Śniadanie.
Siedzi obok mnie. Już mam jej powiedzieć, ale rozmyślam się.
Za dużo ludzi.
Trening.
Wygląda ślicznie z tymi rozwianymi włosami i przekrzywioną zbroją. Uśmiecha się do mnie. Otwieram usta, by w końcu powiedzieć jej co czuje, co ciąży mi na sercu, ale po chwili zamykam je i odwzajemniam uśmiech.
Może następnym razem.
Obiad.
Śmiejemy się, wygłupiamy, jemy i rozmawiamy. Jak dobrze jest patrzeć na jej roześmiana twarz. Myślę sobie: ''Tak! Teraz! Teraz chłopie, RUSZ SIĘ!''. Już mam ją poprosić o spacer by na nim wyrzucić to z siebie. Ale ona wstaje, żegna się i odchodzi.
Nie udało się, a było tak blisko...
Wolne.
Gram w koszykówkę z Leo. Nie wiem gdzie ona jest. Próbuje się skupić się na grze, ale niewypowiedziane słowa ciążą mi na sercu. Nie mogę się skupić. Tym razem
nie było okazji.
Ognisko.
Widzę ją. Tańczy, bawi się. A ja? Przyglądam się jej. Przywołuję na twarz uśmiech i idę do niej. Po drodze zgarniam Leo i idziemy do niej razem. Podchodzimy, tańczymy razem z nią. Cały czas się jej przyglądam, ale ona jakby tego nie zauważa. Już chcę jej to powiedzieć, ale jakieś dziewczyny z jej domku porywają ją.
Nie udało się.
Noc.
''Brawo Jason, znowu tego nie zrobiłeś!'', myślę zły sam na siebie. ''Tak trudno powiedzieć dwa, może trzy słowa? Kocham Cię, Piper. To nie takie trudne, nieprawdaż?'' I zasypiam, nieświadomy, że ona ma tak samo. Że jest zła na siebie. Że nic nie powiedziała. Że czuje to samo.
Może jutro.
* Mój pierwszy fanfic na stronie. One-shot. Mam nadzieje że wam się spodoba, bo mi się podoba. ;)
