Tytuł: Świąteczna moc cynamonu
Autor: euphoria
Fandom: Sherlock BBC
Pairing: Sherlock/John
Info: fluff – to miało byś nieskomplikowane, a jak wyszło – widzicie :) jak zawsze lekkie AU – święta ze Skandalu w Belgravii
John nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, gdy zaczął przyrządzać grzańca. Jak zawsze w święta zadbał o to, żeby na Baker Street 221B nie brakło tego aromatycznego napoju, który według Lestrade'a rozgrzewał idealnie. Nic dziwnego – wino miało w sobie dość znaczną ilość alkoholu, która w połączeniu z cynamonem i goździkami potrafiło zdziałać cuda. Szczególnie, gdy brało się pod uwagę dość specyficzną londyńską pogodę.
Zatem, gdy zgromadzili się w salonie, by wymienić prezentami, John po prostu nie spodziewał się, że Sherlock z kubkiem w dłoni po raz pierwszy od kilkunastu tygodni porzuci telefon Irene Adler, a w zamian za to naprawdę zainteresuje się gośćmi. Mało tego – wydawał się faktycznie zainteresowany, tym co do niego się mówi.
Mycroft co prawda obserwował wszystko ze zmarszczonymi brwiami, jakby spodziewał się, że to wszystko jeszcze się obróci przeciwko nim, ale Sherlock wydawał się nieszkodliwy. Prawie rozluźniony. Jakby ta odrobina alkoholu wprawiła go w prawdziwie świąteczny nastrój, o ile u młodszego z Holmesów coś takiego istniało.
I, kiedy wszystko wydawało się jak najbardziej w porządku – pani Hudson podała kawę i ciasteczka, Lestrade wymienił się uwagami na temat polityki z Mycroftem, a John właśnie przedyskutował nowinki medyczne z Molly – Sherlock odstawił czwarty opróżniony już kubek grzańca i uśmiechnął się szeroko.
- John – powiedział swoim jak zawsze głębokim głosem, który nie sposób było pomylić. – Za rok o tej porze będę chciał ci się oświadczyć i, jeśli do tego dojdzie, powiesz mi tak – stwierdził jak zawsze zupełnie nie przejmując się tym jak przyjmą to słuchacze.
John nawet bardziej poczuł niż zobaczył, że filiżanka z jego dłoni wyślizguje się. Pani Hudson zresztą zamarła sama z ciasteczkiem w połowie drogi do ust, więc zapewne nie zmartwiła się stratą części jednego ze swych drogocennych serwisów. Ani wielką plamą na dywanie.
John nie wiedział co odpowiedzieć, ale najwyraźniej Sherlockowi to nie przeszkadzało, bo kontynuował.
- Za dwa lub trzy miesiące zaczniemy się spotykać, ale biorąc pod uwagę jak bardzo zazdrosny jesteś o Irene Adler – John oblał się rumieńcem. – To będzie raczej wcześniej niż później. Znosisz moje humory i troszczysz się o mnie tak bardzo, że to oczywiste – ciągnął dalej Sherlock.
I John faktycznie nagle zaczął dostrzegać to co Holmes. Dbał o Sherlocka jak nikt inny. I chwilami nawet wydawało mu się, że Holmes wpuszcza go powoli do swojego świata, ale nigdy przez myśl mu nie przeszło…
- Ludzie to takie niesamowite istoty. Tyle zmiennych – westchnął zafascynowany Holmes, obserwując go badawczo. - Biorąc pod uwagę nowe dane jestem pewien, że będziemy dzisiaj uprawiać seks – oświadczył nagle Sherlock, wpatrując się wprost na niego, jakby doskonale wiedział, co mu krąży po głowie.
Biorąc pod uwagę, że był Sherlockiem, cholernie dobrym jedynym na świecie detektywem-konsultantem, pewnie wiedział. I John naprawdę nie był pewien, co powinien w tej sytuacji zrobić.
Lestrade zakrztusił się i ten dźwięk jakby wybudził ich wszystkich z tego dziwnego transu. Mycroft niemal natychmiast zaczął zakładać na Sherlocka płaszcz i czapkę pchając mężczyznę w stronę wyjścia. Chociaż młodszy Holmes ewidentnie nie zamierzał poddawać się tym zabiegom.
- O co chodzi? – spytał w końcu zdezorientowany John, a Mycroft spojrzał na niego zimno.
- Jest z rodziny szlacheckiej. Żadnego seksu przed ślubem, Watson – warknął, zabierając brata ze sobą.
