Hiroki strasznie nie lubił zimna. Zawsze marzł wtedy okropnie i nie pomagały żadne koce, herbaty ani swetry. Cały czas miał zimne dłonie i stopy – chociaż bardzo się starał, nie potrafił ich rozgrzać. Cały czas czuł chłód – zimno przenikające kości, które czasami docierało aż do serca. Nie potrafił się go pozbyć.
Czasami tylko, w obecności drugiej osoby, na chwilę o nim zapominał. Na krótką, krótką chwilę, ale... Łapczywie chwytał te iskry ciepła, a potem z ociąganiem, niechętnie wypuszczał je z rąk. Ale iskry, nie podsycane przez żaden ogień, gasły jedna po drugiej. Musiał więc szukać kolejnych i kolejnych...
Aż do momentu, w którym do jego życia wtargnął Nowaki, ze swoją płomienną osobowością, ognistym temperamentem i ciepłym usposobieniem. Hiroki był tak zajęty bronieniem się przed nim, że nawet nie zauważył, kiedy chłód zniknął, zostawiając po sobie jedynie wspomnienie.
Kiedy więc Hiroki odwracał wzrok i rumieniąc się mówił: „Nowaki, zimno mi..." – kłamał.
