdziła blond włosa.
- Przyda nam się chwila przerwy. - dodała Kisaragi, odkładając wraz z Yuharą broń na jeden ze stojaków i przysiadając się do pozostałych. Natychmiast wzięły do rąk filiżanki i zaczęły powoli popijać gorącą ciecz. Przez kolejne pół godziny dziewczyny rozmawiały i plotkowały na najróżniejsze tematy. Co jakiś czas któraś z nich rzuciła jakąś nowinką lub żartem. Jednak Saya skupiła swą uwagę na zegarze zawieszonym na przeciwległej ścianie. Wskazywał godzinę 13:27. - Przepraszam dziewczyny, ale muszę się zbierać. - stwierdziła, wstając i odwracając się w stronę szatni.
- Już? Szkoda. - żachnęła jedna z koleżanek.
- Też bym chciała zostać, ale obiecałam że dzisiaj wrócę o drugiej. Wybaczcie. - przeprosiła, ruszając w stronę przebieralni.
Nagle otworzyły się drzwi wejściowe, przyciągając uwagę wszystkich członkiń.
Do sali wkroczyły dwie dziewczyny.
- Hej!
- Cześć~!
- Katse-san, Murayama-san. - przywitała ich przewodnicząca klubu, Yuhara.
Murayama Ueda to siedemnastoletnia dziewczyna, o kasztanowych długich włosach spiętych w dwa kucyki, ciemno żółtych oczach i jasnej cerze. Obecnie miała na sobie standardowy kobiecy mundurek Kuoh - białą koszulę z małą czarną peleryną zakrywającą górą część pleców oraz ramiona i krótkie spódniczki.
Katase Shimizu to również siedemnastolatka, choć o kilka centymetrów niższa, o jasno różowych włosach do ramion, brązowych oczach i mlecznej cerze. Ubrana była w identyczny mundurek co przyjaciółka.
Co do ich figury, to wydawały się w pewien sposób uzupełniać - Murayama była wyższa i miała większe piersi, natomiast Katase miała bardziej kształtne biodra oraz zgrabne nogi.
- Eh? Saya-senpai, wychodzisz? - zapytała zaskoczona Katase.
- Mhm. Niestety, ale muszę się zbierać.
- Emm... Nie mogłabyś chwilę zaczekać? To znaczy, jeśli to coś ważnego, to nie przeszkadzamy! Tylko... Jeśli miałabyś czas, to mogłabyś z nami stoczyć jedną walkę? - zapytała Murayama.
- Tylko że Saya się chyba spieszy... - odszepnęła im Yuhara, spoglądając na dziewczynę.
Czarnowłosa skrzyżowała dłonie pod biustem i zamknęła oczy, najwidoczniej o czymś myśląc.
- Eh. Macie pięć minut żeby się przebrać, jasne? - powiedziała, spoglądając na dziewczyny. Widząc szeroki uśmiech pojawiający się na ich twarzy sama również delikatnie się uśmiechnęła.
- Dziękujemy! - odkrzyknęła Ueda, wbiegając z Katase do szatni i szybko zrzucając z siebie ubrania.
- Cóż kilka minut mnie nie zbawi... - westchnęła, spoglądając w stronę okna. Jej oczy momentalnie się zwęziły gdy zauważyła poruszające się gałęzie krzewu. - Później się tym zajmę... - szepnęła rozeźlona, doskonale wiedząc kto poruszył roślinnością na zewnątrz.
Po chwili Katase i Murayama wróciły do sali przebrane w stroje treningowe. Kisaragi szybko rzuciła im dwa miecze do kendo po czym przybrała pozycję bojową - wyprostowana lekko rozstawiła i ugięła nogi, a miecz skierowany pionowo w dół trzymała równolegle do ciała. Obydwie dziewczyny momentalnie również ustawiły się - lekko pochylając w dół i uginając nogi pochwyciły broń obiema rękoma. Doskonale znały tę pozycję.
Saya wypracowała własny, unikalny styl walki. I choć z początku wszystkim jej pozycja i styl wydawały się wręcz krzyczeć arogancją i ignorancją, to szybko przekonał się że nawet jeśli rzeczywiście tak było, to Kisaragi mogła sobie na to pozwolić. Podczas wszystkich dotychczasowych starć nikomu nie udało się jej nawet drasnąć. Nawet jeśli próbowały w trójkę, to Saya wydawała się bez mniejszych problemów rozpracowywać słabe punty każdego z przeciwników.
Przewodnicząca Yuhara ustawiła się obok okna przy centralnej ścianie naprzeciw wejścia, a po chwili uniosła rękę i szybko ją opuściła.
