Tytuł mówi tu bardzo wiele. Jeżeli ktoś nie jest w stanie przeczytać go ze zrozumieniem i zacznie się rzucać, że Franka w życiu czegoś takiego by nie zrobiła... zgodzę się z nim, ale przedtem rozsmaruję uroczyście swój mózg na ścianie. Najsłodszy ze snów!

Wszystkie postaci należą do... eee... Cartoon Network, jak sądzę.

FHFIF - Craig McCragen


-Panno Franko! Panno Franko, pani obecność jest niezbędna w kuchni.

Franka wypuściła z rąk mopa i zawyła na widok przewracającego się wiadra.

-Panno Franko!

-JUUUUŻ! Już idę!

Nim dotarła do schodów, usłyszała jeszcze pięć ponagleń.

Gdy mamrocząc przekleństwa weszła do kuchni, zastała Zająca krytycznie przyglądającego się swojej rękawiczce.

- Panno Franko, po przejechaniu palcem za lodówką jestem zmuszony uznać, że zaniedbała pani swoje obowiązki ostatnimi czasy.

Podstawił jej pod nos oskarżycielską dłoń.

- Przecież rękawiczka jest czysta... – jęknęła dziewczyna.

- Możliwe. Ale nie roztacza odpowiedniego zapachu.

Dziewczyna zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu. Otwarła je, pełna niejasnej nadziei, że Zając zniknie. Nie zniknął.

- Jaki więc powinna roztaczać zapach? – spytała, przerażająco spokojnie.

- Nieco bardziej limonkowy. Zdaje się, że używa pani nieregularnie różnych środków czyszczących.

Przełknęła.

- I po to mnie tu pan wezwał? Byłam zajęta.

- Istotnie, powód jest inny – przyznał Pan Zając, nie zauważając najwyraźniej jej zaciśniętych pięści. – Przyjrzałem się bliżej jadłospisowi i nie mogło umknąć mojej uwadze, że podawane jest zdecydowanie za mało posiłków mięsnych. Rozumiem, że stara się pani za wszelką cenę uniknąć pracy...

- CO?!

- ... jaką bez wątpienia jest przygotowanie porządnego obiadu, ale nie może odbywać się to kosztem zdrowia zmyślonych przyjaciół. Osobiście radziłbym pani od dziś zacząć traktować swoje obowiązki na poważnie.

- Przecież traktuję je poważnie! Nie mam własnego życia, tylko pracę!

Zając zmarszczył nos.

- Praca to życie – stwierdził. – I faktem jest, że niewiele ma pani z nim wspólnego, panno Franko.

Nie odezwała się ani słowem. Nie była w stanie wydusić z siebie czegokolwiek.

- Zmuszony jestem teraz powrócić do swoich zajęć, bo ja – jako jedyny tutaj – traktuję poważnie swoje obowiązki. Jeszcze raz przypominam- nie, żądam – by wzięła pani pod uwagę rozsądek i zdrowe zasady żywienia. Chociaż raz zmyśleni przyjaciele winni zjeść coś solidnego i tłustego, panno Franko.

- O tak, zjedzą – zgodziła się nadspodziewanie radośnie Franka. Pan Zając nie zauważył tasaka, który trzymała dotąd za plecami.

xxx

- Mmm, niezłe – oznajmił Blooregald Q Kazoo z pełnymi ustami. – Co to?

- W Japonii mówią na to usagi – wyjaśniła Franka. – Może trochę zbyt tłuste, ale faktycznie wyszło mi nienajgorzej.

Wszyscy pochłaniali swoje porcje w zadziwiającym tempie.

- A właściwie to gdzie jest Pan Zając? – spytał po chwili Mac.