Clave - zgromadzenie aktywnych Nefilim powyżej 18 roku życia. Mają wpływy i w ogóle, głosują, ale tak właściwie, to i tak na końcu decyzję podejmuje Rada. Ale oczywiście, to bardzo ważne integrować się z dziesiątkami Łowców z całego świata, a więc spoko :)
Cytryny
Alec spojrzał na szklankę pełną lemoniady z pływającymi krążkami cytryny. Siedział w pewnej kawiarence, którą pokazał mu Magnus.
Mieli pyszną lemoniadę.
Słodką jak uczucie łączące jego i Czarownika, ale też gorzką, jak ciężkie chwile, które przeszli…
Kwaśną jakby wszystkie miny robione przez Bane'a - gdy czuł się urażony lub coś mu nie pasowało.
Zachichotał mimowolnie, co nie zdarzało się u niego zbyt często.
Gdyby wcześniej ktoś spytał go, czy to możliwe, że pokocha mieszańca, ba! Czarownika i weźmie z nim… cóż – po prostu ślub.
Chyba wtedy pociąłby kolesia na drobniutkie kawałeczki i rzucił jakimś bestiom na pożarcie, ale teraz…
Tak.
Był w związku z czarownikiem. Byli parą po ślubie! To takie śmiałe i zawstydzające na raz posunięcie. A jakże skomplikowane było olśnienie Clave i innych Nefilim, że wzorowy Nocny Łowca, tak po prostu bierze ślub z mieszańcem.
To były jedne z tych gorzkich chwil; wyzwiska, śmiechy, wytykanie palcami, nienawiść ojca…
Ale też było w tych chwilach ciepło i była słodycz.
Akceptacja Izzy, Clary, Jace'a, nawet tego całego Simona. Pogodzenie się matki z tym, jaki on jest… Wakacje spędzone z Magnusem, pełne kolorów jaśniejszych niż widział kiedykolwiek i śmiechu z byle czego.
Życie tak obce mu, pozbawione demonów i polowania na nie… Jakby całkiem normalne. On i chłopak podczas podróży. Sami.
Mruknął cicho umieszczając słomkę w ustach tak, aby sobie nie przeszlifować przypadkiem lekko podniebienia. Drażniące były skaleczenia na podniebieniu, szczególnie podczas całowania się z pewnym uwodzicielskim mężczyzną, którego znakiem rozpoznawczym były kocie oczy.
Skupił wzrok w przestrzeni, chociaż bardziej w głębi swoich myśli i zaczął powoli pić lemoniadę, rozkoszując się je j chłodem i smakiem.
Zamyślił się, wybył z domu tak całkiem bez celu, bo czarownik uprzedził go, że będzie przyzywał pomniejszego demona.
Cóż, czego on nie widział, tego nie musiał ukrywać przed Clave, prawda?
To było trochę wygodne. Chodził z cudownym facetem, którego nie sposób było zapomnieć, nawet po minięciu się z nim na ulicy, ba. Tworzyli razem szczęśliwą parę kilka miesięcy po ślubie. Niestety, urlopu nie mogli sobie przedłużyć, tak więc on robił swoje jako Nefilim, a czarownik swoje.
Gdy oboje byli całkiem wolni od pracy, siedzieli sobie w domu spędzając wspólnie czas lub szli na spacer, do kina czy opery. Kilka razy byli na pikniku i w galerii sztuki…
Upił kolejny łyk lemoniady.
Ta lemoniada była gorzka, jak te smutne chwile, kiedy nagle tak wiele osób wytknęło go palcami i odsunęło się od niego.
Ale była też kwaśna, jak kwaśne i zabawne miny Magnusa oraz wszystkich wokół.
Jednakże przede wszystkim.
Była słodka i orzeźwiająca jak ich życie, jak ich związek, jak ich miłość… Orzeźwiająca, pełna nowości i ciekawych doznań i słodka, jakby wypełniona wszystkimi bezinteresownymi pocałunkami, każdym spleceniem dłoni i każdym „kocham cię". W pewnym sensie poczuł się lepiej kiedy ją wypił rozmyślając o tym wszystkim.
Dzięki temu w pewien irracjonalny sposób pogodził się z wszystkim co było i trwało… Poczuł tę niezłomną pewność, że nie popełnił błędu kiedy powiedział to krótkie, bardzo ważne słowo – Tak.
