Zarya odetchnęła wreszcie z ulgą, przeciągając się i wychodząc ze swoich kwater z małym uśmiechem.

Po dziesięciu minutach, dotarła i wyszła ze stołówki. Kawa w dłoni i jej zapach sprawiła, że w duchu powiedziała sobie cicho, że może jednak coś z tego dnia będzie.

W ostatnich dniach nadrabiała stracone godziny snu, brak jedzenia zastąpiła fast-food'ami, a i jej cała aura jakby została jakiegoś radosnego kopa. Głównie z winy Zivy. Właściwie, wszystko zawdzięczała Zivie.

Upiła łyka napoju i skręciła w odpowiedni korytarz. Jednak niemal upuściła swój kubek, kiedy coś nagle zrobiło wielkie BOOM, w okolicy jej pozycji, sprawiając, że podskoczyła od wibracji na ziemi.

Szybko przechodząc, zatrzymała się jak wryta, widząc nie tylko swoją siostrę, ale także czerwonego Autobot'a, który nagle odwrócił się w jej stronę.

Z wielkim działkiem…z którego wydobywał się mały dym…a w środku świeciło światełko…

To…nie był Sideswipe.

Zbladła nieco, kiedy usłyszała znajomy dźwięk przeładowywania się pocisków, tak bardzo znajomy po roku znajomości z Ironhide'em i Chromią.

Ziva popatrzyła na dziewczynę, także zatrzymując się w nieco niewygodnej pozycji, zerkając na teraz przerażonego całym obrotem akcji Dino.

I dopiero wtedy, blondynka się ocknęła.

- HEJ! NIE CELUJ TYM WE MNIE! – krzyknęła zaalarmowana i bynajmniej przez przypadek, akurat w tamtym momencie działko jakby samo wystrzeliło.

Wytrzeszczyła oczy, w ostatniej chwili uskakując na drugi bok, ale zdążyła złapać swoją kawę i patrzyła się z niedowierzaniem na Autobot'a.

- Strzeliłeś we mnie!

- Nie chciałem, belle! – odezwał się na swoją obronę, unosząc obie dłonie do góry jakby w geście obrony.

- Strzeliłeś. We mnie! – syknęła, otrzepując się i biorąc swoją kawę – Mogłeś mnie zabić! Byłabym na ścianie!

W tej chwili Ziva zwinnie usunęła się z pola ich widzenia, szybko biegnąć w stronę bardziej bezpiecznej strefy. Zarya nawet tego nie zauważyła, zajęta wpatrywaniem się w Mirage'a.

- Przez przypadek!

- Jakbyś mnie musiał sprzątać ze ścian to też byś powiedział, że przez przypadek? – syknęła wściekła.

Czerwony odwrócił wzrok, sprawiając, że zmrużyła oczy.

- Może… - przyznał.

Hale zadrżała wściekła, zanim rzuciła w nim kubkiem z nadal gorącą kawą.

Ciecz spływała po nim, sprawiając, że zerknął na siebie zdegustowany, po czym na blondynkę z wyrzutem.

- Zrobiłaś to specjalnie – stwierdził.

Zarya wydała z siebie warkot.

- Nie skądże. Przecież to był wypadek – wysyczała z przekąsem, odwracając się na pięcie i zmierzając znowu w kierunku stołówki.

Kolejna kawa zmarnowana na jakiegoś idiotę, pomyślała zirytowana.