- Zaczynajcie!
Katase i Murayama bez chwili zastanowienia pobiegły w stronę czarnowłosej, trzymając drewniane miecze tuż przy podłodze. Gdy tylko zbliżyły się dostatecznie Murayama wykonała szybkie skośne cięcie z dołu od lewej. Saya zacisnęła prawą dłoń na rękojeści, po czym przyklękła i uniosła broń. Kij w momencie uderzenia nie zatrzymał się, a przesunął po prawie całej długości oręża, mijając dłoń czarnowłosej o nie więcej niż centymetr.
Jednak w tym momencie Katase wyprowadziła szybkie diagonalne cięcie z góry od prawej. Czerwonooka nie tracąc czasu przeniosła miecz na drugą stronę, zatrzymując całą siłę ciosu. Ten moment wykorzystała Ueda, uderzając z góry prosto w ostrze Sayi. Dziewczyna drgnęła pod siłą naporu obu przeciwniczek, lecz szybko przestawiła ostrze niemal do pionu pozwalając dwóm mieczom uderzyć o podłogę. Jednocześnie sama wyprowadziła szybką kontrę, w postaci cięcia od dołu w stronę różowowłosej. Shimizu okazała się jednak bacznie obserwować ostrze przeciwniczki, gdyż w momencie rozpoczęcia ataku szybko ustawiła miecz w poziomie. Atak osiemnastolatki w momencie uderzenia stracił większość siły i prędkości, dając obydwu dziewczynom czas na odskok. Zarówno Katase jak i Murayama wzięły głęboki wdech, bez przerwy obserwując Sayę.
- Teraz...
- ... ruszy do ataku!
- Murayama jest silna i szybka, a jej ataki niemal perfekcyjne... Natomiast Katase braki w sile nadrabia zręcznością i szybką reakcją, co z kolei wspomaga jej defensywę... - podsumowała niemo Kisaragi, ruszając powolnym krokiem w stronę przeciwniczek - W takim wypadku... Musze je zmylić! - zauważyła, zmieniając krok w trucht.
Gdy znalazła się dostatecznie blisko wykonała cięcie od dołu po skosie w stronę Katase. Ta bez chwili namysłu ustawiła miecz pionowo, blokując atak. Lecz Sayi to nie zatrzymało. Delikatnie uchyliła się przed wykonanym z dołu pionowym cięciem Uedy, a następnie zrobiła szybki obrót, pozwalając broni ześlizgnąć się z ostrza Shimizu by po chwili wykonać oburęczny cios z półobrotu od dołu pod kontem który jednak został sparowany. Ostrze Kisaragi przesunęło się po broni różowowłosej, a jej ręce znalazły się na wysokości głowy Murayamy. Brązowowłosa wykorzystała ten moment wykonując silny, zamaszysty cios znad głowy w rękę przeciwniczki. Saya jednakże uśmiechnęła się delikatnie i wypuściła broń z dłoni, unikając ciosu, a następnie lewą dłonią pochwyciła miecz i wykonała bardzo szybkie cięcie z obrotu wymierzone w brzuch Uedy.
- Gdzie jest Katase? - syknęła mentalnie Saya, skupiając całą uwagę na poszukiwaniu Shimizu. Nagle ostrze dziewczyny zatrzymało się z głośnym stuknięciem na czymś twardym. - Co!? - Tym czymś okazał się miecz Katase, która przeniosła się za przyjaciółkę i zablokowała wymierzony w nią cios, pozwalając wykonać kolejny kontratak. Kisaragi zagryzła wargi i podrzuciła miecz wysoko w górę, unikając uderzenia, po czym podskoczyła, wybijając się z ramienia Murayamy w powietrzu złapała broń prawą dłonią i wylądowała kawałek dalej. - Heh... Niemal idealnie się uzupełniają. Gdy są w natarciu, atakują jednocześnie lub jedna po drugiej, chcąc zostawić mi jak najmniej czasu na kontrę. Z kolei gdy próbuję trafić najbardziej odsłoniętą Murayamę, to Katase blokuje moje ciosy a ja wystawiam się na kontry Murayamy. - podsumowała, a na jej ustach zagościł nikły uśmieszek. - Ciekawe jak poradzą sobie z tym? - pomyślała, zaciskając obie ręce na rękojeści.
- Nadchodzi! - zauważyła brązowowłosa, widząc jak Saya delikatnie ugina kolana. - Katase!
