- Pani Connor! – Sarah poczuła, jak Savannah mocno objęła jej rękę. – Boję się!

Kobieta szybko schyliła się i wzięła dziewczynkę w ramiona, przyciskając ją do siebie. Spojrzała na Ellisona, marszcząc brwi. Kątem oka zlustrowała okno. Mężczyzna wyszedł na korytarz, mijając gospodynię, która nerwowo zaciągnęła się papierosem.

- James? – Sarah patrzyła na eks-agenta, który wyglądał przez wizjer. – Co się dzieje?

- Nie wiem – odparł ostrożnie.

- Ja pierdolę. – Usłyszała obok siebie i przeniosła wzrok na Nicky, która wyrywała z gniazdek wszystkie wtyczki i zwijała kable, upychając je do czarnego plecaka, z którego patrzyła na wszystkich zielona, odblaskowa głowa ufoludka. – Ja pierdolę – powtórzyła, odłączając od laptopa wszystkie USB i ostrożnie włożyła komputer do odpowiedniej przegródki plecaka, zasuwając zamek, żeby po chwili zarzucić go na plecy i wskoczyć na łóżko. Odsuwane okno zgrzytnęło głośno, ale zanim dziewczyna-panda chwyciła się parapetu, Sarah wyciągnęła ramię i zacisnęła palce na jej nadgarstku.

- A ty gdzie? – syknęła kobieta, kiedy hakerka spojrzała na nią ze wściekłością.

- Spadam stąd, paniusiu. Puszczaj, kurna!

- Nicky, w coś ty się znowu wpakowała?! – krzyknęła pani domu, gasząc peta o framugę drzwi.

- W nic nowego. Naprawdę. – Znowu próbowała wyrwać się Sarze; bez skutku.

Nagle usłyszeli głośny trzask wypadających z zawiasów drzwi i rumor na korytarzu.

- Policja! Na ziemię!

Sarah znieruchomiała.

- Są w mieszkaniu naprzeciwko – mruknął Ellison, wracając do pokoju.

- Ja spadam, wy jak chcecie – syknęła Nicky.

- Nie po ciebie przyszli – rzucił mężczyzna.

- Jeszcze nie.

Ellison spojrzał na dziewczynę pytająco.

- Wynośmy się stąd – powiedziała szybko Sarah, kiedy Savannah pociągnęła nosem, najwyraźniej bliska płaczu.

- Wynoście się, byle szybko! – prychnęła gospodyni. – Cholerna dzielnica, banda wariatów.

- Jasne, Karlie, ja chętnie. Kasę za ten miesiąc masz w pudełku z butami pod moim łóżkiem. Paps.

Sarah puściła dziewczynę, żeby po chwili dołączyć do niej za oknem na schodach pożarowych. Zaczęli zbiegać w dół. Kobieta starała się uważać, mocno ściskając Savannę w ramionach. Kątem oka widziała burzę fioletowych włosów i czarne, puste oczy ufoludka na materiale plecaka. Na wysokości pierwszego piętra schody się skończyły i Nicky kopnęła w drabinę, która z głośnym zgrzytem zjechała na dół, żeby bez zawahania wskoczyć na szczeble.

- Saro! Łap ją! – krzyknął Ellison. Sarah bez zastanowienia podała mu Savannę i weszła na drabinę w momencie, kiedy stopy Nicky w jej różowych butach dotknęły asfaltu ulicy. Kobieta zeskoczyła na ziemię i biegiem ruszyła za dziewczyną. Pobiegły zaułkiem między kontenerami ze śmieciami, żeby po chwili wypaść zza zakrętu prosto na wóz policyjny. Stojący obok auta funkcjonariusz uniósł podświadomie broń.

- Stać, policja!

Nicky od razu uniosła ramiona do góry.

- Rzucić broń! – Padła kolejna komenda.

Sarah poczuła, jak serce podeszło jej do gardła. Z trudem łapała oddech. Uniosła ręce do góry.

Policjant obszedł ostrożnie radiowóz.

- To jakieś kompletne nieporozumienie – rzuciła Nicky. – Mama i ja... Pokłóciłyśmy się i...

Krótkofalówka na ramieniu funkcjonariusza ożyła.

- Wheel, zgłoś się.

Mężczyzna sięgnął po nią wolną ręką, szukając przycisku. Sarah nie zawahała się. Szybkim ruchem podbiła jego dłoń z pistoletem, wytrącając mu broń z ręki. Już miała zadać kolejny cios, kiedy stojąca bliżej Nicky kopnęła policjanta z całej siły w krocze i rzuciła się do ucieczki. Kobieta poszła jej śladem, wkopując leżącego na ziemi Glocka pod samochód. Wybiegły na ulicę niemal ramię w ramię, trafiając na zielone światło dla pieszych i szybko znalazły się po drugiej stronie. Dziewczyna poprowadziła ją w wąski zaułek, żeby po chwili zejść na podziemny parking przy jakimś centrum handlowym. Ruszyły między samochodami, aż doszły do automatycznych drzwi prowadzących prosto do sklepu z ubraniami. Przecięły pomieszczenie i wmieszały się w tłum kupujących. Sarah chwyciła towarzyszkę za rękę, nie chcąc jej zgubić. Nicky wyraźnie odróżniała się na tle normalnych ludzi.

