- Żołnierzu...
- Bohaterze?
- Emm...co ty właściwie najlepszego wyrabiasz? - Alba zapobiegawczo odsunął się nieco na i tak wąskim łóżku, ze zdumieniem przypatrując się wczepionemu w pościel Rossowi. Ten uśmiechnął się tylko ironicznie, gdzieś może na poziomie żołądka Alby.
- A ty co, głupi? Oślepłeś? Muszę zabrać Cię do lekarza? Jaki los czeka świat który ma ochraniać tak niespostrzegawczy bohater, na dodatek trzeba mu wszystko tłumaczyć. No naprawdę...
- Dobra, dobra, rozumiem! Przepraszam! - Alba wyprostował się gwałtownie, nie chcąc już dłużej słuchać kolejnej porcji zdrowego okrucieństwa. Nagle za oknem zrobiło się całkowicie jasno ; piorun walnął całkiem niedaleko. Wypukłość pod kołdrą Alby zadrżała, po czym jęknęła, całkowicie wtulając się w jego bok.
- Niemożliwe... - sapnął Alba. - Żołnierzu, czy ty może...czy ty boisz się burzy?
- Co ty. Po prostu twoje łóżko jest wygodniejsze od mojego. - Ross prychnął, Alba przysiągłby że dość sztucznie.
- Czyli że...przyszedłeś tu bo boisz się spać sam? - Czupryna Rossa nieśmiało wyłoniła się spod kołdry. Chłopak rozejrzał się niespokojnie, dłuższą chwilę skupiając wzrok na oknie za którym lało jak z cebra. Nie minęło kilka sekund a jego przestraszona twarz zmieniła całkowicie swój wyraz, przybierając starą, dobrą pogardę.
- Ha? To nie tak że chcę z tobą spać, głupi bohaterze. Ja po prostu boję się burzy.
- Właśnie się przyznałeś! - Alba wrzasnął triumfalnie. - Ał! Co to było!
- To nie tak że zatrzymałem ten sztylet na pamiątkę i dźgałem nim tylko Ciebie...
- Przestań! Możesz tu spać tylko to odłóż!
- Bohaterze.
- …
- Bohaterze.
- …
- BOHATERZE!
- Ahh! Co!?
- Zabrałeś mi trochę kołdry.
- I to jest powód żeby wrzeszczeć mi do ucha!?
- Nie reagowałeś na moje wcześniejsze próby obudzenia Cię.
- Nic nie słyszałem!
- Bo szeptałem rzecz jasna.
- Dlaczego ja w ogóle się z tobą zadaję?
- Bo jestem niebywale przystojny,
- …
- No nie powiesz że nie. Co bohaterze, ile już miałeś mokrych snów ze mną? „Ross-san, proszę, głębiej, mocniej, szybciej!"?
- Pre...przestań! Nie masz wstydu! Idź wreszcie spać!
- Nie mogę. Muszę iść do toalety.
- To idź! Przecież trafisz!
- He? Bohaterze, nie sądziłem że jesteś aż tak głupi. Przecież pada. Nie pójdę tam sam. Co jak porazi mnie piorun?
- …
Miodowe promienie porannego słońca nieśmiało wpadały przez okno. Pogoda była piękna, bez ani jednej chmurki na niebie. Alba uśmiechnął się sennie, wtulając w poduszkę. Rozkoszne lenistwo zapanowało nad jego ciałem, sprawiając że ciężkie powieki ciągle miał spuszczone. Nawet bohater może w końcu pozwolić sobie na „jeszcze pięć minut". Dziwnie zaczęło być dopiero wtedy, gdy jego poduszka kurczowo zacisnęła wokół niego swoje ramiona, twarz chowając we włosach. Alba pośpiesznie otworzył oczy i bez zrozumienia przyjrzał się śpiącemu Rossowi. W końcu jednak wzruszył delikatnie ramionami, po prostu wtulając się w jego klatkę piersiową. W końcu żołnierz też może mieć swoich pięć minut odpoczynku, nie ważne jak leniwy i okrutny na co dzień by nie był, prawda?
Dla Ani :3