Kisaragi nie czekała jednak na ruch dziewczyn i popędziła naprzód wykonując potężne cięcie z góry w stronę Uedy. Nim jednak jej atak dotarł do celu został zablokowany przez Katase, która momentalnie wystąpiła naprzód. Murayama wykorzystała ten moment do wyprowadzenia szybkiego cięcia, które Saya zdążyła jednak uniknąć.
Czerwonooka nie chcąc dać przeciwniczkom czasu, po wykonaniu uniku momentalnie wznowiła atak. Tym razem były to jednak nieprzerwane serie cięć i uderzeń wymierzonych w Murayamę. W chwili gdy dany atak miał już trafić, był blokowany przez Shimizu i kontrowany przez Uedę. Widać było jednak iż niższa dziewczyna jest zmęczona ciągłymi blokami. Na jej twarzy pojawiły się krople potu, a sama zaczęła lekko dyszeć. Podobnie zresztą było z Murayamą. Saya widząc swoją szansę wykonała mocne diagonalne cięcie z dołu od prawej. Atak ponownie został zablokowany, a drewniany kij przejechał po broni różowowłosej i znalazł się nad ich głowami. Jednak osiemnastolatka bez chwili zastanowienia obróciła ostrze i wyprowadziła błyskawiczne cięcie po skosie w dół, celując tym razem nie w brązowowłosą, a w jej przyjaciółkę.
- W końcu się odsłoniła... - zauważył mentalnie, gdy jej miecz zmierzał w stronę potylicy dziewczyny. - Co!? - czerwone oczy dziewczyny rozszerzyły się w szoku gdy jej cios został zatrzymany przez miecz Murayamy, która bez chwili namysłu obróciła go tak, że broń Kisaragi została przytrzymana na poziomie ud.
Tymczasem Katase momentalnie wykonała silne cięcie znad głowy. Czerwonooka przeniosła prawą dłoń do ostrza i szybko uniosła dolną część miecza, wykonując blok rękojeścią, jednocześnie podpierając ostrze by utrzymać siłę naporu Uedy.
- Niemożliwe! - stwierdziła z niedowierzaniem Katase.
- To też zablokowała!?
- Nie... Ten cios był silniejszy niż sądziłam. - westchnęła cicho Saya, a widząc zaskoczone miny duetu opuściła rękojeść.
Drewniana broń Shimizu zatrzymała się nie na uchwycie broni, a na lewym ramieniu dziewczyny.
- W-wygrałyśmy? - szepnęła zaskoczona różowo włosa.
- Ch-chyba tak... - odparła przyjaciółce Ueda, wciąż z lekkim niedowierzaniem w głosie.
Pozostałe członkinie klubu były w równie wielkim szoku. Nawet Yuhara nie potrafiła wykrztusić z siebie słów.
- Auć... - jęknęła czarnowłosa, łapiąc się za lewe ramię i przykuwając uwagę wszystkich członkiń klubu. - Ten cios był naprawdę cholernie silny... - syknęła, delikatnie rozmasowując trafione miejsce.
- Nic ci nie jest, Saya-senpai? - zapytała zmartwiona Murayama.
Saya rzadko przeklinała, więc usłyszenie wulgaryzmu z jej ust podczas walki musiało świadczyć, że atak Katase naprawdę był mocny, albo trafił we wrażliwe miejsce.
- Nie nic... Aj...
- Przepraszam... Trochę mnie poniosło. - oznajmiła cicho Shimizu, opuszczając wzrok. Jednak momentalnie go podniosła gdy Saya położyła dłoń na jej ramieniu.
- Ależ skąd! Ten atak był wspaniały! - stwierdziła z szerokim uśmiechem, pocieszając dziewczynę - Tak się skupiłam na przełamaniu twojego bloku i wyeliminowaniu cię ze starcia, że kompletnie zapomniałam że Murayama także potrafi blokować.
- A-ale... - zaczęła Katase, lecz przerwała gdy Saya wyciągnęła w ich stronę dłoń.
- Gratulacje Katase, Murayama! - powiedziała głośno ściskając najpierw dłoń różowowłosej a następnie szatynki.
- Dzi-dziękujemy Saya-senpai!
- To był zaszczyt!
- Nie musicie mi się od razu kłaniać... - odparła z uśmiechem, jakby lekko zawstydzona. Uciekając od nich wzrokiem ponownie dostrzegła ruch krzewów za oknem. - Oni się nigdy nie nauczą... - syknęła cicho, pocierająć dłonią czoło.
- Hmm? Saya-senpai? Coś się stało? - zapytała zaniepokojona Katase.
