tytuł: Viscum orientale
autor: euphoria
fandom: Teen Wolf
pairing: Stiles/ Derek
rating: +12
info: lekkie AU świąteczne, viscum orientale to po prostu jemioła po łacinie


Stiles nie mógł doczekać się świąt. Czuł, że niemal drży pod skórą z niecierpliwości, a poważnie on nie należał do najbardziej stoickich ludzi. Nawet Scott czasami wykazywał się większym spokojem, co pewnie powinno być obraźliwe, gdyby nie fakt, że Stiles przy wszystkich swoich wadach był przynajmniej obiektywny.

Był też niezwykle uczynny, więc nie drgnęła mu nawet powieka, gdy zdał sobie sprawę, że Derek i Peter spędzą święta bez choinki. Bez ozdób. A ponieważ mieszkali w Kalifornii w tym rok zanosiło się też na grudzień bez śniegu. Dodając do tego brak prezentów...

Stiles prawie wpadł w czarną rozpacz, zdając sobie sprawę w jak barbarzyńskich warunkach Hale'owie zamierzają ominąć najważniejszy okres w roku i postanowił działać. Bo o Stilesie naprawdę można powiedzieć wiele, ale nie to, że nie potrafił planować.

Wyczekał aż Peter wyjdzie z propozycją treningu dla całej watahy i co koń wyskoczy popędził do swojej Betty, która od prawie trzech dni woziła w sobie pudła z ozdobami choinkowymi. Co prawda rudera Dereka i Petera na pewno będzie wyglądać dziwnie w łańcuchach, ale uznał, że bez renifera w ogródku święta są nieważne.

Zawiesił więc dwie skarpety na czymś, co kiedyś było kominkiem i po namyśle dodał trzecią dla Isaaca, bo nie wiadomo czy rodzina zastępcza rozumie ideę świąt. Napchał do nich słodyczy i owoców. A nawet talon na uśmiechy dla Dereka i informację dla Petera, że wykorzystał już limit żyć na tę grę.

I właśnie wieszał jemiołę nad wejściem, gdy usłyszał, że wilkołaki wracają. Miał krzyknąć, żeby ostrzec wszystkich, że stoi na drabinie, ale słowa uwięzły mu w gardle, gdy ktoś potrącił go całkiem przypadkowo. Niemal przygotował się na spotkanie z twardym podłożem, gdy tymczasem wylądował w całkiem przyjemnych ramionach Dereka. Na domiar tego mężczyzna zaplątał się w wieniec z jemioły, który Stiles kupił kilka dni temu.

Derek spoglądał na niego w czystym szoku, który po chwili przerodził się w coś zgoła całkiem innego. Mniej rozpoznawalnego. I Hale patrzył na niego jakby widział go pierwszy raz w życiu co nie mogło oznaczać nic dobrego.

Faktycznie - Stiles został rzucony na starą kanapę, ale nie poczuł bynajmniej uderzenia. Ciepłe wargi wilkołaka wpiły się w jego usta domagając się natychmiastowej współpracy. Sporej wielkości ciało, pachnące trawą przywarło do niego i Stiles po prostu nie mógł nie jęknąć.

Otworzył oczy zszokowany, gdy tylko odzyskał oddech i spojrzał przestraszony na spokojnie przyglądających się tej scenie pozostałych członków watahy.

- Chyba otrułem Dereka - powiedział z trudem, bo mężczyzna zsunął się na jego sutki.

- Derek powiedział wam, że jemioła jest trująca? - zdziwił się Peter. - Nie jest trująca. Tylko wyzbywa nas zahamowań - odparł lekko i uśmiechnął się krzywo, gdy tymczasem jego siostrzeniec zaczął dobierać się do spodni Stilesa. - Wychodzimy - zarządził, wzruszając ramionami, jakby tak naprawdę nic się nie stało.

- Nikt go ze mnie nie ściągnie? - ni spytał, ni jęknął Stilinski.

- Ktoś chce wyzwać alfę? - spytał w zamian Peter.

Boyd i Erica byli już na zewnątrz zanim mężczyzna skończył mówić.

- Sorry, stary - mruknął Scott zabierając ze sobą Isaaca.

Stiles tymczasem nie był do końca pewien czy walczy z Derekiem, czy z paskiem, bo jego głowa zaplątała się w jego własnej koszulce, gdy mężczyzna próbował zdjąć materiał. Szarpali się przez chwilę, aż wylądowali na podłodze. Derek jednak nie poddawał się, wciąż posuwając się coraz niżej i niżej...

- Derek, uwierz mi... - wysapał chłopak. - Nie chcesz tego robiii... - pisnął, bo Hale ścisnął jego sutek. - Na podłodze - dokończył. - Nie chcesz tego robić na podłodze - powtórzył pospiesznie i chyba to dotarło do mężczyzny, bo w chwilę później Stiles został zarzucony na ramię i wniesiony na piętro.