Dla croyance, która kiedyś napisała:
Może coś Tony Stark/Loki?
Uwielbiam ich i tekstów o nich nigdy nie jest za mało. Ci do tematyki... Może coś z happy endem, słodkie, ale z zachowaniem charakteru obu postaci ;)


Tony wziął głębszy wdech i rozłożył szeroko ręce, przygotowując się do rytuału powitań ze swoimi przyjaciółmi. Zapewne byłoby o wiele prościej, gdyby nie znajdowali się w kolejce do Starbucksa. Włosy Pepper połaskotały go w nos, więc skorzystał z sytuacji i przerzucił się na Darcy, która swoje przynajmniej dzisiaj wyprostowała.

Ciało zesztywniało pod jego rękami i kiedy Tony wyprostował się, patrzył nagle w twarz całkiem nieznanego mężyczny.

- Uhm, myślałem, że to Darcy - powiedział pospiesznie.

Nieznajomy powędrował wzrokiem do jedynej brunetki w grupie i spojrzał na obfity biust Lewis, a potem na siebie dość wymownie. No tak, brak piersi mógł go naprowadzić.

*ooo

Stał dokładnie w tej samej kawiarni, spoglądając na plecy chłopaka, którego spotkał zaledwie przed tygodniem. Nie zdążyli wtedy z sobą zamienić zbyt wielu słów, bo Steve zaczął jak idiota przepraszać, a potem zabrali go stamtąd, chociaż starał się bronić. I krzywy uśmieszek nieznajomego odprowadził go aż za drzwi.

Wziął głębszy wdech, zanim wyciągnął dłonie przed siebie i znowu przytulił chłopaka.

Ciało zesztywniało dokładnie tak samo jak poprzednio i poczuł, że nie taki znowu nieznajomy zerka za siebie, a potem prycha.

- Nie jestem Darcy - poinformował rozbawionym tonem chłopak.

- Wiem - przyznał. - Ale ja jestem Tony - przedstawił się nie tracąc tym razem czasu.