- Tak... Konkretne to pewnie trio idiotów. - szepnęła, pochylając się w stronę dziewczyn które najwidoczniej zrozumiały o co chodzi starszej. Ich oczy zakrył złowieszczy cień, a negatywna aura wręcz zaczęła z nich promieniować. - Wyjdźcie teraz po cichu z sali i zakradnijcie się za budynek, gdy ja będę się przebierać. To powinno ich zaabsorbować na tyle, by nie zdołali uciec.
- A-ale Saya-senpai! Chcesz pozwolić im zobaczyć... - zaprotestowała momentalnie Murayama, lecz czarnowłosa przerwała jej lekko rozbawiona.
- Spokojnie! Nie jestem aż tak szalona! - stwierdziła ruszając do szatni - Dopilnuję żeby nie zobaczyli zbyt wiele... ale to akurat będzie zależało w większości od tego, jak szybko zadziałacie. Jasne? - zakończyła z uśmiechem.
- Tak...
- Zrozumiałyśmy.
Po cichym potwierdzeniu opuściły ukradkiem salę.
Tymczasem Kisaragi udała się do szatni, pozostawiając w sali klubowej nieświadome niczego koleżanki. Powoli podeszła i otworzyła jedną z szafek. Wewnątrz znajdował się kobiecy mundurek Kouh i bielizna na zmianę. Ubiór różnił się jednak od standardowych uczniowskich wersji dwoma elementami - dodatkową czarną koszulą na miejsce gorsetu i czerwoną kokardką zamiast czarnej.
Tymczasem na zewnątrz...
- Ooo~! Toż to Saya Kisaragi-senpai! - wyszeptał podekscytowanym głosem siedemnastoletni chłopak o krótkich czarnych włosach, Motohama, poprawiając okulary, jakby chciał się upewnić że obraz który widzi przez niewielką szczelinę w ścianie to nie fatamorgana.
- Nasze modlitwy zostały wysłuchane! Zostaliśmy obdarzeni przez niebiosa szansą obejrzenia nagiego ciała "Mrocznej Księżniczki Kuoh"! - zachwycił się cicho drugi, obcięty na krótko chłopak, Matsuda.
- Poważnie!? Posuńcie się i dajcie popatrzeć! - warknął trzeci, brązowowłosy chłopak, Issei, starając się przesunąć dwójkę przyjaciół. - Taka szansa to jak wygrana na loterii! Dajcie spojrzeć!
- He he... Cycki Murayamy i tyłek Katase naprawdę są niezłe, ale to co znajduje się przed nami to zupełnie inna liga... Saya-senpai całkowicie zasługuje na tytuł piątej najpiękniejszej dziewczyny w szkole! - dodał Motohama, widząc jak Kisagiri ściągnęła spodnie hakama, zostając jedynie w cienkich bawełnianych spodniach i bluzce. Następnie zaczęła powoli rozsuwać koszulę. - He he... Otwierają się bramy niebios, panowie!
- "Cycki Murayamy są niezłe", co?
- "Tyłek Katase", tak?
Cała trójka momentalnie zesztywniała i zadrżała, słysząc dwa damskie głosy wręcz ociekające jadem. Niepewni i wręcz przerażeni odwrócili się.
Za nimi stały Katase i Murayama, zaciskając z całych sił palce na rękojeściach treningowych mieczy. Dookoła nich roztaczała się aura mroku.
- Eeee... My... My...
- To... To Issei nas namówił! - krzyknął przerażony Matsuda, wskazując na brązowowłosego.
- Hej! Teraz zwalacie winę na mnie!? Nawet nie miałem okazji niczego zobaczyć, w przeciwieństwie do was!
- Co do jednego mieliście racje, zboki... - wyszeptała Murayama. - Otwierają się przed wami bramy... ale piekieł! - ryknęła, robiąc mocny zamach wraz z przyjaciółką.
- Litości~!
- Aaaaa~!
- Boooli~!
Tymczasem w szatni...
Saya słysząc krzyki bólu tria jedynie delikatnie uśmiechnęła się z satysfakcji i odetchnęła z ulgą.
Szybko zrzuciła z siebie bawełnianą koszulkę i spodnie, pozostając jedynie w czarnej koronkowej bieliźnie. Niespiesznie sięgnęła za plecy, rozpinając stanik, a niezgrabnymi ruchami bioder zsunęła majtki z nóg. Całkiem naga, sięgnęła do szafki po zamienną bieliznę.
Kilka minut później wyszła z budynku, natrafiając na powracające Katase i Murayamę.
- Musiało boleć. - stwierdziła z rozbawionym uśmiechem.
- Należało im się... - syknęła rozeźlona Katase.