Kiedy wreszcie wyszły z galerii, Nicky zatrzymała się i spojrzała spode łba na Sarę.

- Puścisz mnie wreszcie?

- Nie, dopóki nie dowiem się, dlaczego uciekasz.

- A dlaczego ty uciekasz?

- Ty pierwsza – mruknęła kobieta poirytowana.

- Dobra, niech ci będzie. Mam coś, co nie do końca należy do mnie. Twoja kolej.

- Wysadziłam bank – rzuciła spokojnie.

- Jasna, a ja to dobra wróżka. A teraz mnie puść.

- James kazał mi cię złapać.

Dziewczyna przeklęła pod nosem.

- Idziemy – rozkazała Sarah tonem nieznoszącym sprzeciwu; Nicky westchnęła zrezygnowana.

Kiedy znalazły się przed drzwiami mieszkania Ellisona, okazało się, że eks-agent i córka Weaver jeszcze nie wrócili. Kobieta rozejrzała się po korytarzu.

- Mężulek zapomniał dorobić klucza, co? – mruknęła Nicky.

- Nie, po prostu zapomniał zostawić go pod wycieraczką.

- Kim ty w ogóle jesteś? – Dziewczyna ostrożnie zdjęła z ramion plecak i rozsunęła go.

- Nie tutaj. Chodź.

Ruszyły po schodach na górę, żeby po chwili wyjść na dach. Sarah pierwsza usiadła na betonie, Nicky poszła jej śladem, otwierając laptop. Jej palce zaczęły szybko przebiegać po klawiaturze.

- No? – Dziewczyna spojrzała na kobietę znad ekranu.

- To długa historia.

- Wujek Google właśnie zaczął mi ją opowiadać, Saro C... Saro Connor. Faktycznie wysadziłaś bank i siebie razem z nim. – Nicky odwróciła ekran w stronę kobiety, pokazując jej news na jakimś portalu internetowym. – Rany, nieźle. – Cmoknęła głośno.

- Skąd... – zaczęła Sarah.

- Zewsząd. – Wywróciła oczami. – Mądra jestem, wysokie IQ i te sprawy. Umiem słuchać i jestem spostrzegawcza. Ellison krzyknął do ciebie po imieniu. Zgoogle'owałam Sarah, bank, wybuch i wariatka.

Kobieta uśmiechnęła się, zamykając oczy.

- Co zrobisz z tą wiedzą? – zapytała.

- A bo ja wiem? – Nicky nie odrywała wzroku od ekranu. – Gdyby nie ty, pewnie ten policjant by nas zgarnął. Akcja była ostra, prawda? – Jej usta ozdobił uśmiech; wysunęła język i zaczęła stukać kolczykiem o zęby. – O, fajny ten twój syn. Gdzie go masz?

- Nie wiem – odparła słabo.

- Wujek Google pewnie wie. John... Connor... Enter. Szukaj.

- Żeby to było takie proste.

Nagle na schodach dały się słyszeć szybkie, drobne kroki i po chwili Sarah zobaczyła Savannę. Szybko wstała i chwyciła dziewczynkę w ramiona.

- Już, już, spokojnie, jestem tutaj z tobą – powiedziała jej łagodnie.

- Zapraszam na kawę. – Ellison oparł się o framugę drzwi.

- Tylko mocną jak cholera. Proszę. – Nicky zamknęła komputer i wstała, biorąc plecak.

- Damy przodem – zadrwił mężczyzna, przepuszczając nastolatkę w progu.

Sarah zastukała paznokciami w kubek, odstawiając go na stół. Nicky znowu poświęcała całą swoją uwagę ukochanemu komputerowi, pracowicie stukając w klawiaturę. Ellison włączył zmywarkę.

- To jak będzie, Nicky? – zapytał, siadając przy stole

- Chwila! Muszę jeszcze sprawdzić Facebooka! Trzy minutki! – poprosiła.

- Facebooka? Uciekasz przed policją i masz Facebooka? – Uniósł brew.

- A co w tym złego? Minuta i możemy gadać.

- Mogę jeszcze kakao? – zapytała cicho Savannah, co nieco rozśmieszyło Sarę. Kiedy zrobiła małej nowy kubek i postanowiła go przed nią na stole, Nicky zamknęła laptopa.

- Zrobimy tak: mnie szukają, ciebie też – wskazała ruchem brody Sarę – możemy więc trzymać się razem. Na razie. Pomogę wam z hakowaniem. FBI, CIA, KGB, MI6, MTV, prywatny blog Paris Hilton, co tylko chcecie.

- Gdzie haczyk? – zapytał eks-agent.

- Nie ma. – Nicky wzruszyła ramionami. – Po prostu nie ma. A teraz powiedzcie mi, gdzie śpię?

Sarah i Ellison spojrzeli po sobie i kobieta powoli kiwnęła głową.

- Jeden warunek: jeśli z nami zostaje, musi wyglądać normalnie.

Nicky prychnęła głośno, wydymając usta.

- No dobra, już i tak znudził mi się ten kolor.

- Kolczyki też – mruknęła Sarah, wstając. – Wszystkie – dodała, wychodząc z kuchni.