Półmrok w moim pokoju o dziwo tym razem mnie nie odstrasza, wręcz przeciwnie. Czuje się dobrze, chwilowo żadnych problemów. Rachunki zapłacone, lodówka pełna, w pracy też dobrze i najważniejsze – już 3. noc bez łez.

Oddycham powoli, równomiernie obserwując burzę włosów rozrzuconych na moim podkoszulku. Kto by kiedyś pomyślał że ta silna, sukowata dziewczyna będzie za kilka lat miała tylko mnie? Cóż na pewno nikt o zdrowych zmysłach. To nie ta sama Santana. Osoba przytulona do mojego boku jest delikatna, odosobniona, krucha. Nikt nie zasługuje na to co ją spotkało, nikt. Prawie cztery lata temu jej życie dramatycznie się zmieniło.

Było dosyć późno, a ja zmęczony więc położyłem się spać. Nie na długo po kilku minutach obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Z rozczochranymi włosami, w szarym szlafroku poczłapałem bez pośpiech u w stronę drzwi. Otworzyłem i zastygłem w miejscu.

Naprzeciw mnie stała dawna Cheerioska z rozmazanym makijażem i mocno podkrążonymi oczami. Zanim zdołałem wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, dziewczyna przylgnęła do mnie zanosząc się płaczem. Bez słowa przytuliłem ją i poprowadziłem do salonu. Nic nie mówiła, to było za trudne dla niej. Nakryłem ją kocem i wstałem by pójść po swoje ubrania, gdyż jej były całkowicie przemoczone.

Złapała mnie mocno za ramię, błagając

- Nie! Nie zostawiaj mnie. – Ciemne oczy wpatrywały się we mnie ze strachem i bólem. Zostałem. Oddałem jej mój szlafrok i pozwoliłem jej znów wtulić się we mnie. Gdy zasnęła zaniosłem ją do mojego pokoju i przebrałem. Położyłem się obok i czuwałem do rana.

Brittany miała wypadek. Była jesień, ślisko jak cholera. Wracała od rodziców, kiedy zza rogu wyjechał motor. Próbowała wyhamować – nie zdążyła.

Motocyklista dostał lekkiego wstrząsu mózgu, dziewczyna zginęła na miejscu.

Santana nigdy nie miała dobrych kontaktów ze swoją rodziną. Ale nawet teraz nie wiem dlaczego akurat do mnie się zwróciła. Dzisiaj wiem że dobrze zrobiła.

- .. Kurt? – Nawet nie zauważyłem jak brunetka się obudziła. Z lekkim niepokojem zagląda mi w oczy jednocześnie słabo się uśmiechając. – Nie śpisz?

- Śpij, po prostu myślę. – Nie mówi już nic tylko wydaję z siebie jakiś dziwny dźwięk – co jest bardzo do niej podobne – i powrotem układa się przy mojej ręce.