- Nie dość że widzieli nas nago, to jeszcze chcieli podglądać ciebie, Saya-senpai. - dodała Ueda.
- Nie zgłosiliście tego jeszcze do dyrekcji?
- Jasne że zgłosiliśmy... - zaczęła Shimizu.
- ...ale dyrekcja zamiast ich wywalić dała im tylko jakieś kary.
- Eh... Rozumiem. Cóż ja się będę zbierać... - odparła, odwracając się i machając ręką na pożegnanie.
- Do zobaczenie, Saya-senpai... - Nagle wzrok Murayamy przykuła zbliżająca się osoba. - Hej, czy to nie jest...
- ...Kiba-kun? - dokończyła za przyjaciółkę różowowłosa.
- Cześć. - przywitał się blond włosy chłopak, jednocześnie uśmiechając się ciepło.
- H-hej, Kiba-kun - odparła momentalnie jedna z dziewczyn.
Kisaragi jedynie spojrzała na niego przez ramię.
- Saya-senpai... Mogłabyś pójść na chwilę ze mną? Rias-buchou chciałaby z tobą chwilę porozmawiać. - zapytał spokojnym tonem.
- Rias-san chciałaby ze mną mówić? - spytała zaskoczona. - O czym?
- Cóż... Musisz się jej sama zapytać.
- Eh... Trochę się spieszę.
- Rias-onee-sama rzadko rozmawia z kimkolwiek poza członkami klubu Okultystycznego lub Samorządem Szkolnym, Saya-senpai. Powinnaś przynajmniej dowiedzieć się, czego mogła chcieć. Drugiej szansy możesz nie mieć! - wyszeptała do czarnowłosej Ueda.
- Eh... Niech będzie. Prowadź. - westchnęła ciężko Kisaragi, ruszając za chłopakiem.
- Dziękuję.
- Do widzenia, Saya-senpai! - zawołała Murayama, a Katase zawtórowała.
Czarnowłosa natychmiast spojrzała w ich stronę przez ramię.
- Wystarczy po prostu Saya, dobrze? - powiedziała z ciepłym uśmiechem.
~Reborn of Existence~
Honsiu - Akademia Kuoh, budynek klubu Okultystycznego.
- Buchou, sprowadziłem Sayę-senpai. - oznajmił blondyn, wkraczając za czarnowłosą do pokoju. Pomieszczenie wypełniało delikatne światło świec.
Wewnątrz znajdowało się kilka osób. Na jednej z sof siedziała drobna dziewczyna o białych włosach uczęszczająca do pierwszej klasy liceum i jedząca batonik - Koneko Toujou. Przy stoliku, parząc herbatę stała jedna z Dwójki Wielkich Onee-sama Kouh, czarnowłosa piękność o prawdopodobnie największych piersiach jakie Saya widziała - Akeno Himejima. Natomiast przy biurku pod oknem siedziała druga z Dwójki, szkarłatnowłosa dziewczyna pochodząca ponoć z Norwegii - Rias Gremory.
- Dziękuję, Kiba-kun... - podziękowała, wstając. - Witaj, Saya-san. Napijesz się herbaty? - zaproponowała uprzejmie, wskazując aby usiadła na jednej z sof.
- Chętnie... tylko trochę się spieszę, Rias-san. - odparła momentalnie, siadając we wskazanym miejscu.
- Ah... Rozumiem... Więc będę się streszczać. - stwierdziła, gdy Akeno postawiła przed czerwonooką filiżankę z herbatą. - Saya-san, wierzysz w istoty nadprzyrodzone?
- Istoty nadprzyrodzone? - zapytała krótko, biorąc mały łyk naparu - Jak anioły czy demony?
- Dokładnie.
- Tak, wierzę... Ale jeśli chcesz mnie zwerbować do swojego klubu Okultystycznego, to muszę cię rozczarować. Zostanę w klubie Kendo.
- Rozumiem. Ale nie do końca o to mi chodziło. Muszę cię zapytać... - zaczęła - A gdyby tak okazało się że diabły i inne istoty nadprzyrodzone żyły wśród nas? Chciałabyś może dowiedzieć się o nich czegoś więcej?
- Hmm... Wielu rzeczy o demonach i innych stworzeniach można się dowiedzieć ze świętych pism, mitów czy legend. Choć jeśli istnieją jakieś nieznane fakty, to chętnie bym o nich posłuchała. - oznajmiła z niewielkim uśmiechem. - Jednak bardziej chciałabym się dowiedzieć, co próbujesz osiągnąć takimi pytaniami, Rias-san?
- Cóż, widzisz Saya-san... - zaczęła szkarłatnowłosa, a z jej pleców natychmiast wyrosła para czarnych nietoperzowych skrzydeł. - Tak się składa że zarówno ja, jak i pozostali członkowie klubu jesteśmy diabłami.
Saya momentalnie drgnęła, napinając wszystkie mięśnie a jej oczy rozszerzyły się w szoku.
- Diabłami? - szepnęła niepewnie w szoku, wodząc oczami po pozostałych członkach klubu - Oni też?
- Tak. - odparła Gremory, kiwając głową w stronę reszty.
Po kolei każdy z nich rozwijał, a po chwili chował swoje skrzydła.
- W takim razie... Po co mnie tu ściągnęłaś, Rias-san? - zadała podejrzliwie pytanie. - Raczej nie tylko po to by podyskutować o nieznanych faktach, prawda?
- Masz całkowitą rację, Saya-san. Widzisz... Tak się składa że poszukuję utalentowanych ludzi do mojego parostwa. - powiedziała, siadając z powrotem za biurko. - Ściągnęłam cię tu bo przykułaś moją uwagę swoimi talentami.
- Parostwa?
- Ach tak... Zapominałam że praktycznie nie wiesz nic o historii diabłów, czy o naszej kulturze. - zauważyła szkarłatnowłosa. - Wiele lat temu powstał konflikt nazywany dziś Wielką Wojną. Wojna ta wybuchła pomiędzy Trzema Biblijnymi Frakcjami - Aniołami, Upadłymi i Diabłami. Ostatecznie z powodu strat każda ze stron zaczęła się powoli wycofywać z konfliktu. Pierwsi byli Upadli z Grigori na czele. Jakiś czas później wojna się zakończyła. Anioły z Bogiem wycofał się, by zabezpieczyć Chrześcijaństwo przez innymi mitologiami, a Diabły pozbawione przywództwa Czterech Maou, którzy polegli podczas wojny, musiały zadbać o przetrwanie. Przez jakiś czas trwała jeszcze wojna domowa między rodami Maou, którzy chcieli kontynuować Wielką Wojnę, a ruchem oporu. Ostatecznie Maou zostali wygnani, a na ich miejsce wybrano czwórkę przywódców ruchu oporu. Później by ratować naszą populację, jeden z tych diabłów, obecny Belzebub, stworzył Evil Pieces, Figury Zła. - zakończyła swój krótki wykład historii, pokazując Kisaragi figurę szachową. - Evil Pieces opierają się na szachach. Znasz mniej więcej zasady szachów, Saya-san?
- Tak.
- Świetnie. Więc jak mówiłam, Evil Pieces opierają się na szachach. - zaczęła kolejny monolog. - Podstawą jest Król. Każdy Król może skompletować maksymalnie piętnaście sług, poprzez umieszczenie w ciałach konkretnych istot figury. Jedną Królową, dwie Wieże, dwa Skoczki, dwa Gońce, oraz osiem Pionków. Oczywiście jeśli jedna figura nie wystarcza do przekształcenia danej osoby można użyć ich więcej. - zakończyła wykład teorii
- Hmm. Mówiłaś że szukasz utalentowanych osób? Dlaczego więc nie zwróciłaś się z tym do Katase i Murayamy? Ich zdolności również są na naprawdę wysokim poziomie. - zauważyła czarnowłosa. - Dodatkowo jak większość ludzi w szkole uwielbiają cię, więc nie powinnaś mieć problemów z przekonaniem ich.
- Cóż... To prawda ich umiejętności szermierki są na wysokim poziomie, ale nie interesują mnie takie talenty. Jestem bardziej zainteresowana "specjalnymi" talentami. - zauważyła, splatając dłonie.
- Specjalnymi? To znaczy?
- Ciężko powiedzieć. Ale zwykle od osoby z takimi umiejętnościami można wyczuć wyjątkową aurę. Na przykład aurę energii magicznej, taką jaką czuję dookoła ciebie, lub aurę czystej mocy.
- stwierdziła - Człowiek taki przeważnie posiada albo uśpione wyjątkowe umiejętności, albo ukryte wewnątrz siebie Sacred Gear, Święty Dar stworzony przez Boga.
- Czyli... mam wyjątkowe moce? - zapytała niepewnie Saya.
- Albo Sacred Gear. I właśnie dzięki jednej z tych dwóch opcji przykułaś moją uwagę. - powiedziała Gremory. - Saya-san. Chciałabym abyś dołączyła do mojego parostwa jako odrodzony diabeł. - zaproponowała, po czym rozwinęła wypowiedź. - Wiąże się to oczywiście z pewnymi korzyściami. Diabły cechują się wydłużoną żywotnością sięgającą tysięcy lat, wzmocnioną wytrzymałością oraz wyostrzonymi zmysłami. Potrafią widzieć w ciemnościach, oraz są w stanie rozumieć i mówić w wielu językach. Na dodatek odrodzone diabły trafiają pod opiekę danej rodziny, w moim przypadku Gremory i jeśli ich panowie na to pozwolą, mogą wybrać sobie ziemię na terytorium rodziny na własność. Więc jak będzie, Saya-san? - zakończyła wymienianie korzyści szybkim pytaniem.
- Odmawiam. - odparła krótko czerwonooka, kończąc pić herbatę.
Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza.
- Cz-czemu? - zapytała Rias.
- Bo lubię swoje dotychczasowe życie. A poza tym... - zaczęła, wstając z sofy - Coś mi nie pasowało kiedy powiedziałaś "Król może skompletować maksymalnie piętnaście sług". Tym czymś była ta... przedmiotowość w tym zdaniu. - zauważyła. - Popraw mnie jeśli nie mam racji, ale czy to nie tak, że stając się twoim "sługą" w rzeczywistości staję się "niewolnikiem"?
- Ród Gremory nigdy nie traktuje swoich sług w ten sposób...
- Ale jednak, członkowie Parostwa są w rzeczywistości "własnością" Króla, prawda? - powtórzyła pytanie w lekko zmienionej formie.
- Tak, ale...
- Poza tym... czytałam Biblię i inne pisma, więc wiem że Bóg i Diabły to nie są przyjaciele. Właściwie powinnam powiedzieć że bogowie i Diabły to nie przyjaciele. Co oznacza że musiałabym unikać wszystkich poświęconych miejsc. - zauważyła. - Przykro mi, Rias-san, ale jak już powiedziałam cenię sobie swoje dotychczasowe życie i nie mam w planach zmiany go.
- Eh... Rozumiem i szanuję twoją decyzję, Saya-san. - odparła zawiedziona szkarłatnowłosa, wyciągając niewielki papier z namalowaną magiczną pieczęcią i podając go dziewczynie. - Jednak weź to. Na wypadek gdybyś kiedyś zmieniła zdanie.
Kisaragi jedynie spojrzała na kartkę i niechętnie ją przyjęła, po czym podeszła do drzwi i je otworzyła.
- Ah... Herbata była pyszna, Akeno-san. Dziękuję. - stwierdziła z zadowoleniem, wychodząc z pomieszczenia.
- Ara, ara... Dziękuję za komplement. - podziękowała diablica, zwracając się do Rias. - I co teraz, buchou? - zapytała.
- Pozostaje jeszcze Issei...
Tymczasem Saya wyszła już ze starego budynku szkoły, służącego teraz za kwaterę klubu Okultystycznego, i kierowała się do wyjścia z kompleksu. Gdy po dłuższej chwili opuściła teren szkoły, odwróciła się spoglądając jakby w stronę starego budynku.
- Huh... Rias Gremory, co? - westchnęła. - Tonący brzytwy się chwyta... - szepnęła. W jej prawej dłoni pojawiło się kilka obracających dookoła siebie magicznych pieczęci różnych wielkości, złożonych z przedziwnych runów. Każda pieczęć była pusta w środku, tworząc teoretycznie obracające się dookoła siebie pierścienie. Po krótkiej chwili zwiększyły one swoją objętość, otaczając Sayę, która następnie zniknęła wraz z symbolami.
~Reborn of Existence~
Rok 2010, 1 kwiecień. - Czwartek, popołudnie.
Hokkaido - posiadłość Uzumaki
Przed wejściem do niedużej willi, stojącej w pobliżu brzegu pojawiły się obracające dookoła siebie pieczęcie, które już po chwili zniknęły. W ich miejscu stała dziewczyna w mundurku Kuoh z czarnymi długimi falowanymi włosami związanymi w dwa kucyki. Odetchnęła spokojnie, sięgając pod koszulkę. Z pod ubrań wyjęła coś co przypominało papierowy magiczny talizman, który rozpadł się chwilę po wyjęciu. Dziewczyna jeszcze przez chwilę cieszyła się morskim powietrzem, po czym bez zawahania otworzyła duże drzwi i wkroczyła do środka.
Przez chwilę krążyła po posiadłości, mijając zamknięte pokoje i sale aż w końcu dotarła do celu. Bez chwili zastanowienia weszła do niedużej sali.
Pod jedynym ogromnym oknem stało biurko na którym znajdował się otwarty laptop oraz kilkanaście dokumentów zapisanych dziwacznym alfabetem. Siedział za nim mający około osiemnaście, może dziewiętnaście lat chłopak o blond włosach i błękitnych oczach z trzema bliznami przypominającymi lisie wąsy na każdym policzku, co jakiś czas przerzucając wzrok z dokumentów do komputera. Na środku stał duży podłużny stół, ustawiony równolegle do biurka. Przy jego dłuższych brzegach stały po dwie skórzane sofy nakryte kocami, natomiast przy krótszych stało po jednym fotelu.
Saya od razu otworzyła usta by się przywitać, ale przeszkodził jej rozbawiony damski głos.
- Nya~! Spóźniłaś się, Saya-chan! - miauknęła piękna młoda kobieta leżąca na brzuchu na jednej z sof.
Miała długie czarne włosy z pomiędzy których wystawała para czarnych kocich uszu i mlecznobiałą skórę, a z okolic jej pośladków wyrastał rozdwojony futrzany ogon. Po jej nagim ciele spływały krople wody, świadczące iż dopiero co brała kąpiel.
Beztrosko przebierała w powietrzu nogami, poruszając jednocześnie swoimi ogonkami.
- Zatrzymało mnie parę spraw, Kuroka. - odparła pogodnej dziewczynie.
- Spraw? Jakich, nya~? - zapytała zaciekawiona, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej.
Wyraźnie nie przejmowała się swoją nagością nawet przy Sayi. Właściwie to była raczej rozbawiona czując na sobie zazdrosne spojrzenie dziewczyny, wyraźnie skupione się na jej ogromne piersiach które erotycznie odbiły się gdy wstawała. Ze złośliwym uśmieszkiem splotła dłonie pod biustem i skrzyżowała nogi.
- Zwykły sparing... i Rias Gremory. - dodała ciszej. - Nie myliłaś się. Faktycznie interesuje się jedynie osobami które mają znaczący potencjał magiczny lub potężne Sacred Gear.
- Mówiłam, nya~? A... moja siostrzyczka? - zapytała szeptem, z nutką ciekawości i zatroskania w głosie.
- Shiro... Koneko Toujou? - odparła, używając innego imienia nastolatki. - Cóż... Większość czasu siedziała w ciszy, pałaszując słodycze, ale... będę szczera. - stwierdziła, spoglądając kocicy prosto w oczy. - Wydaje się kompletnie wypruta z emocji.
- Rozumiem... - wyszeptała, spoglądając w ziemię.
- Jedyną osobą która ponosi winę za to co ją spotkało, jestem ja... - odezwał się do tej pory zajmujący kilkoma dokumentami chłopak. Zdjął okulary i delikatnie przetarł palcami oczy, po czym spojrzał w stronę nagiej kocicy. - Kiedy tylko to będzie możliwe osobiście wytłumaczę wszystko Shirone... Nie naprawi to wszystkiego, co stało się na przestrzeni lat, ale będzie to jakiś początek. Więc rozchmurz się i nie zamartwiaj tym dłużej. Dobrze? - poprosił zatroskanym tonem z ciepłym uśmiechem.
- Dobrze... - odszepnęła po chwili z wdzięcznym uśmiechem, wyraźnie się rozluźniając.
Blondyn widząc to natychmiast zwrócił się w kierunku drugiej dziewczyny w pokoju.
- Witaj, Saya. - przywitał się w końcu z Kisaragi. - I jak było?
- Witaj. Cóż... nie licząc faktu iż Rias-san ponownie zanudzała mnie wykładem historii, to w Kuoh na razie panuje spokój. Przy okazji... - podsumowała, wyjmując otrzymaną od szkarłatnowłosej pieczęć - Co mam z tym zrobić?
- Na razie zatrzymaj. Kiedyś może się okazać pomocne. A zmieniając temat... - zaczął, całkowicie poważniejąc. - Znalazłaś może jakiś ślad?
- Niestety jeszcze nie. Dobrze się ukrywa.
- Rozumiem. No cóż... Mam nadzieję że znajdziemy ją zanim zrobią to Rias albo Sona. - stwierdził z nadzieją w głosie. - Oby do tego czasu nikt nie natrafił na jej leże...
- A w międzyczasie, Naruto... - zaczęła dziewczyna, przykuwając uwagę chłopaka - Znalazłam dla ciebie dwie kandydatki. - dokończyła z uśmiechem.
Rozdział zaktualizowany, z drobnymi zmianami.
.
Proszę, dopomóż mi w pisaniu i zostaw komentarz, nawet jeśli ma być tylko uwagą o ewentualnych błędach.
Dzięki za przeczytanie!
